Strona główna Bez kategorii Czy Świdnica jest jak dobra impreza?

Czy Świdnica jest jak dobra impreza?

5

– Dobre miasto jest jak dobra impreza, z której wracasz dopiero nad ranem – mówi jeden z wielu wyjątkowych rozmówców Gary`ego Hustwita, autora szeroko komentowanego na świecie dokumentu „Zurbanizowani”. Wyświetlony w ramach Dokumentalnego Dyskusyjnego Klubu Filmowego „Okiem Młodych” film wywołał gorącą dyskusję nad kondycją Świdnicy. Zachwytu dla miasta  nie krył gość pokazu, Zbigniew Maćków – światowej klasy architekt, szef Dolnośląskiej Izby Architektów.

Swidnica

W ciągu zaledwie godziny i 25 minut Hustwit zabiera widzów w podróż przez miasta całego świata, pokazując i błędy, i optymizm, napędzający rozwój miejsc, w których wkrótce będzie mieszkać 75% ludzkości.

Dróg nie remontujemy

Niezwykle dynamiczny obraz powstawał przez trzy lata, a autor wziął pod lupę m.in. Nowy Jork, Bogotę, Pekin, Paryż, Phoenix, Detroit, Stuttgart, Kapsztad, Mumbaj, Brasil, Rio de Janerio. Nie skupił się na problemach, jakimi dla największych jest przeludnienie i ogromny dysonans miedzy dzielnicami dobrobytu i biedy, ale pokazał entuzjazm ludzi, poczynając od władz, przez aktywistów, architektów po mieszkańców, w kształtowaniu zurbanizowanej przestrzeni tak, by stała się wygodna i przyjazna. Jak podkreślała większość rozmówców, w ostatnich 3 dekadach popełniono mnóstwo błędów, kierując się w rozwoju miast jedynie przesłankami ekonomicznymi. Gdzieś w tym wszystkim zapomniano o ludziach. Ogromne wrażenie robi przykład Bogoty końca lat 90-tych, miasta przeludnionego, zatłoczonego samochodami, przygnębiającego. To tu niezwykle kreatywny burmistrz Enrique Peñalosa dostrzegł człowieka. Przede wszystkim uwolnił miasto od wiecznych korków i smrodu spalin, stawiając na miejską komunikację. Ale jak to zrobił! Budując sieć luksusowych przystanków, przypominających mini lotniska, wypuszczając na ulice luksusowe autobusy przekonał mieszkańców, że taka forma transportu jest o wiele bardziej prestiżowa niż jazda własnym autem. Na dodatek przez centrum poprowadził wygodne ścieżki rowerowe i chodniki. Niemal w ogóle nie inwestował w drogi.

Zbigniew Maćków, Stanisław Abramik

Na zdjęciu Zbigniew Maćków i pomysłodawca DDKF Stanisław Abramik

Dobry i zły mieszkaniec?

– 3/4 problemów pokazanych w tym filmie nie ma ani Świdnica ani nawet Wrocław. Nie ma mowy przecież o przeludnieniu. Naszym zmartwieniem jest raczej to, jak pozyskiwać nowych mieszkańców – mówił w czwartkowy wieczór po projekcji w świdnickim teatrze Zbigniew Maćków. Znakomity architekt, kurator ds. architektury w ramach Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016, szef Dolnośląskiej Izby Architektów i Pracowni Projektowej Maćków, autor projektów m.in. renowacji wrocławskiego centrum handlowego „Renoma” oraz „Węzła Przesiadkowego Wrocław – Stadion”, przez blisko półtorej godziny z uwagą słuchał świdniczan, uczestniczących w dyskusji. – Nie można mieszkańców dzielić na lepszych i gorszych. Takie samo ważni są piesi, jak i kierowcy, restauratorzy i spacerowicze na Rynku. Cały czas trwa gra o miasto, w której uczestniczy wiele osób, ale władze mają najmocniejsze karty, którymi jest tworzenie planów zagospodarowania przestrzeni. I to od mądrości władz zależy, jak ten atut wykorzystają i czy w grę zaangażują mieszkańców.

Wśród kwestii, poruszanych przez widzów, znalazła się od lat dyskutowana w Świdnicy sprawa dostępności centrum miasta dla ruchu samochodowego. Atmosferę niedawno podgrzał pomysł prezydent Beaty Moskal-Słaniewskiej o ewentualnym utworzeniu postoju taksówek w Rynku. – Nie będę obiektywny, bo sam jestem zwolennikiem ruchu pieszego i rowerowego w miastach – mówił Maćków. – Nie znaczy to jednak, że argumenty kupców czy restauratorów są złe. Taka jest tendencja na całym świecie, by oddawać centra miast pieszym, ale musi być alternatywa dla kierowców. Rolą władz jest wyznaczanie ogólnodostępnych parkingów w rozsądnej odległości od tychże centrów. W mieście o tak zwartej zabudowie jak Świdnica, odległości naprawdę nie są problemem. Tym problemem stała się mentalność ludzi, którzy najchętniej autem wjechaliby do środka sklepu. Można jej ulec albo nie.

Mały domek na wsi…

…to naprawdę coraz większy problem. Jeden z uczestników dyskusji zwrócił uwagę na rozbudowujące się bez ładu i składu osiedla w podświdnickich wioskach. To jeszcze nie są gigantyczne „suburbia” jak W USA, ale nie sposób ich nie dostrzec. – Po pierwsze są koszmarne, po drugie wraz z nimi pojawiają się problemy komunikacyjne czy związane ze środowiskiem – można było usłyszeć w teatrze. – Jestem entuzjastą miasta i na własne życzenie zamieszkałem w centrum Wrocławia, ale oczywiście są osoby, które nie będą żyły w kamienicy. Miasta jednak ogromnie tracą na osiedlach budowanych poza ich granicami, a poza tym taki trend jest niezwykle kosztowny i odbija się na pozostałych mieszkańcach gmin, którzy przecież dokładają się do nowych ulic, kanalizacji, wodociągów. Władze miast zdecydowanie powinny wyznaczać tereny pod budownictwo jednorodzinne – odpowiadał Maćków.

Mieszkańcy w grze

Jedno z pytań dotyczyło przepisu na dobre planowanie miasta.  – Nie uzurpuję sobie prawa do podawania jedynie słusznych rozwiązań. Każde miasto ma swoje indywidualne potrzeby, ale najlepiej wiedzą o nich sami mieszkańcy. Po latach zaniedbań nareszcie właśnie mieszkańcy zaczynają się liczyć w grze, choć Polska ma bardzo złe procedury konsultacyjne. Prawda jest taka, że wykładanie do konsultacji planów zagospodarowania przestrzennego to iluzja konsultacji. Z reguły przedstawiane są gotowe rozwiązania, które można – najczęściej nieskutecznie – oprotestować. Tymczasem rozmowa o budowie nowych ulic, zagospodarowaniu parków czy skwerów, wskazaniu miejsc pod markety powinna się zacząć na samym początku, przed przygotowaniem projektu planu zagospodarowania – przekonywał gość DDKF „Okiem Młodych”. Jednak mieszkańcy nie są święta krową, nie zawsze mają zawsze rację i  oni także powinni popatrzeć na siebie krytycznie. – Jesteśmy narodem indywidualistów. Umiemy zebrać się tylko w chwilach zagrożenia. Codzienna współpraca najczęściej rozbija się o prywatne interesy – dodał Maćków.

Świdnica to metropolia

Gość spotkania zaskoczył uczestników deklaracją o swoim podziwie dla Świdnicy. – W swojej skali Świdnica jest metropolią – przekonywał. – Wystarczy dla porównania spojrzeć na miasta tej wielkości w centralnej Polsce. Tam dominuje niska zabudowa, wąskie ulice. Świdnica ze swoimi strzelistymi wieżami, olbrzymimi kamienicami i szerokimi ulicami zapiera dech w piersi. Zachwycająca jest tez bliskość parków, które stanowią niemal integralną część centrum. Równie mocno porusza intensywność życia. Ilekroć jestem w Świdnicy, na Rynku jest mnóstwo ludzi, w kawiarenkach trudno o wolne miejsce. To miasto pełne ekspresji i specyficznego, wielkomiejskiego ducha. Świdniczanie mają powód do dumy. I jedyną troską powinno być to, by tego wspaniałego ducha nie zatracić.

  Zagubione rzeki

Projekcja filmu „Zurbanizowani” jest początkiem cyklu DDKF „Okiem Młodych”, którego bohaterem jest miasto. Dyskusyjny Klub Filmowy jest nową inicjatywą, towarzyszącą dobrze już znanemu festiwalowi „Okiem Młodych”, który na stałe wpisało się do kalendarza najważniejszych inicjatyw kulturalnych w Świdnicy. Międzynarodowy Festiwal Filmów Dokumentalnych przyciąga coraz większą liczbę widzów i stał się jedną z najważniejszych imprez, promujących młode kino dokumentalne. Od zeszłego roku honorowymi patronami festiwalu są Polski Instytut Sztuki Filmowej i Stowarzyszenie Filmowców Polskich. Ósma edycja imprezy rozpocznie się we wrześniu 2015. Natomiast już 11 czerwca kolejna odsłona klubu dyskusyjnego z filmem Lost Rivers w reżyserii Caroline Bâcle, który będzie inspiracją do rozmowy o roli Bystrzycy w życiu miasta. Na DDKF „Okiem Młodych” zapraszają Świdnicki Ośrodek Kultury i Wrocławska Fundacja Filmowa

/asz/

Poprzedni artykułTłumy na bezpłatnych badaniach
Następny artykułŚwidniccy sportowcy wyróżnieni