Latami obiecywano, że powstanie w tym miejscu galeria handlowa i biura. Z tych planów nic nie wyszło, a Zaułek Świętokrzyski stał się jednym z najbardziej wstydliwych zakątków świdnickiego śródmieścia. Wobec niezrealizowania inwestycji miasto nałożyło na spółkę Blackrock Properties kilkumilionową karę, jednak od tej decyzji deweloper postanowił się odwołać. Batalia między miastem a spółką cały czas trwa, a jej finał zależeć będzie od postanowienia Sądu Najwyższego. Tego jednak wciąż brak. – Sąd może jeszcze wiele miesięcy tę sprawę odkładać i nie podjąć decyzji, co wiąże nam ręce i powoduje, że w środku miasta mamy to co mamy – mówi prezydent Świdnicy.
Epopeja związana z zagospodarowaniem Zaułka Świętokrzyskiego trwa od 2007 roku, kiedy to za 543 tys. złotych spółka Blackrock Properties kupiła 14 działek znajdujących się między Rynkiem a ulicą Różaną. Według pierwotnego planu miała tam powstać zabudowa usługowo-mieszkalna. Deweloper miał jednak apetyt na większą inwestycję i planował wybudować w tym miejscu mieszczącą 45 sklepów czterokondygnacyjną galerię handlową z przeszklonym atrium oraz dwupoziomowym parkingiem podziemnym. Koszt budowy szacowano na 40 milionów złotych.
W celu realizacji tych planów konieczny był zakup dodatkowych gruntów, jednak ich cena stała się przedmiotem kilkuletniego sporu między miastem a spółką. Negocjacje zakończyły się dopiero w czerwcu 2012 roku, kiedy to władze Świdnicy i firma Blackrock Properties zawarły umowę sprzedaży działek. Inwestor zobowiązał się wówczas, że w ciągu trzech lat doprowadzi budowę do stanu „zerowego” – czyli zakończy budowę podziemnego parkingu, którego strop zrównałby się z poziomem chodnika. Ustalono również kary za niedotrzymanie tego terminu – milion złotych za pierwszy rok opóźnienia, 250 tysięcy za każdy kolejny kwartał, a maksymalnie całość kary może wynieść 3,5 mln złotych. W kolejnych latach prezentowano nowe koncepcje zagospodarowania Zaułka, które zakładały budowę nie tylko galerii, ale również hotelu, przestrzeni biurowej oraz miejsca spotkań dla mieszkańców. W lipcu 2015 roku dano firmie dodatkowe trzy lata na doprowadzenie inwestycji do stanu „zerowego”. Żadne prace nie zostały jednak wykonane.
Cierpliwość miasta wyczerpała się w 2018 roku. Z racji niezrealizowania stanu „zerowego” rozpoczęto naliczanie kar, których firma Blackrock Properties nie zdecydowała się zapłacić. Wobec tego magistrat skierował wniosek egzekucyjny do komornika sądowego, a spółka – podejmując próbę wstrzymania egzekucji nałożonej kary – wystąpiła na drogę sądową i wygrała w pierwszej instancji. Korzystny dla firmy wyrok podtrzymał Sąd Apelacyjny we Wrocławiu, który uznał, że miasto nie miało prawa naliczać kar za niewykonanie inwestycji, a tym samym nieruchomość przy ulicy Różanej nie może być poddana egzekucji komorniczej i sprzedana w drodze licytacji. Miasto jednak nie odpuściło i skierowało do Sądu Najwyższego wniosek o kasację wyroku.
Tak w skrócie wygląda kilkunastoletnia historia niedoszłej galerii handlowej i obecnej „dziury” sąsiadującej ze świdnickim Rynkiem. O aktualnym stanie rzeczy informuje teraz prezydent Świdnicy. – Jesteśmy w sporze prawnym z właścicielem Zaułka Świętokrzyskiego. W roku 2020 Sąd Najwyższy przyjął nasz wniosek o kasację wyroku, który pozbawił nas możliwości egzekwowania kar wynikających z umowy zawartej kilka lat wcześniej przez ówczesnego wiceprezydenta Ireneusza Pałaca, które nakładały na właściciela kary umowne za niezrealizowanie w terminie inwestycji – mówi Beata Moskal-Słaniewska, przypominając o dotychczasowym przebiegu postępowania sądowego w sporze z przedsiębiorcom. – [Sąd] odebrał nam jakikolwiek regres w stosunku do niego, aby wymusić realizację inwestycji, na którą prezydent Murdzek sprzedał teren bezprzetargowo, rezygnując – w odniesieniu do głównego terenu – z prawa pierwokupu, co dzisiaj też się mści na mieście, bo nie możemy tego terenu odzyskać – wskazuje prezydent.
– Sprawa jest w Sądzie Najwyższym. Czekamy na posiedzenie. Jest to też dowód na to, jak działają polskie sądy zreformowane przez PiS. Dwa i pół roku czekania na sprawę, która z punktu widzenia proceduralnego wydaje nam się sprawą jednak dość prostą. Tam naprawdę nie ma bardzo skomplikowanych umów i bardzo skomplikowanych transakcji, jest kilka dokumentów źródłowych. Wydawałoby się, że specjaliści z Sądu Najwyższego są w stanie wydać postanowienie w ciągu pół roku. Mija dwa i pół roku. Nie czekając na decyzję Sądu Najwyższego, wnieśliśmy sprawę o unieważnienie umowy w całości, ponieważ uznaliśmy, że nikt odpowiedzialny ze strony samorządu nie zawarłby umowy pozbawionej zapisów dotyczących kar. Sprawa się toczy, zostały przesłuchane strony – informuje Moskal-Słaniewska. Jak zaznacza, Sąd Rejonowy w Świdnicy również czeka w tej sprawie na rozstrzygnięcie w Sądzie Najwyższym.
– Być może coś się w najbliższym czasie wydarzy. Nie mamy tutaj żadnego prawa upominać sądu co do nieterminowości działań i nie ma tutaj też żadnych uregulowań – sąd może jeszcze wiele miesięcy tę sprawę odkładać i nie podjąć decyzji, co wiąże nam ręce i powoduje, że w środku miasta mamy to co mamy – podsumowuje prezydent Świdnicy.
Michał Nadolski
[email protected]