Przy jak zawsze wypełnionej po brzegi Hali świdnickiego OsiR-u podopieczni Krzysztofa Mistaka podejmowali lidera naszej grupy , zespół Czuwaj Przemyśl. Po ubiegłotygodniowej bolesnej porażce z Gwardią Opole w sobotę świdniczanie mieli okazję się zrehabilitować . Niestety nic takiego się nie stało.
ŚKPR dobrze zaczął mecz. Po bramkach Fabiszewskiego i jednej Rutkowskiego na tablicy widniał rezultat 3:4 dla gości. W miarę upływu czasu grający konsekwentnie zarówno w obronie jak i ataku goście powiększali swoją przewagę. Nie umieliśmy sobie poradzić z bardzo dobrze w tym dniu grającym kołowym gości Maciejem Kubisztalem. Czuwaj zagrywał do niego piłki niemal w ciemno, a świdniczanie nie umieli znaleźć sposobu, na odcięcie kołowego od podań. Kubisztal albo kończył bramką, albo sędzia odgwizdywał rzut karny. Jeżeli dodamy do tego bardzo dobrze rzucającego z drugiej linii Radosława Jankowskiego, powstają filary na których Czuwaj oparł swoją grę. Filary, których zabrakło w Naszym zespole. Ataki świdniczan pozbawione były pomysłu, rzuty często oddawaliśmy z nieprzygotowanych pozycji. Grzegorz Rutkowski widząc, że bramkarz dobrze broni „ dół” konsekwentnie rzucał właśnie na dół. Nie wiem na co liczył, ale jeżeli na zmęczenie materiały, to się pomylił. Szuflada Jarosława Gnysińskiego jest skuteczna wtedy gdy jest zaskoczeniem. W tym dniu była czytelna jak największa litera na tablicy w gabinecie okulistycznym. Często popełnialiśmy proste błędy. W 21 minucie przegrywaliśmy już 8:13. I wydawało się, że Czuwaj odjedzie na nieosiągalne dla Nas pozycje. Jednak w ostatnich 5 minutach pierwszej połowy w żywiołowo dopingujących świdnickich kibicach ponownie odżyły nadzieje. Ciężar gry przejęli na siebie Edward Madalińśki, który wybronił dwa rzuty karne i zaczarował świdnicką bramkę, oraz Stanisław Makowiejew, który nie bał się wchodzić w ataku między dwóch zawodników gości i oddawać rzuty. Dobra obrona „Edka” i skuteczność „ Staszka” pozwoliła dogonić „harcerzy” z Przemyśla i na przerwę schodziliśmy z wynikiem 15:16, tak naprawdę w drugiej połowie mecz rozpoczynał się od początku.
Można było sobie zadawać pytanie czy w szatni świdniczanie znajdą sposób na Kubisztala i Jankowskiego, oraz czy wyjdą zmotywowani do jeszcze większej i twardszej walki. Odpowiedź przyszła bardzo szybko. W 40 minucie przegrywaliśmy ponownie 4 bramkami 19:23 z czego aż 5 bramek dla gości rzucił właśnie wcześniej wspomniany Jankowski. Dopiero wtedy dostał indywidualne krycie. Tak jakby o 10 minut za późno. Świdniczanie w dalszym ciągu popełniali proste błędy. W ataku nie umieli znaleźć sposobu ba obronę gości. Żaden z zawodników nie wziął na siebie ciężaru odpowiedzialności i nie poprowadził gry. Rzuty dalej oddawaliśmy z nieprzygotowanych pozycji. Siła niektórych była taka, iż można było odnieść wrażenie , że bramkarz gości spokojnie może przeczytać napisy na piłce, która zmierzała w jego stronę. W drugim z rzędu spotkaniu nasza do tej pory bardzo dobra obrona, była momentami dziurawa jak ser szwajcarski. Widać ewidentnie, że to nie brak w Opolu Adriana Marciniaka był przyczyną słabej gry. W sobotę Marciniak grał a obrona dalej nie dawała sobie rady. Na 10 minut przed końcem spotkania przegrywaliśmy 10 bramkami. Dobrze, że trener gości wpuścił na boisko drugi skład, ściągając z boiska m.in. Kubisztala.. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 30:36 dla gości i był to najmniejszy wymiar kary, jaki mógł nas w tym dniu spotkać. My czuwaliśmy na swoich pozycjach, a Czuwaj grał.
Kolejny mecz z silnym rywalem pokazał o jakie miejsca w tym sezonie będą walczyć świdniczanie. Będą to miejsca w dole tabeli, a tak naprawdę cel będzie jeden. Utrzymać się na tym poziomie rozgrywek i budować zespół. Czy należy być tym rozczarowanym? Nie. To nasze pierwsze kroki na tym poziomie rozgrywek. Na mecze ŚKPR przychodzi najwięcej kibiców, którzy oprócz emocji sportowych otrzymują również doskonałe widowisko. Na wyżyny możliwości w każdym meczu wspinają się kibice. Są dodatkowym zawodnikiem na boisko. Dlatego ważne jest to , aby i zawodnicy wspinali się na wyżyny, walczyli o każdą piłkę i nie odpuszczali ani na cm w obronie. W sobotę tego nie widziałem.
(jędrzej)
Skład ŚKPR: Olichwer,Madaliński – Rutkowski (5),Chaber, Piędziak (3), Mrugas (1), Gnysiński (1), Rogaczewski (3), Olejniczak, Sadowski ( 2), Makowiejew ( 4), Marciniak, Fabiszewski (4), Kijek, Pułka (4), Pieńczewski (3)
Wyniki 4 kolejki:
ŚKPR Świdnica – Czuwaj Przemyśl 30:36
Viret Zawiercie – Politechnika Radomsko 26:32
KSSPR Końskie – Ostrovia Ostrów Wlk. 38:26
ASPR Zawadzkie – MTS Chrzanów 34:20
Olimpia Piekary Śląskie – Gwardia Opole 22:32
Piotrkowianin Piotrków Tryb. – AZS AWF Biała Podlaska 47:25
Krzysztof Mistak (trener ŚKPR) powiedział po meczu:
Jak ocenia Pan grę swojego zespołu?
Krzysztof Mistak – Zespół Czuwaj Przemyśl to na pewno wymagający przeciwnik. Przegraliśmy ten mecz, nie tyle w ataku pozycyjnym, co w obronie, gdzie popełniliśmy za dużo błędów, a przeciwnik z premedytacją je wykorzystywał.
Jakie oczekiwania przed kolejnym spotkaniem?
K. M. – Po bardzo dobrym początku gdzie zdobyliśmy 4 punkty, każdy kolejny mecz to trudniejszy rywal. Jesteśmy beniaminkiem i na pewno będziemy walczyć. Po przegranych meczach nie spuszczamy głów, jedziemy do Piekar zdobyć kolejne punkty.
Dziękuje za rozmowę.
(notował jędrzej)
Tabela I ligi piłki ręcznej
Lp. |
Zespół |
Mecze |
Punkty |
Bramki |
1 |
Czuwaj Przemyśl |
4 |
8 |
149:127 |
2 |
Piotrkowianin Piotrków |
4 |
7 |
148:103 |
3 |
Gwardia Opole |
4 |
7 |
121:87 |
4 |
KSSPR Końskie |
4 |
7 |
134:108 |
5 |
Olimpia Piekary Śl. |
4 |
4 |
120:112 |
6 |
ŚKPR Świdnica |
4 |
4 |
109:116 |
7 |
Ostrovia Ostrów Wlkp |
4 |
4 |
116:130 |
8 |
AZS Radom |
4 |
2 |
111:119 |
9 |
Viret Zawiercie |
4 |
2 |
126:128 |
10 |
ASPR Zawadzkie |
4 |
2 |
101:128 |
11 |
AZS AWF Biala P. |
4 |
1 |
92:130 |
12 |
MTS Chrzanów |
4 |
0 |
108:147 |