Dyscyplinarki z byle powodu, 10-godzinne zmiany, konkurs na jeden wolny weekend w miesiącu, wyśrubowane do granic ludzkich możliwości normy, przerywane urlopy, wyzwiska i ciągłe zastraszenie. – Od półtora roku żyjemy w coraz większym stresie, a nasze prośby o zmiany kończą się kolejnymi groźbami – alarmują kasjerzy i obsługa lad w świdnickim hipermarkecie Tesco. Pracownicy rozważają zgłoszenie sprawy o mobbing do sądu.
– Wszystko zmieniło się wraz z zatrudnieniem nowej menagerki sklepu – tłumaczą pracownicy. Z dnia na dzień pracę straciła prawie połowa kasjerek, w tym kobiety pracujące od ponad 6 lat. Większość była zmuszana do odejścia pod groźbą dyscyplinarek za rzekome niedobory w kasach. 11 osób oddało sprawy do sądu. Zakończyło się ugodą i zmianą trybu zwolnienia. – Te rzekome manka stały się naszą zmorą – mówią kasjerki. Twierdzą, że pieniądze nie są liczone w ich obecności, że przejmują stanowisko bez rozliczeń po poprzednich pracownikach. – Można nam w takiej sytuacji zarzucić wszystko! – mówią rozgoryczone. Kolejną zmorą stały się 10-godzinne zmiany. – Oczywiście pracodawca ma prawo wprowadzić nawet 12-godzinne zmiany, ale siedzenie przez 10 godzin na kasie z jedną, półgodzinną przerwą, to udręka. Nie wytrzymują oczy, łatwo o pomyłkę. Prosiłyśmy wielokrotnie o zmianę, ale bez skutku.
10-godzinne zmiany zostały wprowadzone wraz ze zmniejszeniem obsady kas z 35 do zaledwie 14 osób (obecnie przyjęto dodatkowe 4 osoby). Kasjerki w godzinach mniejszego obłożenia zastępują tzw. multiskillerzy, czyli osoby pomagające w różnych działach. One jednak pracują w godzinach szczytu, przede wszystkim w soboty i niedziele. – Błagałyśmy wręcz, żeby dawano nam chociaż jeden wolny weekend w miesiącu, tak jak pozostałym pracownikom! Zamiast tego szefowa ogłosiła konkurs na ten jeden wolny weekend! Miała go otrzymać kasjerka, która miała największy udział w obrocie kartami promocyjnymi, tzw. Club Card.
Do listy kasjerki dorzucają wyśrubowane normy skanowania towarów. – Wprowadzono 1500, nie wiemy, co to znaczy, ale towar powinnyśmy skanować co 2 sekundy, żeby się wyrobić. To jest nierealne, przecież czasem kody trzeba wpisywać ręcznie, czasem trzeba skanować duże towary – mówią. Tymczasem, jak podaje Magazyn Pracowników Tesco, w tej kwestii nie ma żadnych norm. Ma być płynnie i wygodnie dla klienta.
Kasjerki skarżą się także na wprowadzenie niezdrowych podziałów w załodze. – U nas trwa wyścig szczurów, kto więcej, lepiej, a do tego z nieustannym uśmiechem na twarzy. Atmosfera jest straszna.
– Stawia nam się wymagania, których normalny człowiek nie jest w stanie spełnić. Do tego normą są wyzwiska przy klientach, nagany za najmniejsze głupstwo. Trzy nagany oznaczają zwolnienie – żalą się kasjerki. O wszystkim informowały, dzwoniąc na specjalną linię telefoniczną pracowników Tesco, bez efektu. – My nie chcemy wiele – prawa do chociaż jednego weekendu z rodziną, grzecznego traktowania i wymagań, które nie zrujnują nam zdrowia.
Większość kasjerek zatrudniona jest na pół lub 3/4 etatu, tylko kilka ma pełny wymiar godzin. Zarabiają od 1000 do 1800 złotych.
Jakub Jaremko z biura prasowego Tesco Polska odpowiada: – We wszystkich naszych sklepach bardzo poważnie traktujemy przepisy Kodeksu Pracy. Dlatego zgodnie z równoważnym systemem czasu pracy, zmiany dłuższe niż 8 godzin są rozliczane z pracownikiem krótszym czasem pracy w następnych dniach lub dniem wolnym. Takie sytuacje zdarzają się nie częściej niż 4 razy w ciągu całego miesiąca. Jeśli mówimy o skanowaniu produktów, liczba 1500 to teoretyczna ilość zeskanowanych produktów, bez uwzględnienia czasu płatności, pakowania produktów, czy wreszcie – czasu, gdy przy kasie nie ma klientów. Jeśli uwzględnimy te wszystkie czynności, okaże się, że samo skanowanie produktów zajmuje kasjerowi tylko niewielką część ośmiogodzinnej zmiany. W rzeczywistości w ciągu godziny kasjer skanuje średnio 500 – 550 produktów. Jeśli chodzi o Wspomniany konkurs, mamy do czynienia z niefortunną formą przekazania pracownikom informacji o tym, że najefektywniejsi pracownicy mają pierwszeństwo w ustalaniu swojego grafiku. Ta forma komunikatu niezwłocznie zostanie usunięta.
– Jestem zaskoczona, że te informacje nie dotarły do nas, bo przecież w Tesco działa organizacja związku – mówi Zofia Cierniewska, przewodnicząca Solidarności w Świdnicy. – Jestem wstrząśnięta sytuacją i na pewno pracowników sklepu nie zostawimy bez pomocy. Przypominam, że wszyscy pracownicy, którzy czują, że wobec nich stosowany jest mobbing albo pracodawca łamie przepisy, mogą zwrócić się z pytaniami do współpracującego ze związkiem prawnika. W każdy pierwszy czwartek miesiąca w naszej siedzibie przy ulicy Łukasińskiego 13 przyjmuje także inspektor pracy, w godzinach od 13.00 do 15.00.
Podjęcie kontroli w hipermarkecie obiecał także kierownik wałbrzyskiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy.
O sprawie piszemy także we wrześniowym, bezpłatnym papierowym wydaniu Swidnica24.pl.
Agnieszka Szymkiewicz