Minister edukacji Anna Zalewska podczas uroczystego rozpoczęcia roku szkolnego w Świebodzicach zapowiedziała, że chciałby, aby jeszcze w tym roku została uchwalona nowelizacja ustawy oświatowej. Od 16 września rozpoczną się konsultacje z samorządami, natomiast pierwsze czytanie zaplanowano na październik.
Szkoła, w której pojawiła się minister, nie została wybrana przypadkowo, nosi bowiem imię Henryka Sienkiewicza, którego dzieło „Quo vadis” zostało wybrane do tegorocznej edycji Czytania Narodowego. Po zakończeniu uroczystości w auli szkolnej, minister odpowiadała na pytania dziennikarzy. Na wiadomość, że w wyniku decyzji o podwyższeniu wieku dla pierwszoklasistów, pracę w Świdnicy straciło sześciu nauczycieli odpowiedziała:
– Musiałabym z panią prezydent o tym porozmawiać, dlatego, że to ona odpowiada za zatrudnienie nauczycieli i musiała zrobić to z powodu złej organizacji, ewentualnie z faktu niżu demograficznego. Chciałbym przypomnieć, że nauczyciele, którzy uczą dzieci w przedszkolu i w klasach 1-3 to są ci sami nauczyciele. Mają takie samo przygotowanie i takie samo wykształcenie.
Kolejną kwestią był poziom tegorocznych matur. Sprawa dotyczy przede wszystkim ambitnych młodych ludzi, którzy idą do dobrych szkół, a rodzice płacą duże pieniądze za korepetycje, aby syn lub córka dostał się na medycynę. Tymczasem wynik jaki osiągają z biologii lub chemii na egzaminie maturalnym, to zaledwie 40- 50 punktów, czyli o połowę mniej niż wymagane jest przy rekrutacji na studia medyczne.
– Problem polega na tym, że liceum ogólnokształcące jest półtorarocznym kursem przygotowującym do matury. Dlatego, że w pierwszym roku licealiści kończą podstawę programową, w związku z tym nauczyciele mają naprawdę ograniczone możliwości edukacji, tym bardziej, że co cały czas podkreślamy i nie są to tylko moje słowa, ale ekspertów, że mamy infantylne podstawy programowe. Blokowe nauczanie, a nie przedmiotowe powoduje właśnie takie, a nie inne wyniki na maturze. Jednocześnie, to jest faktem, mamy rynek korepetycji, oceniany na prawie 4 miliardy. To jest efekt niewłaściwie funkcjonującego sytemu edukacji.
Minister uspokajała również, że w szkołach podstawowych, w 4 klasie nie będzie nauczania wczesnoszkolnego, a nauczanie przedmiotowe, będące próbą pokazania dzieciom, jak należy się uczyć. Ponieważ, zdaniem Anny Zalewskiej, właśnie w tej klasie następuje – uciekanie przed szkołą. Czyli sytuacja, gdy nawet rodzice przestają sobie radzić z zadaniami domowymi swoich dzieci.
/red/