Marta ma 19 lat. – Tułałam się od znajomych do znajomych, spałam po klatkach schodowych. Po tym wszystkim, co przeszłam, bardzo dobrze się tutaj czuję – mówi. Ewa czeka na miejsce w ośrodku odwykowym. – Potem będę się starać o mieszkanie – tłumaczy. Barbara jest już po 60-tce i nie wie, co dalej. Wszystkie mają za sobą trudne doświadczenia i szukają poczucia bezpieczeństwa. Dwanaście pierwszych pań zamieszkało 17 grudnia w otwartym na nowo schronisku dla bezdomnych kobiet, prowadzonym przez świdnickie koło Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta.
Placówka przy ul. św. Brata Alberta jest trzecią, prowadzoną przez katolickie stowarzyszenie. Budowa ruszyła w 2022 roku dzięki dotacji w wysokości 1,9 mln złotych z Banku Gospodarstwa Krajowego. Obok już istniejącego schroniska dla osób z niepełnosprawnościami powstał obiekt na 30 miejsc i został otwarty na początku 2023r. Na krótko jednak. Jak tłumaczyła ówczesna prezes Towarzystwa, Gabriela Kowalczyk, za mało było chętnych. Zarząd komisaryczny, który przejął stery po odwołaniu prezeski wskazuje na brak chętnych do pracy przy obsłudze. Wraz ze zmianą pojawiły się osoby zainteresowane zatrudnieniem i 17 grudnia schronisko zostało ponownie otwarte.
– Przede wszystkim jest to schronisko dla pań samowystarczalnych, które nie potrzebują takich usług opiekuńczych jak w schronisku dla osób z niepełnosprawnościami – mówi Marek Paruch, prezes zarządu komisarycznego. – Mają swój własny aneks kuchenny, choć oczywiście są również zapewnione posiłki w stołówce. Jest tutaj również świetlica z dyżurką, pokój spotkań, który dopiero przygotujemy, ale docelowo będzie służył m.in. na rozmowy z pracownikami socjalnymi. Mamy 10 pokoi trzyosobowych, pralnię i sanitariaty wraz z prysznicami.
Do schroniska trafiają kobiety z całej Polski, kierowane przez ośrodki pomocy społecznej. Są w różnym wieku, od 19 do ponad 60 lat, każda ma za sobą trudne przejścia. – Przeszłam przez przemocowy związek, leczę się na depresję. Potrzebuję czasu i spokoju – mówi Elwira, dodając, że warunki w nowo otwartym schronisku są dobre, jest czysto i schludnie.
– Wszystkie nasze mieszkanki będą angażowane do drobnych prac i utrzymania czystości. Chcemy w niedalekiej przyszłości rozpocząć również realizację programów, zwłaszcza pomagających zdobyć umiejętności, które pozwolą przynajmniej części z nich pracę – tłumaczy prezes.
W schronisku na razie zamieszkało 12 pań, które przebywały przez ostanie miesiące w wydzielonej części schroniska przy ul. Westerplatte. – Mamy już zapytania o możliwość przyjęcia kolejnych pań. W tej chwili meblujemy pozostałe pokoje – mówi Marek Paruch. – Chcemy, by to miejsce dało szansę na zmianę w życiu, a nie zapewniało wyłącznie dach nad głową i wyżywienie.
/asz/
Imiona zostały zmienione.