Czwarty przetarg na kino Gdynia w Świdnicy unieważniony. Odra Film nie znalazła ani jednego chętnego na blisko stuletni obiekt. Zainteresowania nie wyraziło także miasto. Czas, żeby przestać marzyć – gorzko podsumowuje Lech Moliński, dyrektor artystyczny Festiwalu Filmów Dokumentalnych „Okiem Młodych”.
Już podczas poprzedniego przetargu, w grudniu 2012 roku, Odra Film, do której należy kino, obniżyła cenę wyjściową do 2/3 – z 500 tysięcy złotych do 351 tysięcy. Właściciel nieustannie podkreśla, że zainteresowanie obiektem jest, ale jakoś nie przekłada się ono na sprzedaż. Odra Film nie chce kina oddać miastu za przysłowiowa złotówkę przekonując, że cena nie jest wygórowana, a poza tym nie mają do tego prawa. – Świdnica może startować do przetargu jak każdy inny, ale w ogóle nie jest zainteresowana – usłyszeliśmy w Odra Film. Czas się pożegnać i przestać traktować kino Gdynia jak obiekt specjalny, wyjątkowy? Właściciel zapowiada, ze nadal będzie próbował sprzedać budynek.
Zostawcie Titanica – pożegnanie z kinem Gdynia
Na lekcjach historii w szkole podstawowej oraz w liceum bardzo często wracaliśmy do tematu szlacheckiego pospolitego ruszenia. Polska tradycja sprzed lat zdaje się być nad wyraz żywotna w Świdnicy, kiedy na tapecie pojawia się temat kina Gdynia, zamkniętego przeszło rok temu. Obiekt wzbudza po przejściu w stan spoczynku wielokrotnie większe zainteresowanie niż w ciągu ostatniej dekady swojego istnienia. Niestety, szlacheckie podrygi, wespół z nostalgią, to wszystko na co stać świdnickich bojowników o przyszłość Gdyni. Definitywnie przekonał mnie o tym panel dyskusyjny, który zorganizowaliśmy podczas VI edycji Festiwalu Filmów Dokumentalnych „Okiem Młodych”.
Kino Gdynia to kawał pięknej historii. Korzenie obiektu sięgają jeszcze czasów, kiedy Świdnica była Schweidnitz. 20 czerwca 1921 r. w budynku po dawnym browarze powstało kino Unionstheater, które po zakończeniu II wojny światowej przyjęło, obowiązującą do zamknięcia nazwę. Nie znam z autopsji znakomitych czasów tego obiektu. Na przeszkodzie stoi zarówno moment urodzenia, jak i miejsce zamieszkania. Jednak we wszelkich opracowaniach druga połowa minionego wieku jest opisywana jako złoty czas dla obiektów kinowych w stylu Gdyni. Zmiana ustroju polityczno-gospodarczego, upowszechnienie magnetowidów, a następnie nośników cyfrowych, negatywnie zweryfikowały rentowność takich przedsięwzięć. Niestety, takie mamy czasy (i nie widać symptomów zmiany), że bilans musi wychodzić na zero. Hasła wspierania tzw. kultury wysokiej bronią się niezwykle rzadko.
Należy pamiętać również o skali. Jako przykład posłużyć może, dziesięciokrotnie większy od Świdnicy, Wrocław, w którym od ponad roku funkcjonuje dziewięciosalowy multipleks studyjny – kino Nowe Horyzonty (w budynku po kinie Helios). Miejska dotacja na działalność obiektu budzi kontrowersje, a zarządca, Stowarzyszenie Nowe Horyzonty, szuka sposobów na połączenie działalności misyjnej z walką(!) o utrzymanie kina. Takie są realia. Trzeba mieć pomysł i starannie opracowany biznesplan. Wszak kultura też kosztuje, a do sukcesu potrzebni są odbiorcy, gotowi płacić za bilety. Według szacunków, pojawiających się podczas panelu dyskusyjnego, grupa tych ostatnich liczy w Świdnicy 40-50 osób. Gdynia ma ponad 500 miejsc…
Dwuletnia – mniej więcej – dyskusja o tym, jak uratować kino Gdynia, łamane przez: jak wykorzystać dla kultury obiekt po kinie, nigdy nie weszła w sferę konkretu. Analizy kosztów dokonano w Urzędzie Miejskim w Świdnicy. Minimalny koszt utrzymania tego obiektu (w skali roku) to ok. 350 000 zł. Nie uwzględniając wysokości generalnego remontu… Szereg działań w mediach ogólnopolskich i lokalnych, akcje zbierania podpisów, itp., zasługują na uznanie, ale jeśli nie stały się punktem zapalnym do stworzenia skonkretyzowanego planu działania, do zawiązania się koalicji podmiotów lub osób, które walczą o przyszłość obiektu, to długofalowo można mówić o porażce. Tej walki nie wygra się ciągłym machaniem szabelką. Kino Gdynia przechodzi do historii, jak wiele podobnych obiektów na terenie całego kraju. Smutne, ale prawdziwe.
Lech Moliński
„Okiem Młodych”