Nie pomagają prośby, apele i groźba dotkliwych kar dla sprawców. Jak co roku, wraz z poprawą pogody uaktywniły się osoby nielegalnie wypalające trawy. W ciągu ostatnich dwóch tygodni strażacy musieli wielokrotnie interweniować z tego powodu na terenie powiatu świdnickiego.

– Od 24 lutego odnotowaliśmy 21 zdarzeń związanych z pożarami suchej trawy. Na szczęście były to zdarzenia, które nie doprowadziły do poważniejszych konsekwencji – wylicza mł. bryg. Łukasz Grzelak z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Świdnicy. Ostatnio strażacy z powiatu świdnickiego uczestniczyli w działaniach gaśniczych przy poważniejszym pożarze wywołanym wypalaniem traw, do którego doszło w minioną niedzielę w rejonie miejscowości Sady Górne (pow. jaworski).
– Pożar objął swoim zasięgiem łąkę i nieużytki na obszarze około 2-3ha w bezpośrednim sąsiedztwie lasu. Sytuacja była dynamiczna, a szybkie rozprzestrzenianie się płomieni stanowiło realne zagrożenie dla drzewostanu. Na miejsce skierowano liczne siły i środki z powiatów jaworskiego i świdnickiego. Ze względu na trudno dostępny teren zadysponowano również quad ratowniczy, który umożliwił dokładne rozpoznanie obszaru objętego pożarem, a także wspierał działania strażaków, pomagając w transporcie węży gaśniczych oraz armatury wodnej. Dzięki ogromnemu wysiłkowi i sprawnej akcji strażaków pożar został ugaszony, a ogień nie przedostał się do lasu – opisuje kpt. Krzysztof Napierała z Komendy Powiatowej PSP w Jaworze.
Od początku roku strażacy w całym kraju interweniowali ponad 8500 razy przy pożarach traw i nieużytków rolnych, w tym 808 razy w województwie dolnośląskim. Kolejny rok rzędu Państwowa Straż Pożarna, Lasy Państwowe, Policja oraz Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa prowadzą kampanię „Stop Pożarom Traw”, która ma na celu edukowanie społeczeństwa oraz przeciwdziałanie powszechnemu wypalaniu nieużytków. Służby przypominają również, że wypalanie traw jest nielegalne i podlega sankcjom prawnym.
Za usuwanie roślinności przez wypalanie z gruntów rolnych, obszarów kolejowych, pasów przydrożnych, trzcinowisk lub szuwarów grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 30 000 złotych. Rozniecanie ognia jest również zabronione w lasach, na terenach śródleśnych, jak również w odległości do 100 m od granicy lasu – poza miejscami wyznaczonymi do tego celu. Z kolei za nieodpowiedzialne działanie, którego skutkiem będzie sprowadzenie zagrożenia dla życia lub zdrowiu wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach grozi kara pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Eksperci UPWr apelują: nie wypalajmy traw
– Wypalanie traw, to w Polsce wciąż powszechna, choć szkodliwa i nielegalna praktyka, prowadząca do degradacji gleby oraz niszczenia bioróżnorodności. Ogień zabija mikroorganizmy, owady zapylające, ptaki i drobne ssaki, jednocześnie osłabiając zdolność gleby do zatrzymywania wody. Mimo surowych kar zjawisko nie zanika – przypominają eksperci z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Prof. Magdalena Szymura z Instytutu Agroekologii i Produkcji Roślinnej UPWr tłumaczy, jakie konsekwencje niesie wypalanie dla środowiska i dlaczego powinno być konsekwentnie eliminowane.
Jak mówi, trudno określić motywacje osób dopuszczających się wypalania roślinności, ale sama szuka ich w przeszłości, kiedy ogień stosowano do oczyszczania pastwisk i pól po zbiorach, w przekonaniu, że poprawia on żyzność gleby – co jest błędnym, choć utrwalonym mitem. – Obecnie tego typu praktyki występują głównie na terenach zaniedbanych rolniczo oraz na nieużytkach. Popularne określenie „wypalanie traw” jest uproszczeniem, ponieważ współcześnie podpalenia dotyczą przede wszystkim nieużytków porośniętych roślinnością ruderalną, czyli wysokimi bylinami dwuliściennymi. W wyniku braku regularnego koszenia gatunki te wypierają trawy, co prowadzi do zmiany charakteru roślinności na danym terenie. Wypalanie takich obszarów nie ma więc nawet żadnego uzasadnienia rolniczego, ponieważ nie są one wykorzystywane do produkcji rolnej – tłumaczy prof. Magdalena Szymura.
Podkreśla przy tym, że mitów związanych z wypalaniem roślinności nie brakuje. Jednym z najczęściej powtarzanych jest przekonanie, że ogień użyźnia glebę. W rzeczywistości wypalanie powoduje wyjałowienie gleby, niszczy warstwę próchniczną i przyczynia się do utraty mikroorganizmów, które są kluczowe dla procesów glebowych. Gleba traci zdolność retencji wody, co prowadzi do jej degradacji. Ogień niszczy także mezofaunę glebową, w tym dżdżownice, które poprawiają strukturę ziemi.
– Negatywne skutki wypalania sięgają znacznie dalej niż degradacja gleby. Giną całe ekosystemy, w tym liczne gatunki owadów zapylających, takie jak pszczoły i trzmiele, a także drobne ssaki, płazy i gniazdujące na ziemi ptaki. Ogień niszczy zarówno część nadziemną roślin, jak i ich korzenie, prowadząc do trwałego zubożenia ekosystemu. W skrajnych przypadkach wypalanie może prowadzić do rozprzestrzeniania się pożarów na pobliskie lasy, gospodarstwa czy nawet tereny zurbanizowane. Powstający w wyniku spalania dym negatywnie wpływa na zdrowie ludzi, zwłaszcza osób z chorobami układu oddechowego – zadymienie może spowodować nasilenie objawów u osób zmagających się z astmą – dodaje prof. Szymura.
Nie wszędzie wypalanie jest nielegalne i szkodliwe
Choć wypalanie roślinności w Polsce jest nielegalne i szkodliwe, istnieją sytuacje, w których kontrolowane wypalanie może być uzasadnione. Dotyczy to np. ekosystemów naturalnie podlegających cyklicznym pożarom. W regionach, gdzie sawanny i stepy stanowią naturalną roślinność, pożary wybuchają spontanicznie z powodu niskiej wilgotności gleby, wynikającej z małych opadów i wysokiej temperatury. Na rozległych obszarach trawiastych, takich jak np. w Dakocie, Minnesocie czy Teksasie w USA, stosuje się kontrolowane wypalanie, by zapobiec nagromadzeniu martwej materii roślinnej, w tym niedojadów po wypasie zwierząt. Nadmiar wyschniętej biomasy tworzy warstwę, która utrudnia kiełkowanie roślin i zwiększa ryzyko pożaru. Wczesnowiosenne wypalanie, gdy gleba jest jeszcze wilgotna, pozwala na szybkie przejście ognia bez nadmiernego podgrzewania ziemi, co chroni korzenie roślin.
Jak podkreśla prof. Szymura, w Europie badania nad wpływem wypalania na bioróżnorodność prowadzi zespół z Uniwersytetu w Debreczynie. Orsolya Valkó i Balázs Deák wykazali, że w warunkach panujących na wschodzie Węgier kontrolowane wypalanie zmniejszyło przewagę w zbiorowiskach łąkowych wysoko konkurencyjnych traw, co dało możliwość rozwoju innym gatunkom i w rezultacie przyczyniło się do wzrostu bogactwa gatunkowego roślin naczyniowych. Badania wykazały także skuteczność tej metody w zwalczaniu inwazyjnych roślin na łąkach i pastwiskach.
– W krajach atlantyckich kontrolowane wypalanie wrzosowisk to specjalistyczna metoda ochrony przyrody. Polega na celowym i kontrolowanym spalaniu roślinności o niewielkiej intensywności, głównie w kierunku pod wiatr. Jest to powszechna praktyka na świecie, stosowana w celu ochrony bioróżnorodności, przywracania naturalnych procesów ekologicznych oraz ograniczania rozprzestrzeniania się gatunków inwazyjnych. Warto jednak podkreślić, że w takich przypadkach ogień wykorzystywany jest jako narzędzie ochrony przyrody, a jego zastosowanie podlega ścisłej kontroli – podsumowuje prof. Szymura.
/KP PSP Świdnica, KP PSP Jawor, UPWr, opr. mn/