Pierwszy weekend października polscy zawodnicy uprawiający sportowe modelarstwo swobodnie latające (wśród nich Franciszek Halicki i Kamil Halicki ze Świdnicy) wyznaczyli sobie na finałowe zawody z cyklu Puchar Polski.
– W sobotę 5 października zamierzano rozegrać zawody „Częstochowa Cup”, a w niedzielę „Kryterium Mistrzów”, jako trzecią i czwartą, a zarazem ostatnią eliminację do Pucharu Polski 2024. Niestety w tych dniach rozległy w okolicach Raciborza deszczowy niż pokrzyżował te plany, co zmusiło organizatorów do przeprowadzenia obu zawodów w niedzielę, kiedy opady deszczu ustały. W tej sytuacji zawody w niedzielę rozpoczęto o godz. 8.00, ustalając 6 kolejek lotów konkursowych – trzy pierwsze kolejki lotów a conto zawodów sobotnich, a 3 następne jako kolejki zawodów niedzielnych – kończąc oczywiście te zawody dogrywkami dla poszczególnych eliminacji. Czas trwania kolejek ustalono na 75 minut, przy czym maksymalne czasy lotów dla zawodów sobotnich ustalono odpowiednio na 120, 120 i 150 sek, a dla zawodów niedzielnych 180, 180 i 240 sek., co podyktowane było korzystną zmianą warunków termicznych w godzinach południowych – tłumaczy Ryszard Halicki.
W pierwszych trzech kolejkach lotów konkursowych obaj świdniccy zawodnicy wylatali maksymalne czasy, co dało im prawo startu w dogrywkach „sobotnich” zawodów, obok trzynastu innych zawodników. Podobnie było też w 4. i 5. kolejce lotów, w trakcie których również wylatali „maksy”. Niestety w 6. kolejce lotów Franciszek Halicki przygotowując się do rozpędzenia modelu sprowadził go zbyt nisko i zaliczył „glebę”, uszkadzając jednocześnie statecznik poziomy modelu. Mimo usilnych starań naprawy usterki statecznika nie udało się tego zrobić w czasie trwania 6. kolejki, a pomagający Frankowi w naprawie Kamil Halicki ledwo co zdążył wykonać swój lot w 6. kolejce. Kamil Halicki w 4., 5. i 6 kolejce skompletował maksy i dostał się do dogrywki w „Kryterium Mistrzów”, tak jak i czterech innych zawodników.
Około godz. 16.30 rozpoczęto dogrywkę w zawodach „Częstochowa Cup” z udziałem Kamila Halickiego i Franciszka Halickiego, który do tego czasu zdążył naprawić statecznik swojego modelu. Maksymalny czas lotu w finale „Częstochowa Cup” ustalono na 120 sek, a następnie DT i pomiar wysokości za pomocą altimetru. Pomocnikiem na linii startu obu świdnickich zawodników był jak zawsze Ryszard Halicki, który stanął przed nie lada trudnym zadaniem, gdyż w ciągu 7 minut startowych dogrywki musiał „wypuścić” modele obu zawodników. Posługiwał się przy tym tylko jednym holem – zważając jednocześnie, aby nie doszło do kolizji z innymi zawodnikami, którzy tak licznie stanęli do dogrywki. W tych okolicznościach jako pierwszy wystartował Franciszek Halicki, który sprawnie oddalił się z linii startu, aby uniknąć kolizji z innymi zawodnikami. Po krótkim holowaniu Franciszek Halicki poprawnym strzałem wypuścił (wystrzelił) swój model, który osiągnął wysokość blisko 100 metrów, rozpoczynając dogrywkowy lot swobodny. W ostatnich dwóch minutach startowych dogrywki holowanie modelu rozpoczął także Kamil Halicki, który pod presją kończącego się czasu startowego wystrzelił swój model pod kątem do kierunku wiatru, a to spowodowało „pompowanie” jego modelu w pierwszej fazie lotu swobodnego.
Lot finałowy „Częstochowa Cup” trwał tylko 120 sekund, stąd modele nie odlatywały zbyt daleko i można było z nimi szybko powrócić na linię startu, aby odczytać dane z ich altimetrów. Wskazania altimetrów w tej dogrywce pozwoliły ustalić następujące wyniki tej eliminacji: 1. miejsce zajął Dominik Skwarek (Hrubieszowskie Stowarzyszenie Modelarzy Lotniczych), którego model po 120 sekundowym locie był na wysokości 113 m; 2. pozycję wywalczył Franciszek Halicki (junior młodszy), którego model zakończył lot na wysokości 107 m, a trzeci był Marcel Mandziak (Aeroklub Poznański), uzyskując wysokość 97 m. Kamil Halicki w tej eliminacji zajął 13. miejsce z wynikiem 22 m.
– Godzinę później – w tym czasie prowadzone były dogrywki w innych klasach modelarskich rozpoczęto dogrywki w zawodach „Kryterium Mistrzów” w klasie F1A z udziałem 5 zawodników, w tym świdniczanina Kamila Halickiego. Czas startowy w tych zawodach ustalono również na 7 minut, a czas lotu aż na 300 sekund, a następnie DT i pomiar wysokości przez altimetr. Taki czas lotu dogrywkowego ustalono dlatego, iż znacznie poprawiły się warunki pogodowe nad polem startowym, a czasami nawet znad chmur pojawiały się nieśmiało „promyki słoneczka”. W tej dogrywce linię startową jako drugi opuścił Kamil Halicki holując model w kierunku pobliskiego pagórka, choć w pierwotnych zamierzeniach taktycznych tuż przed startem taki wariant wykluczał, co podyktowane było ówczesnym kierunkiem wiatru. Świdnicki zawodnik prawie przez 5 minut krążył swoim modelem szukając noszeń, holując go w różnych kierunkach, gdyż kierunek wiatru w czasie tej dogrywki systematycznie malał. Pod koniec szóstej minuty dogrywki Kamil Halicki zdecydował się jednak rozpędzić model i „wystrzelić” go na wysokość prawie 100 m. W tym miejscu należy wyjaśnić, iż zgodnie z przepisami Kodeksu Sportowego FAI, hol za pomocą którego holuje się model, może mieć długość nie większą niż 50 m i to pod obciążeniem 5 kg. Zatem aby model rozpoczął lot swobodny na dużej wysokości – zwiększa to szanse na długi czas lotu – należy go rozpędzić i „wystrzelić pionowo”, aby wzbił się jak najwyżej i w końcowej fazie lotu pionowego płynnie przeszedł w lot poziomy, co wymaga doskonałej regulacji (zaprogramowania) poszczególnych funkcji modelu w swoistej symbiozie z możliwościami fizycznymi zawodnika – opowiada Ryszard Halicki.
Obserwując loty modeli w tej dogrywce należy stwierdzić, że tylko model Kamila Halickiego znalazł się, a raczej został przez świdniczanina wypuszczony w strefie znaczącego noszenia, o czym świadczy fakt, iż po 300. sekundowym locie swobodnym jego model był na wysokości 133 metrów, z których rozpoczął opadanie trwające równe 60 sek. Tym samym Kamil Halicki osiągając tak wspaniały wynik zdecydowanie zwyciężył w „Kryterium Mistrzów”, przypominając sobie stare, dobre czasy. 2. miejsce w tych zawodach zajął Jarosław Jeziorny z Aeroklubu Poznańskiego – aktualny lider Pucharu Świata 2024 FAI – którego model po locie dogrywkowym znajdował się na wysokości 70 metrów, a trzecią pozycję wywalczył Jakub Jaraczewski z Aeroklubu Ziemi Pilskiej, którego model skończył lot swobodny na wysokości 23 metrów.
Oficjalne podsumowanie tegorocznego Pucharu Polski odbyło się o godz. 19.00 w restauracji „Ludowa” w Kietrzu, gdzie obaj świdniczanie uhonorowani zostali medalami i dyplomami, w tym junior Franciszek Halicki dwukrotnie za 2. miejsce w klasyfikacji open w zawodach „Częstochowa Cup” i 1. lokatę wśród juniorów w tych zawodach. Takie wyniki świdniczan w ostatnich tegorocznych zawodach o Puchar Polski pozwoliły im na dość pokaźne podreperowanie ich dorobku punktowego, który ostatecznie lokuje ich: Kamila Halickiego na 5. miejscu, a Franciszka Halickiego na 9. lokacie w gronie 30 punktujących zawodników w klasie F1A w Pucharu Polski 2024. Franciszek Halicki ostatecznie zajął 4. miejsce w gronie 9. punktujących juniorów. Wyniki Pucharu Polski 2024 przysporzyły Kamilowi Halickiemu 25 pkt do Rankingu Kadry Narodowej w klasie F1A, a Franciszkowi Halickiemu 17 pkt do tego rankingu i 25 pkt do Rankingu Kadry Narodowej Juniorów w klasie F1A. Walka o najwyższe lokaty w tych rankingach nadal trwa, gdyż do rozegrania zostało jeszcze kilka zawodów z cyklu „Puchar Świata 2024 FAI”, w tym 4 w Europie, a świdniczanie nie odpuszczają.
/red./