Strona główna 0_Slider 12-latek ze Świdnicy bez wahania pomógł rannemu koledze. Dorośli przechodnie nie reagowali

12-latek ze Świdnicy bez wahania pomógł rannemu koledze. Dorośli przechodnie nie reagowali

0

– Wiem to z domu, może trochę z telewizji – mówi skromnie 12-letni Janek Krawczyk ze Świdnicy. Chłopiec wezwał pomoc, powiadomił rodziców i wspierał kolegę, który po upadku na rowerze doznał otwartego złamania ręki. Wiedział, co powinien zrobić i nie zwlekał ani chwili. Pomogli także dwaj niewiele starsi rowerzyści. – Dzieci zdały egzamin, ale dorośli, którzy mijali chłopców, nie – mówi mama nastolatka. O wyjątkowej postawie Janka redakcję Swidnica24.pl poinformowała matka chrzestna chłopca.


Chłopcy w środę, 23 lipca wybrali się pojeździć rowerami po nowym Rowerowym Parku Umiejętności. Obaj są pasjonatami MTB. – Janek od maleńkości uwielbia rower – podkreśla mama. Chłopcy znajdowali się już w dolnej części trasy w Parku Harcerskim. – Jechałem przed kolegą i nie widziałem samego upadku, ale stało się to na zakręcie. Wypadł z tego zakrętu i przygniótł go rower. To naprawdę bardzo duży rower, koła 29 cali – opisuje 12-letni uczeń Szkoły Podstawowej nr 2 w Świdnicy.

Janek natychmiast zsiadł ze swojego roweru i pobiegł do kolegi. – Miał otwarte złamanie nadgarstka – mówi chłopiec. Szybko odpiął plecak i wyciągnął telefon, wybierając natychmiast numer alarmowy 112. – Przedstawiłem się, powiedziałem co się stało i tłumaczyłem, gdzie się znajdujemy, ale to nie było łatwe. Później panowie z karetki do mnie dzwonili i dokładnie ich prowadziłem do nas. W tym czasie zatrzymali się dwaj starsi chłopcy, też rowerzyści, i pomogli mojemu koledze dojść do ławki – mówi chłopiec. On w tym czasie doprowadził ratowników na miejsce, powiadomił mamę kolegi i swoich rodziców, zabezpieczył rowery i plecaki. – Pogotowie dotarło bardzo szybko, ratownicy zababdażowali rękę, dali zastrzyk przeciwbólowy, a potem zabrali kolegę do szpitala – relacjonuje nastolatek.

– Na początku trochę spanikowałem, ale potem szybko zacząłem działać. O tym, że trzeba dzwonić na numer alarmowy w takich sytuacjach wiem z domu, jak byłem mały to rodzice mnie uczyli. Trochę wiem z telewizji. W szkole takie zajęcia były dawno, w młodszych klasach – dodaje. – Ważne jest, żeby podawać konkrety, opowiedzieć co się stało i gdzie to się stało – tłumaczy.

– W pierwszym momencie byłam w szoku, kiedy syn do mnie zadzwonił. Tym bardziej, że gdy wychodził z domu, powiedziałam: pamiętaj Janku, jakby coś się stało, poinformuj mamę kolegi. Janek sprawdzał przy mnie, czy na pewno ma numer telefonu. Nie mogłam uwierzyć w ten zbieg okoliczności. Gdy dzwonił do mnie, słyszałam w telefonie krzyk, wrzawę, a Janek mówił, że nie wie, co jeszcze może zrobić. Wyjaśniłam mu: zrobiłeś wszystko, co mogłeś i teraz, jeśli jesteś w stanie, bądź wsparciem dla kolegi. Jeśli nie dasz rady, odejdź na bok. Odpowiedział, że na pewno go nie zostawi. Byłam bardzo dumna, że sobie poradził, że był taki odpowiedzialny, nie zapomniał też o rowerze i plecaku kolegi – mówi Karolina Krawczyk, mama 12-latka.

Ważne jest jeszcze, by podkreślić, że w tej wczorajszej trudnej sytuacji egzamin zdały dzieci, bo oprócz mojego syna na pomoc ruszyli dwaj inni młodzi rowerzyści. Natomiast nie pomógł żaden dorosły. Były tu osoby na spacerach, z psami. Nikt nie podszedł, nie zainteresował się, co się dzieje, nie zaoferował pomocy. Przechodzili i nikt się nie zatrzymał, mimo że słyszeli krzyk dziecka. Dzieci zdały na piątkę, a dorośli oblali – dodaje mama Janka.

Rodzice Janka są w kontakcie z rodzicami rannego chłopca. Czuje się już lepiej i wkrótce wróci ze szpitala do domu. Sam Janek nie zamierza rezygnować z pasji rowerowej i ma nadzieję, że jego kolega po powrocie do zdrowia znów wybierze się z nim na trasę.

/asz/

Poprzedni artykułMost nad Pełcznicą zostanie zamknięty dla ruchu
Następny artykułRuszyły zapisy do udziału w Żarowskich Biegach Strefowych