Pochodzą z różnych krajów, ale to właśnie w Świdnicy znaleźli swoje miejsce. Jedni założyli tu rodziny, zapuścili korzenie i wiodą spokojne życie. Inni po prostu pracują w świdnickich firmach i przy każdej okazji wracają do ojczyzny, do rodzinnego domu. Jak wyglądają u nich święta wielkanocne? Swoimi przeżyciami i wspomnieniami podzielili się Irina Łabacewicz z Kazachstanu oraz Andrzej i Mikołaj z Ukrainy.
Choć mieszkańcy Kazachstanu w większości są wyznania muzułmańskiego, to Irina i cała jej rodzina są chrześcijanami i święta wielkanocne zawsze były przez nich obchodzone. – Wielkanoc wyglądała podobnie jak tutaj. Malowaliśmy pisanki, piekliśmy ciasta, święciliśmy pokarmy i wspólnie z rodziną przy stole zasiadaliśmy w pierwszy dzień świąt. Nie było jedynie śmingusa-dyngusa. W drugi dzień świąt wszyscy wracali do pracy i szkoły – wspomina Irinia Łabacewicz. Święta państwowe w Kazachstanie dostosowane są do kalendarza muzułmańskiego. – Największym świętem wolnym od pracy, jakie się obchodzi w Kazachstanie to nowy rok. Jego nazwa to nauryz i przypada on w marcu – tłumaczy.
Historia rodziny zaczyna się od babci Władysławy, która była Polką i w latach 30-tych XX wieku została zmuszona do emigracji do Kazachstanu. Deportacje i zsyłki spowodowane były terrorem stalinowskim i dokonywanymi czystkami etnicznymi. Polaków osiedlano w rejonie miast m.in. Akmolińska, Kustanaja, Kokczetawa, Krasnoarmiejska, Pietropawłowska i na tych obszarach powstawały też polskie miejscowości. Irina i jej rodzina mieszkała w miejscowości Podolskoje. – Żyliśmy w małej wiosce, w której mieszkali prawie sami Polacy. Rodzice mieli niewielkie gospodarstwo i tylko z niego się utrzymywali – opowiada.
Irina przyjechała do Polski w 2006 roku na studia. Ukończyła polonistykę na uczelni we Wrocławiu. Na studiach też poznała swojego męża, który również pochodził z Kazachstanu. Znaleźli pracę i założyli rodzinę w Świdnicy. Irina postanowiła tutaj również sprowadzić swoich rodziców – Ninę i Piotra Jaworskich. – Jako pierwsza przyjechała do Polski moja siostra z mężem i zamieszkała w Mrowinach, w gminie Żarów. Chciała mieć nas blisko siebie, więc napisała do Urzędu Miasta o możliwość powrotu do ojczyzny także swojej rodziny. Czekaliśmy 5 lat, ale udało się i dostaliśmy zaproszenie ze Świdnicy jako repatrianci – mówi. W Kazachstanie pozostał jeszcze Iriny brat, który mieszka i pracuje w dawnej stolicy Ałmaty.
– W wiosce mieliśmy nauczyciela i księdza, którzy byli Polakami i często opowiadali o ojczyźnie. To właśnie od nich mogliśmy dowiedzieć się wiele ciekawych rzeczy o Polsce i się nią zauroczyć – wspomina życie w Kazachstanie Irina. A jak wyglądał ten wielkanocny czas? – Same przygotowania trwały od dłuższego czasu. Mama już od stycznia zbierała jajka na gospodarstwie. Tata robił kiełbasę. Na Wielkanoc piekliśmy też pierniki i paschę, czyli babkę piaskową, którą się ozdabiało – opowiada. – I w Kazachstanie i w Polsce święta wielkanocne to czas radosny. Staramy się je obchodzić razem, wspólnie z rodziną – dodaje.
W Świdnicy od 3, 4 lat mieszkają też Andrzej i Mikołaj z Ukrainy. Przyjechali do Polski za pracą z okolic Lwowa i to właśnie tam wracają w każdy wolny czas. Zgodnie z wyznaniem prawosławnym, święta wielkanocne będą obchodzili dopiero za tydzień. Zarówno w kościele katolickim, jak i prawosławnym istota Wielkanocy pozostaje taka sama – przeżywanie męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. – To jedno z najważniejszych dla nas świąt – mówi Mikołaj.
Z Wielkiej Soboty na Niedzielę Wielkanocną następuje okres wyczekiwania na zmartwychwstanie Jezusa. W wyznaniu prawosławnym odprawiana jest uroczysta jutrznia, w trakcie której wierni dokonują symbolicznego obrządku na pamiątkę odsunięcia kamienia z grobu Chrystusa. – W sobotę modlimy się przy grobie. Sama Wielkanoc następuje o godz. 12.00 w nocy – wyjaśnia Mikołaj. – Uroczysta służba boża, czyli msza odprawiana jest albo wieczorem o 19.00, albo rano o 6.00 – dodaje Andrzej. Zaraz po niej święcone są pokarmy. – W koszyku znajdują się kraszanki, czyli malowane w łupinach cebuli jajka. Są w nim także kiełbasa, domowe masło oraz pascha – słodki chleb. Nie ma takiego domu, by nie było w nim paschy – wymieniają Andrzej i Mikołaj.
W świąteczną niedzielę spotyka się także rodzina. – Wspólnie z rodziną jemy świąteczne śniadanie. Spożywamy na nim wszystkie święcone pokarmy. Przygotowujemy także inne potrawy. Na stole mogą znaleźć się chociażby utarty z jajkiem chrzan, wędzona kiełbasa i szynka, ser ze śmietaną i z zieloną cebulką czy słodki ser z rodzynkami – mówi Mikołaj. Spotkania w gronie rodziny mają miejsce także w wielkanocny poniedziałek, a także w kolejną niedzielę już po świętach. – Wielkanoc jest przeżyciem przede wszystkim religijnym, ale też jest to święto bardzo rodzinne – stwierdza Mikołaj.
Gdzie w tym roku Andrzej i Mikołaj spędzą święta? – Ja będą z moją rodziną na Ukrainie – mówi Andrzej. – Ja zostanę w Świdnicy i będę spędzał święta sam – dodaje Mikołaj.
/Tekst: AN/
/Zdjęcia: Dariusz Nowaczyński/