W moim domu zawsze robiło się przeróżne soki owocowe, ale te z czarnej porzeczki i malin zawsze stały na półkach spiżarni. Pamiętam wyprawy z babcią do pobliskiego lasu na maliny. Obie miałyśmy przywiązane do paska białe bańki z niebieską krówką. Babcia miała dużą dwulitrową, a ja malutką, półlitrową. Babcia snuła „prawdziwe historie” z jej dzieciństwa, które niejednokrotnie działy się właśnie w tych miejscach, gdzie my zbierałyśmy maliny. Cudowne były te chwile a sok, który babcia robiła z leśnych malin był wyborny, najlepszy na świecie. Podawany zimą z herbatą miętową lub kaszą manną, smakował wyśmienicie! Z czasem przestałyśmy chodzić do lasu na maliny, ponieważ w lesie coraz trudniej było je znaleźć. Posadziłyśmy krzaki malin w ogrodzie i one zrekompensowały nam z nawiązką brak tych dzikich.Mama przetwarzała owoce w sokowniku i gotowy sok wlewała do wyparzonych butelek.
Nie każdy ma jednak w domu sokownik, dlatego przepis, który chcę opisać to prostsza wersja mamy mojej przyjaciółki, nie wymagająca specjalistycznego sprzętu.
Potrzebujemy:
3,5 kg malin
2,5 kg cukru
Maliny przebrałam, opłukałam i wysuszyłam. Przygotowałam dwa duże 2,5 litrowe słoje. Na dno każdego z nich wsypałam warstwę cukru. Wyłożyłam część malin, ponownie zasypałam cukrem. Czynność powtarzałam do wyczerpania owoców. Ostatnią warstwą w słoju jest cukier. Słoje przykryłam czystą ściereczką i obwiązałam gumką.
Odstawiłam na kilka dni w słoneczne miejsce. W tym czasie owoce podniosły się do góry, a na dole zbierał się sok. Po 4 dniach wymieszałam zawartość słoi (chodziło o to, by cukier z dna się odkleił i połączył z owocami). Przygotowałam duży garnek, oparłam na nim sito wyłożone gazą, by móc odcisnąć maliny. Partiami wylewałam zawartość słoi na sito i lekko odciskałam (wytłoczyn owocowych nie wyrzuciłam, zrobiłam z nich dżem). Równolegle w piekarniku wyparzałam butelki w temperaturze 150°. Sok należy zagotować. Tuż przed zagotowaniem wytworzy się piana, którą należy usunąć. Z tą pianą trzeba uważać, by nie uciekła z garnka. Sok gotujemy krótko kilka minut. Gorący przelewamy do butelek lub słoiczków i zakręcamy. Stawiamy do góry dnem. Nie trzeba pasteryzować.
Domowy sok malinowy ma w sobie samo dobro, którego na pewno nie znajdziecie w soku ze sklepowych półek, choćby nie wiem jak był utytułowany i nagradzany. Taki domowy sok pomoże nam zwalczać jesienne i zimowe wirusy. Do robienia przetworów najlepsze są właśnie maliny wrześniowe.
Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch