Z wyjazdowym remisem do Świdnicy powrócili czwartoligowi piłkarze IgnerHome Polonii-Stali Świdnica, którzy podzielili się punktami z Baryczą Sułów. Biało-zieloni prowadzili, przez spory fragment spotkania grali z przewagą jednego zawodnika, ale później siły się wyrównały i końcówka należała do rywali.
Jeśli ktoś operuje jedynie liczbą zdobytych punktów i miejscem w tabeli, to może w tej rundzie się mocno zdziwić jeśli chodzi o pozycję pod hasłem „Barycz Sułów”. W trakcie przerwy zimowej w klubie, którego sponsorem jest m.in. firma Tarczyński postanowiono nie składać jeszcze broni i walczyć o zachowanie ligowego bytu. To doprowadziło do skompletowania bardzo silnego składu jak na czwartoligowego warunki, zaczynając od bloku defensywnego w postaci bramkarza Dominika Budzyńskiego (wychowanek Stomilu Olsztyn, później m.in.: Polonia Warszawa, Radomiak Radom, Miedź Legnica, Śląsk Wrocław, ŁKS Łódź i Sandecja Nowy Sącz), a następnie dwóch rosłych stoperów po blisko 195 centymetrów wzrostu z trzecioligowej Lublinianki Lublin – Norberta Myszkę i Piotra Chodziutko. Jeśli dodamy do tego pozyskaną wcześniej dwójkę z Wrocławia (III-ligowa Ślęza i II-ligowe rezerwy Śląska) – Jakuba Bohdanowicza i Filipa Olejniczaka, a także napastników Jakuba Smektałę (niegdyś ekstraklasowe ekipy Piasta Gliwice, czy Ruchu Chorzów) i Ukraińca Artema Dudika (ekstraklasa ukraińska, I-ligowa Sandecja Nowy Sącz) to na papierze Barycz wygląda na niesłychanie mocną. Tak też jest w rzeczywistości, w Sułowie doświadczony trener Janusz Kudyba (wcześniej m.in. Miedź Legnica, Górnik Polkowice, Ślęza Wrocław, Zagłębie Sosnowiec, Gawin Królewska Wola, czy Czarni Żagań) zbudował na prawdę bardzo solidną ekipę. Jesteśmy przekonani, że obecna – jedenasta pozycja w tabeli absolutnie nie oddaje potencjału naszego ostatniego rywala, Barycz jest w stanie urywać punkty każdej drużynie w lidze i wkrótce zacznie się piąć wyżej w ligowej hierarchii.
Od pierwszych minut gospodarze byli niezwykle zdeterminowani, grali ostro i nie przebierali w środkach. Efektem był trzy szybko zobaczone żółte kartki, a w 20. minucie w konsekwencji nawet czerwona dla Sebastiana Jasińskiego. Inna sprawa, że arbiter główny w miarę upływu czasu tracił kontrolę nad tym pojedynkiem, ratował się często kartkami, których wydaje się pokazał zbyt dużo. Goście starali się przejąć inicjatywę od momentu gry w przewadze jednego zawodnika. Wychodziliśmy pressingiem, utrudnialiśmy rozegranie akcji, ale przy finalizacji akcji na naszej drodze albo stali defensorzy Baryczy, albo bramkarz Dominik Budzyński, który wybronił bardzo groźny strzał Piotra Kotyli. W 30. minucie zrobiło się też groźnie pod naszą bramką. Nieudanie próbowaliśmy złapać rywali w pułapkę offside’ową, ale na nasze szczęście skończyło się tylko na niedokładnym uderzeniu na bramkę Bartłomieja Kota. Do końca pierwszej części gry wynik się nie zmienił i do szatni obie drużyny schodziły przy bezbramkowym rezultacie.
Po zmianie stron świdniczanie ruszyli do ataku i zrobili to z wysokiego „C”. Piotr Kotyla na prawej flance dograł do Jakub Filipczaka, ten do Oskara Trzepacza, który precyzyjnym uderzeniem pokonał Dominika Budzyńskiego. Biało-zieloni próbowali pójść za ciosem, szukając drugiego trafienia i nie pozwalali przeciwnikom na zbyt wiele. Sułowianie nie jednak nie rezygnowali i szukali błędów po stronie świdnickiej ekipy. Najpierw po naszej stracie futbolówki pewnie interweniował Bartłomiej Kot, a w 70. minucie mieliśmy sporo szczęście po rzucie rożnym i mocnym zamieszaniu w polu karnym. Decydująca akcja spotkania mogła wydarzyć się w 73. minucie. Fantastycznie w polu karnym znalazł się Patryk Paszkowski, uderzył po krótkim słupku, ale tylko w znany sobie sposób, znakomicie interweniował bramkarz Baryczy. Chwilę później siły na boisku się wyrównały. Arbiter pokazał bezpośrednią czerwoną kartkę wprowadzonemu w drugiej połowie Stanisławowi Antosikowi. Uznał przewinienie jako akcję ratunkową i nieprzepisowe zatrzymanie zawodnika gospodarzy wychodzącego na „czystą” pozycję. Faul był ewidentny, ale czerwona kartka może budzić ogromne kontrowersje, bo przy całej akcji była jeszcze obecna dwójka świdnickich obrońców. Szkoda tej sytuacji, bo wydarzyła się w momencie, kiedy goście wydawało się zaczynali znów naciskać i posiadać kontrolę nad meczem. Kilkadziesiąt sekund później straciliśmy prowadzenie przy bierności naszych zawodników przy stałym fragmencie gry. Świdniczanie nie zdążyli z wyblokiem i z bliskiej odległości futbolówkę do sieci wcisnął Jakub Bohdanowicz. W ostatnich 10 minutach akcja przenosiła się z jednej połowy boiska na drugą, ale groźniejsi byli rywale. Co prawda zaczęło się od szans Kornela Traczyka i Pawła Michty, lecz później odpowiedzieli miejscowi. W 87. minucie Tomasz Serweta znalazł się w sytuacji sam na sam z Bartłomiejem Kotem. Nasz golkiper fantastycznie wygarnął piłkę spod nóg gracza Baryczy, ten próbował teatralnie szukać jeszcze rzutu karnego, lecz sędzia nie dał się nabrać. Arbiter doliczył siedem minut, które również nie przyniosły zmiany wyniku. W samej końcówce drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Miłosz Paradowski i gospodarze kończyli w dziewiątkę.
Ostatecznie spotkanie pomiędzy Baryczą Sułów a IgnerHome Polonią-Stal Świdnica zakończyło się wynikiem 1:1 i trzeba ten remis uznać za sprawiedliwy. Z pewnością można czuć niedosyt, bo prowadziliśmy, graliśmy przez długi czas w przewadze i mogliśmy zamknąć ten pojedynek, ale z drugiej strony w końcówce można było ten mecz przegrać. W tabeli pozostajemy na piątej pozycji, mając tyle samo punktów, co czwarty Moto-Jelcz Oława. W sobotę, 25 marca czeka nas bardzo ważny bój. W Świdnicy o godz. 15.00 podejmiemy siódmego w tabeli spadkowicza z III ligi – Foto-Higienę Gać, który traci do nas tylko dwa „oczka”.
Barycz Sułów – IgnerHome Polonia-Stal Świdnica 1:1 (0:0)
Skład: Kot, Moskwa (83′ Migas), Sowa, Kasprzak, Frankowski, Filipczak (62′ Antosik), Paszkowski, Nazar, Kotyla (78′ Traczyk), Kozachenko (62′ Wojciechowski), Trzepacz (68′ Michta).
/MDvR/