Wraz z jesiennymi porządkami na działkach przybywa skarg na uciążliwych sąsiadów. – Wypalanie liści i pozostałości po letnich uprawach jest nie tylko nieprzyjemne, ale często po prostu niebezpieczne – przypomina Jan Łętowski, zastępca komendanta świdnickiej Straży Miejskiej. Strażnicy w tym tygodniu interweniowali cztery razy. Na duszący dym skarżyli się przede wszystkim mieszkańcy domów, sąsiadujących z ogrodami.
Działkowcy tymczasem nie zamierzają odpuszczać. – Co mam zrobić z tą stertą liści? Nie wszystko nadaje się na kompost – denerwuje się pan Kazimierz i dodaje, że obecne prawo dopuszcza możliwość palenia zielonych odpadów. – Rzeczywiście, ustępstwem od zakazu spalania jest art. 13 Ustawy o odpadach – przyznaje Jan Łętowski. – Trzeba jednak pamiętać, że dym nie może ograniczać widoczności na pobliskich drogach ani stanowić uciążliwości dla innych osób. Jeśli na dodatek w takim ognisku znajdą się odpady szkodliwe, jak choćby butelki plastikowe, osoba spalająca śmieci może zostać ukarana grzywną do 500 złotych.
Przepisy będą znacznie surowsze już od połowy przyszłego roku. Wówczas nie będzie można palić odpadów zielonych. Obowiązkiem gminy będzie zapewnienie miejsca do ich składowania i utylizacji w sposób niezagrażający środowisku.