Polecamy: Susan Minot „Wieczór”

    0

    Ann Lord ma 65 lat i umiera. Śmiertelna choroba przykuła ją do łóżka, leży więc w swoim domu, otoczona opieką pielęgniarek i swych dorosłych dzieci. Przeciwbólowa morfina powoduje narkotyczne wizje, mieszające się ze snami, halucynacjami, wspomnieniami, momentami z jawą. Resztkami trzeźwości umysłu Ann wraca do trzech dni swego życia sprzed 40 lat, uważając, że były to dni najważniejsze. Ale czy na pewno?

    Miała 25 lat i przyjechała na ślub i wesele przyjaciółki Lilii. I poznała Harrisa…Te trzy intensywne dni, które spędzili razem ze sobą i obok siebie, przyniosły namiętne uczucie, porywy serca i ciała, ale także ogromny ból.

    I zmieniły Ann na resztę jej dni, stanowiąc pewnego rodzaju emocjonalny punkt odniesienia. Ann, odchodząc, zdaje sobie sprawę z wagi spotkania z młodym mężczyzną sprzed lat. Nie ma żalu za niespełnioną miłością, tylko smutek, że oto jej życie gaśnie. A przecież tyle jeszcze by mogła zobaczyć i przeżyć.

    Susan Minot swoją książką stworzyła przejmujący obraz człowieka umierającego, który resztką gasnących sił obserwuje od wewnątrz swoje życie i świat zewnętrzny, w tym swoich bliskich. Widzi i odczuwa nieporadność rodziny, która usiłuje trzymać fason przy jej łóżku, zakłopotanie znajomych i przyjaciół, którzy wiedzą, że przychodząc z wizytą – przychodzą z pożegnaniem. Mówią Ann „do zobaczenia”, „wpadnę wkrótce” – wiedząc, że nic się z tych obietnic nie ziści… I wiedząc, że ona też to wie…

    Momentami czyta się tę książkę trudno. Bo trzeba wejść w ten dziwny strumień myślowo – senno – urojeniowy głównej bohaterki i starać się oddzielić sen od jawy i halucynacji. Ale skupienie i uważność w lekturze dają moment refleksji nad odchodzeniem, przemijaniem, cierpieniem. Pojawiają się pytania, czy rzeczywiście Harris był wart uczuć Ann, czy się nią nie bawił, wykorzystując okazję? Czy faktycznie trzydniowy, płomienny romans był tak ważny, że Ann dedykowała jego „sprawcy” całe swoje dorosłe życie? W końcu – jak to możliwe, aby dorosła kobieta, tak szybko i pochopnie się zakochała w obcym facecie?

    Ta książka jest trochę jak mozaika ułożona z różnokolorowych kamyków. Gdzieniegdzie mieni się kolorami i błyszczy, gdzieś tam widać pęknięcia, ale całość składa się na barwny i spójny obraz życia Ann Lord.

    Izabela Jankowska

    Poprzedni artykułO nieautoryzowanych „ogórach”, święcie buziaków i czym popadnie
    Następny artykułTkanie życia: Anna Gosthorska