„Uff jak gorąco… mamusiu zrób chłodniczek…” Moja starsza córeczka w któryś z ostatnich upalnych dni, poprosiła mnie, bym na obiad zrobiła chłodniczek. Koniecznie z buraczkami, żeby zupka miała śliczny różowy kolor. Z wielką radością przystąpiłam do dzieła. Po pierwsze ciesząc się, że udało mi się rozkochać je w tym prostym daniu, po drugie dlatego, że ja sama w upalne dni uwielbiam go jeść.
Podobny chłodnik robiła latem moja mama. Wstawała rano, zbierała z działki rzodkiewkę, ogórki, cebulkę, koperek i zanim wyszła do pracy, szykowała chłodnik dla domowników. Stał w dużym garnku w lodówce. Można było raczyć się nim przez cały upalny dzień. Tak jak moja mama robię duży gar chłodniku i z uśmiechem patrzę, jak córeczki kilka razy w ciągu dnia nakładają sobie kolejne jego porcyjki, tak jak to ja robiłam w ich wieku. Ubolewam jedynie, że mleko nie pochodzi od znajomej krowy z sąsiedztwa (jak to było w moim dzieciństwie) i że warzywa nie są zebrane przeze mnie o poranku z własnej działki, ale magia trwa.
Potrzebujemy:
1 pęczek botwinki
1/2 litra wody
1,5 litra zsiadłego mleka, maślanki lub kefiru
pęczek rzodkiewki
ogórek zielony
pęczek koperku
pęczek zielonej cebulki
sól
2 -3 jajka ugotowane na twardo
sok z połowy cytryny lub szklaneczka soku z kiszonych buraków.
Przygotowanie:
Botwinę pokroić drobno. Ugotować w osolonej wodzie, a następnie wystudzić. Najpierw podgotowuję pokrojone bulwy, a później dorzucam liście. Rzodkiewkę kroję w słupeczki. Ogórek obieram i kroję w kostkę. Koperek i cebulkę siekam. Jajka kroję w kostkę. Wszystkie składniki dodaję do maślanki, mieszam, doprawiam i odstawiam. Chłodnik należy przygotować kilka godzin przed jedzeniem, wtedy wszystkie smaki dobrze się połączą. Wspaniale syci i gasi pragnienie. Jest lekki, smaczny i bardzo zdrowy!
Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch