O niezwykły eksponat wzbogaciło się Muzeum Broni i Militariów w Witoszowie Dolnym. Po wielu staraniach Ministerstwo Obrony Narodowej przekazało T-72M. Czołg dotarł pod Świdnicę aż z oddalonego o ponad 800 km Sulejówka.
Waży 42 tony, spala 220 litrów ropy na 100 km, strzela na odległość 5 km, ma 31 lat. Jak zapewnia Stanisław Gabryś, właściciel Muzeum, żadna kolekcja na Dolnym Śląsku nie może pochwalić się takim nabytkiem. Czołg do Witoszowa przywieźli żołnierze z oleśnickiej II Kompanii Regulacji Ruchu. – Cały zestaw ważył 70 ton, oczywiście musieliśmy jechać wcześniej ustaloną i zatwierdzoną trasą – mówi st. kapral Tomasz Peregrym. – Takie zadania to dla nas chleb powszedni, wozimy uzbrojenie wszędzie tam, gdzie jest polskie wojsko, albo na podobne jak w tym przypadku zlecenia.
Operacja umieszczenia czołgu na miejscu wyznaczonym wśród ponad 30 innych, ciężkich pojazdów przypominała przeciąganie wielbłąda przez ucho igielne. Musiał się zmieścić w wąskiej bramie, a na dodatek nie mógł tego zrobić „o własnych siłach”. Po mistrzowsku, używając lin i potężnej łychy, czołg na miejscu ustawił Jacek Woźniczka, operator fadromy z firmy Fadromex Gałan-Jacaszek. W całym przedsięwzięciu sprawnie współdziałali żołnierze i cywile.
Czołg będzie można obejrzeć z każdej strony, także od środka. A czy warto, odpowiada twórca i właściciel Muzeum Broni i Militariów.
[mp3j track=”http://swidnica24.pl/wp-content/uploads/2013/07/czolg.mp3″ autoplay=”n” title=”Rozmowa ze Stanisławem Gabrysiem”]