Wojewoda Marek Skorupa podpisał się pod rozporządzeniem, zakazującym w dniach od 15 grudnia 2012 roku do 10 lutego 2013 roku używania wyrobów pirotechnicznych w miejscach i obiektach publicznych. Wyjątek stanowi noc sylwestrowa.
W paragrafie 3 rozporządzenia czytamy: „Używanie wyrobów i materiałów pirotechnicznych w dniach 31 grudnia 2012 r. i 1 stycznia 2013 r. może nastąpić jedynie z zachowaniem wszelkich wymogów bezpieczeństwa dla życia, zdrowia, mienia i środowiska naturalnego, a w przypadku osób, które nie ukończyły 18 roku życia – jedynie pod bezpośrednim nadzorem osoby sprawującej władze rodzicielską lub opiekę”. Poza tym jednym terminem prywatne osoby same fajerwerków odpalać nie mogą. Zakaz nie obowiązuje firm zawodowo organizujących pokazy pirotechniczne lub podmiotów, uprawnionych do korzystanie z takich na mocy innych przepisów. Za złamanie zakazu grozi grzywna.
To nie pierwsze rozporządzenie wojewody, wydawane w okolicach Nowego Roku. Zakaz nie jest więc żadnym zaskoczeniem, a tymczasem można odnieść wrażenie, że to tylko papier. Strzały petard od kilku dni słychać wieczorami praktycznie w całym mieście. Dostęp do najróżniejszych odmian sztucznych ogni jest nieograniczony, w sklepach powstają oddzielne stoiska, przybywa też „objazdowych” punktów sprzedaży.
W latach ubiegłych używanie materiałów pirotechnicznych naruszających rozporządzenie kończyło się jedynie na pouczeniach. Karać można tylko wtedy, gdy stróż prawa będzie widział niedozwolone odpalanie petard czy fajerwerków albo wówczas, gdy są świadkowie, którzy będą zeznawać.
Grzywna może sięgnąć 500 złotych, w najbardziej drastycznych przypadkach sprawa trafi do sądu.