Po 10 latach restauratorka i gwiazda stacji TVN znów będzie przeprowadzała kuchenne rewolucje w Świdnicy. Właściciel restauracji w centrum miasta ma nadzieje, że Magda Gessler pomoże zdjąć klątwę, ciążącą nad świdnicką basztą.
Reality show „Kuchenne Rewolucje” powstaje dla stacji TVN od 2010 roku w oparciu o amerykański format Kitchen Nightmares, a od początku prowadzi go znana z temperamentu gwiazda polskiego show biznesu Magda Gessler. Do programu zgłaszają się właściciele lokali gastronomicznych, którzy maja problem z utrzymaniem restauracji. Przez cztery dni Magda Gessler zaprowadza zmiany, które przynoszą różny skutek. „Kuchenne rewolucje”, mimo kontrowersji, cieszą się niezmienną popularnością i tej jesieni zostanie wyemitowany 29 sezon.
– Żeby zyskać rozgłos, to po pierwsze – na pytanie o powód, dla którego zgłosił się do programu odpowiada Jakub Kujacz, prowadzący cocktail bar i restaurację w zabytkowej baszcie w centrum Świdnicy. – Prowadzę „Basztę” od dwóch lat, ale cały czas to jest balansowanie na cienkiej linie i zastanawianie się, czy się utrzymam, czy nie. W końcu zrozumiałem klątwę, o której mówią w Świdnicy: że w baszcie wciąż się coś otwiera i zamyka. Chciałbym przerwać ten ciąg nieszczęść, więc zgłosiłem się i zobaczymy, co z tego będzie.
Jakub Kujacz zapewnia, że nie obawia się „Kuchennych rewolucji” i temperamentu gospodyni programu. – Jestem dumny z tego miejsca i liczę na pomoc w jego usprawnieniu. Jestem też gotowy na krytykę – zapewnia. Jak dodaje, załoga przyjęła informację o udziale w programie z mieszanymi uczuciami. – Nastroje są podzielone tak pół na pół – mówi restaurator. On sam z gastronomią jest związany od studiów, a zaczynał w Poznaniu. – Zrobiłem kurs barmański i szukałem pracy na wakacje. Zahaczałem się od jednego miejsca do drugiego, mocno się rozwijałem, piąłem się do góry i bardzo mi się to spodobało. Ciągły kontakt z ludźmi, dużo dopaminy, praca do późna. Jakoś się wkręciłem i radziłem sobie wówczas, gdy pracowałem w Poznaniu. Doszedłem jednak do szklanego sufitu i uznałem, że czas pójść na swoje. W założeniu miał to być cocktailbar z jakąś drobną kuchnią, żeby podjeść sobie do drinków, ale wynikł problem z kucharzami. Sam musiałem się kuchnią zająć i zacząłem robić coś, co sam lubię, czyli burgerki, ale jestem otwarty na różne pomysły i smaki.
Zdjęcia do świdnickiego odcinka ruszają dzisiaj i potrwają 4 dni. Po kilku tygodniach Magda Gessler wróci, by sprawdzić, jak restauracja sobie radzi po „Kuchennych rewolucjach”. Emisji można spodziewać się w wiosennym sezonie programu.
Niemal dokładnie 10 lat temu jeden z odcinków „Kuchennych rewolucji” powstał w świdnickim „Starym Browarze”. – Z perspektywy czasu dobrze oceniam to doświadczenie. Na pewno nie było nudy, nie brakowało moich spięć z Magdą, ale i śmiechu. Bardzo cenię ekipę, z którą pracuje Magda Gessler. Z niektórymi osobami do dzisiaj utrzymuję kontakt – mówi właściciel restauracji, Marek Kowalski i przyznaje, że „Kuchenne rewolucje” przyniosły skutek. – Magda przyciąga ludzi, klienci przyjeżdżali dosłownie z całej Polski i w weekendy musieliśmy wprowadzić rezerwację stolików. Niestety, sytuacja rodzinna zmusiła mnie do zmiany planów zawodowych. Prowadzenie restauracji to praca po kilkanaście godzin przez 7 dni w tygodniu. Moim wsparciem była żona Ewa, która ciężko zachorowała i nasze życie musiało się zmienić.
– Życzę panu Jakubowi powodzenia i trzymam kciuki za utrzymanie biznesu. W programie na pewno poradzi sobie, Magda Gessler ma słabość do przystojnych mężczyzn i osób, które wiedzą, czego chcą – dodaje Marek Kowalski.
Marek Kowalski sprzedał restaurację i w miejscu „Starego Browaru” działała z powodzeniem „Manufaktura”. Jej właściciel również zrezygnował, a w dawnej restauracji prowadzona jest obecnie inna, niezwiązana z gastronomią, działalność.
„Kuchenne rewolucje” łączy ze Świdnicą jeszcze jedna nić. Od wielu lat menadżerem Magdy Gessler jest świdniczanin Jacek Lotycz.
Agnieszka Szymkiewicz
fot. Michał Nadolski i archiwum Swidnica24.pl