Są ich setki, a może i tysiące. Opanowały świdnicki Rynek i ulicę Siostrzaną. Pojawiają się kilkadziesiąt minut przed zachodem słońca i na dobre utrudniają życie mieszkańcom. Oczywiście mowa o szpakach, które ponownie wybrały Świdnicę na noclegownię przed odlotem do ciepłych krajów.
Pierwszy raz szpaki w Świdnicy pojawiły się w roku 2009, wtedy miasto nie było przygotowane na inwazję. Urząd Miejski na sprzątanie po nieproszonych gościach wydał kilka tysięcy złotych. Pozbyć się ich nie mógł, bo szpaki są pod ścisłą ochroną, a zgodę na ich płoszenie może wydać jedynie Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska.
Rok później Świdnica uzbroiła się w urządzenie, które emitowało dźwięk – jazgot wystraszonych ptaków. Korony drzew zostały przycięte tak aby ptaki nie mogły na nich przysiąść. Problem zniknął, a w zasadzie nie przyleciał. W tym roku jest inaczej. Szpaki znów tłumnie odwiedziły Świdnicę. – Piękny widok i coś niespotykanego – mówili przechodnie napotkani przez nas w Rynku. Ale mieszkańcy już w taki zachwyt nie wpadali. – Znów w nocy nie będzie można spać. Jazgot jest straszny, nie wspomnę już o fetorze, jaki unosi się w Rynku – mówi pan Marek, mieszkaniec ścisłego centrum.
Głośną audycję ptasiego radia może przerwać jedynie jazgot wystraszonych ptaków.
