Jan S. trafi do więzienia na pół roku za próbę zabicia psa. Zwierzę miał zlikwidować za pół litra wódki. Sąd Okręgowy w Świdnicy podtrzymał w sprawie mieszkańca Bukowa wyrok sądu pierwszej instancji, uchylił natomiast wyrok dla właścicielki psa, kierując sprawę do ponownego rozpatrzenia z zaleceniem zmiany kwalifikacji czynu z podżegania na usiłowanie zabicia.
Decyzja w sprawie Jana S. jest prawomocna. Sąd odrzucił apelację Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu, które żądało podwyższenia kary do 2 lat więzienia. Jak argumentowała przewodnicząca Elżbieta Marcinkowska, wina oskarżonego nie podlega dyskusji, jednak na jego korzyść przemawia przyznanie się do winy i współpraca podczas śledztwa oraz procesu. Dodała również, że wyrok bezwzględnego więzienia jest na tle praktyk sądów w Polsce, orzekających zwykle zawieszenie kary, bardzo surowy. Janowi S. przysługuje prawo kasacji, ale może ją wywieść za pośrednictwem kancelarii prawnej i po wpłaceniu 450 złotych. Mężczyzna po ogłoszeniu wyroku nie chciał rozmawiać i odpowiedzieć na pytanie, czy skorzysta z tej możliwości.
Sąd nie podważał także winy Krystyny B., która w apelacji domagała się uniewinnienia. – Oskarżona nie tyle zachęcała do popełnienia występku, ale czynnie w nim uczestniczyła – wyjaśniła sędzia Marcinkowska. – Przyprowadziła do oskarżonego psa na łańcuchu, podała mu narzędzie do bicia, wreszcie wspólnie z nim zapakowała zwierzę do worka i wywiozła związane na polną drogę niedaleko Bukowa. W świetle tych okoliczności nie można mówić tylko o podżeganiu. Oskarżona powinna tak jak Jan S. odpowiadać za usiłowanie zabicia psa i ponieść identyczne konsekwencje.
Krystyna B. pod koniec października za podżeganie została skazana na karę 4 miesięcy pozbawienia wolności. Proces zostanie przeprowadzony jeszcze raz, ale – jak zaznaczyła sędzia Marcinkowska – nie ma już powodów do przeprowadzania całego postępowania dowodowego, a jedynie należy uwzględnić zalecenie instancji odwoławczej.
Mateusz Czmiel z wrocławskiego TOZ-u nie kryje zadowolenia z decyzji Sadu Okręgowego. – To precedens na skalę Polski, by tak surowo ukarać człowieka za próbę zabicia psa – mówi. – Teraz poczekamy na kolejną decyzję Sądu Rejonowego i pewnie kolejną apelację. Mam jednak nadzieję, że sprawcy wreszcie zostaną ukarani.
Przypomnijmy:
11 lutego 2013 roku anonimowi mieszkańcy Bukowa telefonicznie powiadomili Mateusza Czmiela z TOZ-u we Wrocławiu, że na polnej drodze za wsią dzień wcześniej znaleźli rannego psa, który był zawiązany w worku. Okazało się, że Alek – jak nazwali go inspektorzy – jest w stanie agonalnym. Miał pogruchotaną czaszkę od uderzeń, liczne złamania i rany. Jego wygląd wskazywał także na wygłodzenie i skrajne zaniedbanie. Pies natychmiast trafił do weterynarza i został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Konieczne były operacje i specjalistyczne leczenie. Inspektorom udało się dotrzeć do właścicielki, a od jej córki usłyszeli wersję wydarzeń, którą później potwierdził Jan S. Krystyna B. miała za butelkę wódki nakłonić sąsiada do zabicia psa, twierdząc, że nie chce go dłużej karmić. Mężczyzna uderzał zawiązane w worku zwierzę metalowym przedmiotem, a później porzucił na pewną śmierć kilkaset metrów od wsi. Jan S. przyznał się do winy, Krystyna B. nie.
Agnieszka Szymkiewicz