– Zawsze i wszędzie podkreślam, że pochodzę ze Świdnicy – zapewnia Marcin Jajko. To właśnie on wraz z grupą przyjaciół i znajomych zawiesił flagę z napisem Reading-Świdnica podczas pierwszego meczu polskich siatkarzy na Igrzyskach Olimpijskich, o czym pisaliśmy 30 lipca. I zrobił to tak, że kamery przy niemal każdym ujęciu trybun musiały ją pokazać. Choć było to zupełnie spontaniczne – i zresztą nie pierwsze – działanie, prezydent Świdnicy uznał wywieszenie flagi za znakomitą promocję miasta i zamierza kibicom oficjalnie podziękować.
Marcin Jajko skończył III LO w Świdnicy, od prawie 6 lat mieszka i pracuje w Reading niedaleko Londynu. Co dwa tygodnie przyjeżdża do kraju, bo studiuje w Dolnośląskiej Szkole Wyższej we Wrocławiu. Ma już licencjat w specjalizacji dziennikarstwo sportowe, teraz jest na studiach magisterskich – zarządzanie wizerunkiem i e-PR. Sportem interesuje się od bardzo dawna, polskim drużynom kibicuje od kilku lat. – Flaga została uszyta na początku mojego pobytu w Wielkiej Brytanii – opowiada świdniczanin. – Nazwa „Świdnica” była oczywista, natomiast „Reading” to dla moich znajomych z tego miasta, którzy często towarzyszą mi w kibicowaniu. Ze Świdnicy i okolic jest oprócz mnie niewiele osób, m.in. Artur Bizoń. No, ale jak już jeździmy razem, to właśnie pod flagą mojego rodzinnego miasta!
Pan Marcin kibicuje nie tylko polskiej reprezentacji w siatkówce. – Jeżdżę na mecze naszych piłkarzy i szczypiornistów – wylicza. Flaga towarzyszyła mu w Portugalii, Finlandii, Hiszpanii i Belgii. Dzisiaj na pewno pojawi się na trybunach w Londynie podczas meczu siatkarzy z reprezentacją Rosji. – Nie dorabiam do flagi żadnej ideologii – zapewnia Marcin Jajko. – Po prostu lubię swoje rodzinne miasto.
asz