Małgorzata Tyczyno, mama ciężko chorej Mai, ogłosiła zakończenie zbiórek plastikowych nakrętek. – Wszystkim, którzy wspierali nas przez ostatnie 11 lat, bardzo dziękuję – mówi świdniczanka, która była jedną z dwóch ostatnich mam, które w ten sposób pozyskiwały dodatkowe środki na rehabilitację.
Maja Tyczyno w sierpniu skończyła 19 lat, choć wciąż wygląda jak mała dziewczynka. Jest drugim dzieckiem w Polsce z ciężką wadą genetyczną o nazwie delecja długiego ramienia chromosomu 2. Nigdy nie będzie mówiła, do końca życia konieczne będzie pieluchowanie, nieustanna rehabilitacja i bateria leków. – Lekarze nie dawali jej szans na nic. Maja do 3 roku życia była dzieckiem leżącym, dokładnie jako trzylatka zaczęła podnosić głowę. W wieku 8 lat stanęła na nogi, ale ponieważ wypadają jej biodra, nie może chodzić samodzielnie – mówi Małgorzata Tyczyno. – To wszystko udało się osiągnąć dzięki ciężkiej, systematycznej pracy.
To, co rodzina może otrzymać w ramach NFZ, jest kroplą w morzu potrzeb. Maja musi być rehabilitowana codziennie, rodzina szuka więc wszelkich sposobów, by zebrać pieniądze i na rehabilitację, i na leki, które miesięcznie pochłaniają ok. 1,5 tysiąca złotych.Rodzina utrzymuje się z jednej pensji i renty. Małgorzata próbowała wrócić do pracy, jednak pensję pochłaniała opłata opiekunki dla Mai. Dziewczyna ze względu na niską odporność nie może przebywać w placówkach opiekuńczych.
Ważnym zastrzykiem były środki pozyskiwane ze zbiórek plastikowych nakrętek, ale problem pojawił się wraz ze zmianą przepisów, które zobowiązały producentów do ich mocowania przy butelce.
W 2024 roku większość zbiórek została zakończona. – Zostałyśmy w powiecie świdnickim dwie mamy. Firma, która odbierała od nas zakrętki definitywnie zakończyła skup. O mały włos nie zostałyśmy z ostatnimi workami, ale na szczęście ze względu na ich liczbę, zgodzili się je zabrać – mówi Małgorzata. – Jestem wdzięczna wszystkim, którzy włączali się przez tyle lat w zbiórkę nakrętek – dodaje.
/asz/
Zdjęcie archiwalne
