Od 3 miesięcy pracował na czarno, nie miał przeszkolenia, a maszyna atestu. Dwaj współwłaściciele zakładu kamieniarskiego ze Strzegomia usłyszeli zarzut niedopełnienia obowiązków z zakresu bezpieczeństwa pracy, skutkiem czego było nieumyślne spowodowanie śmierci 21-letniego pracownika. Obaj przyznali się do winy i złożyli dzisiaj szczegółowe wyjaśnienia.
11 stycznia wczesnym popołudniem młody mężczyzna został przygnieciony kamienną płytą i zginął na miejscu. Jak się okazało, nie miał uprawnień do obsługi suwnicy i piły tarczowej, na której wykonywał pracę. Nie miał też umowy o pracę. Sama maszyna nie posiadała atestu ani żaden z pracowników nie przeszedł szkolenia, uprawniającego do nadzoru technicznego. 44-letni Krzysztof M. i 38- letni Robert M, współwłaściciele zakładu, przyznali się do postawionych przez prokuratora zarzutów. – Nie ma obaw matactwa i w związku z tym nie zachodzi potrzeba wnioskowania o tymczasowy areszt – mówi prokurator rejonowy Marek Rusin. Obaj mężczyźni po wpłaceniu po 10 tysięcy złotych kaucji wrócili do domu. Za zarzucany im czyn grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat.
Nieprawidłowości w zakładzie bada także Państwowa Inspekcja Pracy, która ustala, czy nie doszło do innych przypadków zatrudniania ludzi na czarno. Na razie decyzją PIP z użytku wyłączono maszynę, przy której zginął 21-letni mieszkaniec Strzegomia.
Agnieszka Szymkiewicz