Ostatnie intensywne opady deszczu nie wpłyną na planowany termin zakończenia remontu elementów technicznych zapory w Lubachowie. Ile potrwa napełnianie – zależy tylko od natury.
Od końca marca trwają planowane zrzuty wody z Jeziora Bystrzyckiego. W tym czasie uszczuplono jego wielkość o trzy miliony metrów sześciennych, co przy całkowitej maksymalnej pojemności wynoszącej 8 milionów metrów robiło niezapomniane wrażenie na odwiedzających brzegi zbiornika.
Remontowane będą wszystkie podwodne i wewnętrzne urządzenia techniczne służące sterowaniu przepływem wody i dopływem wody do pobliskiej elektrowni wodnej. Ostatni remont robiony był po powodzi w 1997 roku, a ostateczny zakres ustalony będzie po wizji lokalnej, kiedy dostatecznie opadnie woda.
– W ostatni piątek udało podpłynąć do kanałów, bo poziom wody opadł poniżej głównych zasuw – mówi Henryk Hammer z Zespołu Elektrowni Wodnych w Wałbrzychu – ale mieliśmy zbyt mało czasu żeby ocenić stan wnętrza, bo woda zaczęła się powoli podnosić. Napływ wody po opadach był tak duży, że woda z powrotem zasłoniła zasuwy już w sobotę po południu.
Remont pierwotnie był planowany jesienią ubiegłego roku, ponieważ po suchym lecie poziom wody był niewielki. Sprzeciwiły się jednak dzierżoniowskie wodociągi, które niemal 40 procent wody pozyskują w Lubachowie.
– Susza uszczupliła nasze wszystkie zasoby i uzgodniliśmy, że remont tamy, a co za tym idzie wyłączenie z ruchu Zakładu Uzdatniania Wody w Lubachowie nastąpi od 1 kwietnia. Dzięki temu mogliśmy przygotować się i nasze dostawy wody dla aglomeracji dzierżoniowskiej nie są zakłócone – wyjaśnił Andrzej Bronowicki, prezes Wodociągow i Kanalizacji Sp. z o.o. w Dzierżoniowie.
Koniec prac planowany jest na 30 kwietnia. Długoterminowe prognozy pogody nie pokazują zagrożeń.
Potem, przy wyłączonej z użytku elektrowni wodnej, rozpocznie się napełnianie Jeziora Bystrzyckiego. Ile potrwa, zależeć będzie od ilości opadów.
/wrt/