Chwile grozy przeżyła jedna z mieszkanek Świdnicy, gdy wchodząc na własną działkę w altanie zobaczyła psa rasy pitbull. Nie otwierając bramki natychmiast zadzwoniła po pomoc. – Zanim patrol dojechał na miejsce, na działkę przedostał się drugi pies, mieszaniec. Oba były bezpańskie – informuje Jan Łętowski, zastępca komendanta świdnickiej Straży Miejskiej.
Do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu na terenie ogrodów działkowych przy ulicy Śląskiej. Do odłowienia bezpańskich zwierząt został wezwany weterynarz ze Strzegomia, z którym Urząd Miejski ma podpisaną umowę . Oba psy trafiły do schroniska. – W ostatnich tygodniach nie ma praktycznie dnia bez zgłoszeń o wałęsających się po mieście czworonogach. Część z nich to rzeczywiście bezpańskie zwierzęta, większość jednak ma właścicieli – dodaje Jan Łętowski. Tak było w przypadku mieszańca, który 15 października zaatakował jedną z mieszkanek ulicy Wodnej. Mimo że kobieta zgłosiła zdarzenie dopiero dwa dni później, strażnikom udało się odnaleźć psa i właściciela. Mężczyzna początkowo wypierał się, że zwierze należy do niego. Ostatecznie przyznał jednak, że jest właścicielem psa, ale nie chce mu się wychodzić na spacery i wypuszcza go samopas. – Ludzie nie zdają sobie często sprawy, jakie zostawiony sam sobie nawet nieduży pies może stanowić zagrożenie. Właściciel tego mieszańca został ukarany mandatem w wysokości 100 złotych – mówi zastępca komendanta SM.
W rozwiązaniu problemu na pewno pomogłoby obowiązkowe znakowanie psów. Niedawno została podjęta próba wprowadzenia takiego zapisu do uchwały Rady Miejskiej, jednak na przeszkodzie stanęła ustawa o ochronie danych osobowych. Właściciel nie ma więc obowiązku chipowania. Mimo że od kilku lat znakowanie psów sponsoruje miasto, chętnych jest niewielu.
asz