Frakcja deputowanych skrajnie prawicowego ugrupowania „Swoboda” w Radzie Miejskiej Lwowa i mer tego miasta żądają usunięcia tablicy pamiątkowej z Kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Świdnicy. Powodem stał się napis, który, zdaniem Ukraińców, fałszuje historię. Inicjator ufundowania tablicy jest głęboko poruszony tak gwałtowną reakcją wschodnich sąsiadów.
18 września podczas uroczystego nabożeństwa z okazji rocznicy napaści Rosji radzieckiej na Polskę w kościele NMP Królowej Polski odsłonięto tablicę upamiętniającą polskich profesorów z lwowskich uczelni, zamordowanych w nocy z 3 na 4 lipca 1941 roku.
Poszło o „Nachtigall”
Napis, który wywołał protest i medialną burzę w zachodniej Ukrainie brzmi: „W hołdzie profesorom lwowskich uczelni, rozstrzelanych w lipcu 1941 na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie przez hitlerowski batalion Nachtigall.” Chodzi o batalion Nachtigall – jednostkę, którą tworzyli żołnierze ukraińscy. Batalion podlegał Abwehrze, a żołnierze nosili mundury Wehrmachtu z niebiesko-żółtą wstążką na naramiennikach.
Napis na tablicy brzmi: „W hołdzie profesorom lwowskich uczelni, rozstrzelanych w lipcu 1941 na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie przez hitlerowski batalion Nachtigall.”
Do dziś nie jest jasny udział batalionu w wydarzeniach lipcowych z 1941 roku. Zdaniem Ukraińców posądzanie batalionu o wykonanie egzekucji na polskich profesorach było manipulacją ze strony KGB, na co są dowody w postaci dyrektyw. Innego zdania jest Związek Potomków Profesorów Lwowskich. Tak czytamy w Wikipedii:
Ukraińskie stowarzyszenie „Memoriał” opublikowało na swojej stronie internetowej odtajnione przez SBU dokumenty KGB dotyczące operacji dezinformacyjnej KGB[15]w sprawie Oberländera i Batalionu Nachtigall przeprowadzonej na przełomie lat 50. i 60. XX wieku[16]. Stanisław Bogaczewicz z IPN twierdził w r. 2001, że żołnierze Nachtigall uczestniczyli w dokonaniu aresztowań (nie zaś w egzekucji), zaś „kwestią wymagającą dalszych badań” jest udział w całej sprawie Theodora Oberländera[17]. Żołnierze Nachtigall byli wymienieni jako sprawcy w liście Związku Potomków Lwowskich Profesorów Zamordowanych przez Gestapo w lipcu 1941 do prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki z kwietnia 2005. Jednak śledztwo IPN w tej sprawie, prowadzone przez oddział w Rzeszowie, zostało zamknięte w czerwcu 2006 z powodu niewykrycia sprawców[18]
O wydarzeniach we Lwowie pisał historyk IPN, Artur Brożyniak w „Naszym Dzienniku”: Przez lata nie zdołano ustalić dokładnego przebiegu wypadków. Krążyły różne, niekiedy wzajemnie się wykluczające wersje. Sprawa mordu uczonych wymaga dalszych pogłębionych studiów. O mord profesorów posądzano członków ukraińskiego batalionu „Nachtigall”. Taka plotka od 1941 r. krążyła po Lwowie. Należy zaznaczyć, że nie zdołano ustalić dowodów, które wskazywałyby na bezpośrednie uczestnictwo Ukraińców kolaborantów w mordzie, lecz prawdopodobnie to oni dostarczyli informacji, które przyczyniły się do aresztowania ofiar.
Odpowiedzialność za mord niewątpliwie spoczywa na SS i hitlerowskich władzach okupacyjnych. Mord uczonych wpisywał się w hitlerowski plan zagłady elit Narodu Polskiego.
Cały artykuł: http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110704&typ=my&id=my05.txt
Swidnica24.pl zwróciła się do rzeszowskiego oddziału IPN o potwierdzenie informacji w sprawie śledztwa. Otrzymaliśmy oficjalną odpowiedź:
Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie 25 lutego 2003 r. podjęła na nowo umorzone śledztwo w sprawie zabójstwa profesorów polskich wyższych uczelni, członków ich rodzin oraz współmieszkańców, we Lwowie w lipcu 1941 r. Podjęcie na nowo umorzonego śledztwa uzasadnione było ujawnieniem nowych dokumentów dotyczących tego zdarzenia. W toku postępowania poszukiwano również dowodów w zagranicznych archiwach, a także uzyskano dokumenty niemieckich organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.
Po dokonaniu oceny zgromadzonego materiału dowodowego, który nie dostarczył podstaw by określonym osobom przedstawić zarzuty popełnienia zbrodni – postanowieniem z 22 czerwca 2006 r. śledztwo umorzono wobec niewykrycia sprawców przestępstwa.
W toku śledztwa nie uzyskano dowodów wskazujących, aby w dokonaniu tej zbrodni brali udział żołnierze batalionu Nachtigall.
prokurator Grzegorz Malisiewicz
Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie
Zjednoczenie „Swoboda” uważa, że „umieszczenie takiego napisu na tablicy nie tylko poważne zniekształcenie historii, ale także zhańbienie pamięci oceniane jako rozpalanie wrogości miedzy sąsiadującymi krajami.” Dodaje, że nie jest przeciwko upamiętnianiu historii, zarówno po stronie polskiej, jak i ukraińskiej. Padają także ostre słowa o „antyukraińskich siłach” oraz żądania kategorycznej reakcji. Pisma protestacyjne trafiły do prezydenta Ukrainy oraz MSZ Ukrainy, a stamtąd do Konsulatu RP we Lwowie. Konsul Generalny RP we Lwowie Jarosław Drozd o zajęcie się sprawa poprosił sekretarza Generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Pisma trafiły do wiadomości polskiego MSZ, wojewody dolnośląskiego, marszałka dolnośląskiego, prezydenta Świdnicy i przewodniczącej Rady Miejskiej w Świdnicy. Konsul pisze: „Ze względu na negatywny wpływ, jaki dane wydarzenie może mieć na kwestie upamiętniania polskich miejsc pamięci narodowej na terenie Zachodniej Ukrainy, prosimy o zapoznanie się z całą sprawą a także, w przypadku ewentualnych wątpliwości co do uzasadnienia historycznego treści napisu, rozważenia działań mających na celu jej zmianę.”
W Świdnicy szok i niedowierzanie
– Jestem zdumiony i wstrząśnięty całą sytuacją – mówi Karol Liwirski, prezes świdnickiego oddziału Towarzystwa Przyjaciół Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. To on z własnych pieniędzy ufundował tablicę i zaproponował napis. Jego treść nie wzbudziła żadnych protestów ze strony licznie przybyłych na uroczyste nabożeństwo gości, wśród których byli parlamentarzyści, profesorowie Uniwersytetu Wrocławskiego, samorządowcy, przedstawiciele organizacji kombatanckich i służb mundurowych. Można się tylko domyślać, że tu nie ma mowy o niczyjej złej woli. Tak szczegółowa wiedza o czasach II wojny światowej to raczej domena historyków niż przeciętnych ludzi.
– Nie chciałem nikogo obrazić ani tym bardziej fałszować historii – ubolewa Karol Liwirski. – Napis oparłem o informacje z naszego wydawnictwa Semper Fidelis, z nr. 4/2007 oraz z numeru z 1998 roku. Moim jedynym celem było uczczenie pamięci polskich profesorów. Jest mi bardzo przykro w obecnej sytuacji. Tym bardziej, że na nieprzyjemności naraziłem przyjaciela i członka naszego Towarzystwa, ks. infułata Kazimierza Jandziszaka, biskupa lwowskiego Mieczysława Mokrzyckiego, który był honorowym gościem uroczystości oraz prezydenta miasta, który zawsze jest nam bardzo przychylny.
Ks. Jandziszak, proboszcz parafii, nie wymusza na Towarzystwie żadnych decyzji, poprosił tylko o prawdę. – Podjąłem decyzję, że zwrócę się o wyjaśnienie do Instytutu Pamięci Narodowej – mówi Karol Liwirski.
W sprawie oficjalnie wypowiedział się rzecznik Urzędu Miejskiego w Świdnicy, Stefan Augustyn: Inicjatorem umieszczenia tablicy było Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Świdnicy, dlatego poprosiliśmy stowarzyszenie o wyjaśnienie sprawy. Mamy informację, że organizacja będzie występować do oficjalnych źródeł i zbierać dokumenty historyczne oraz opinie w tej sprawie. Wierzymy, że historia nie będzie dzielić i tablica również, która została umieszczona na pamiątkę tragicznych wydarzeń.
Karol Liwirski zadecydował, że nie będzie czekał na informacje z IPN i dzisiaj zlecił przygotowanie korekty napisu na marmurowej tablicy. Zamiast słów „przez hitlerowski batalion Nachtigall” ma być – „przez nazistów”. – Chciałbym jednak uzgodnić ostateczne brzmienie z prezydentem Wojciechem Murdzkiem. Czekam na spotkanie i rozmowę – dodaje prezes Liwirski. Zmiana zostanie dokonana tak szybko, jak to będzie możliwe.
Agnieszka Szymkiewicz
Oświadczenie Karola Liwirskiego
Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, umieszczając w kościele pw. NMP Królowej Polski tablicę upamiętniającą mord na profesorach lwowskich, w żadnym wypadku nie chciało doprowadzić do zaostrzenia stosunków polsko-ukraińskich i wywołania złego wrażenia na Ukrainie. Czuję się zniesmaczony całą sytuacją, bo szczytną ideę upamiętnienia tragedii polskich naukowców, próbuje się wykorzystać do rozdrapywania ran, które mimo upływu prawie 70 lat od tych tragicznych wydarzeń, nadal, po obu stronach – polskiej i ukraińskiej, pozostają niezabliźnione. Nie czuję się w żaden sposób winny całego zamieszania, jakie powstało wokół naszej tablicy i wewnętrznie nie jestem przekonany, co do niepoprawności umieszczonego na niej napisu. Nie chcę jednak, aby nasze upamiętnienie mordu profesorów lwowskich, niosło ze sobą złe emocje, zamiast szacunku, refleksji, pamięci i wybaczenia. Dlatego działając w dobrej wierze zmienimy napis. Z szacunku i pamięci o pomordowanych oraz dla władz Świdnicy i władz kościelnych, które w pośredni sposób zostały wciągnięte w te niesmaczne rozgrywki.