Pytana o ocenę rządu podczas powodzi, mówiła o braku worków, słabej komunikacji, braku wsparcia wojska, służb dla najbardziej zagrożonych obszarów wokół Świdnicy i fachowego kierownictwa. 18 września w ogólnopolskiej stacji TVN24.pl prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska nie szczędziła krytyki, odpowiadając na pytanie dotyczące oceny rządu podczas działań powodziowych z połowy września. Podczas dzisiejszej, nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej zmienia narrację: „To nie czas, byśmy się kłócili czy obrzucali winą”. Żadne wystąpienie nie potwierdziło zarzutów, jakie stawiała w programie „Tak jest”.
TEGO NIE PRZECZYTASZ W „MEDIACH” SAMORZĄDOWYCH
Kilkuminutowa rozmowa w programie „Tak jest” odbiła się szerokim echem w powiecie świdnickim i spotkała się z ostrą ripostą starosty Piotra Fedorowicza. Na prośbę Andrzeja Morozowskiego, prowadzącego program, o ocenę rządu Beata Moskal-Słaniewska mówiła m.in. ” To, czego nam najbardziej brakowało, to dobry przepływ informacji, niektóre musieliśmy zdobywać samodzielnie”. „Nie płynęły do was ze sztabu kryzysowego?” – dopytywał dziennikarz. – Dokładnie tak. Niektóre, ale za mało i za mało często” – odparła prezydentka Świdnicy.
Podczas zwołanej na dzisiaj na żądanie części radnych nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej (poświęconej wrześniowej powodzi) takich zastrzeżeń nie potwierdzili ani Kazimierz Siemieniecki, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego w świdnickim starostwie, ani Adam Mazur, dyrektor Biura Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Świdnicy. Dyrektor Mazur mówił o stałym kontakcie zarówno z powiatowym sztabem zarządzania kryzysowego, jak i służbami – strażą pożarną, policją, strażą miejską, które aktywnie działały podczas zagrożenia powodziowego pomiędzy 13 a 17 września.
– W piątek, 13 września, na posiedzeniu roboczym powiatowego zespołu starosta przekazał informacje od wojewody, a również wysłuchał informacji z poszczególnych gmin – mówił Kazimierz Siemieniecki. – Chciałem kilka słów powiedzieć o współpracy. W czasie powodzi, w czasie zarządzania kryzysowego, w czasie całej naszej działalności na co dzień, my po prostu opieramy się na całodobowym przepływie informacji, dotyczącej zarządzania kryzysowego. Szczególnie ważne jest to, gdy jest takie zdarzenie. Wówczas informacje przekazywane z centrum zarządzania kryzysowego wojewody trafiają do nas, a my przekazujemy je do gmin i czuwamy nad tym, ażeby zostały przyjęte i ażeby informacja zwrotna dotarła jak najszybciej do wojewody – mówił szef powiatowego wydziału zarządzania kryzysowego.
Dodał również, że każdy mieszkaniec ma prawo dodzwonić się do urzędu i otrzymać informację. – A jeśli się nie dodzwoni, to dzwoni na 112, a informacja trafia do nas, a my podajemy numery komórkowe do osób, które odpowiadają za powódź, bo na zwykły numer stacjonarny mieszkaniec się nie dodzwoni. Dlatego bardzo proszę i apeluję, żeby kiedy jest taki okres bezpowodziowy przygotować taką ilość pracowników, żeby zapewnić całodobowe dyżurowanie, całodobowe wykonywanie zadań, bo to jest bardzo ważne z pozycji mieszkańca – podkreślał. Przypomnijmy, w Świdnicy do dyspozycji mieszkańców według komunikatu miasta był numer straży miejskiej, ŚPWiK i alarmowy 112. Nie było dyżuru telefonicznego w urzędzie miejskim. Dzisiaj prezydent do tych informacji się nie odniosła.
Dziękowała za to wszystkim służbom za ich pracę i zaangażowanie. 18 września w rozmowie w TVN24.pl mówiła: „Ja zostałam z drużyną OSP, 12-osobową, szefem zarządzania kryzysowego, komendantem straży miejskiej, kilkoma strażnikami, moim zastępcą, urzędnikami, kilkoma radnymi i mieszkańcami.” Dzisiaj w raportach złożonych przez zastępców komendantów powiatowych straży pożarnej i policji został pokazany faktyczny obraz zaangażowania służb. Na nogi postawione były oba garnizony, a strażacy i policjanci pracowali również na terenie Świdnicy. O gigantycznym udziale mieszkańców mówił Jan Kalinowski, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej, który szacował, że w układaniu zastawek z worków tylko w rejonie ulic Wrocławskiej i Nadbrzeżnej brało udział ok. 1000 osób.
W telewizji Beata Moskal-Słaniewska poskarżyła się także na niewystarczającą liczbę worków: „To, co mocno nam doskwierało, to regularne dostawy worków”. Takich braków nie potwierdził Adam Mazur, który mówił o jednorazowym, godzinnym przestoju w wydawaniu wszystkim chętnym worków na piasek, a Kazimierz Siemieniecki przypomniał, że to obowiązkiem gminy jest zabezpieczenie wystarczającej liczby worków. Dodał, że wyłącznie z inicjatywy starosty i dzięki zaangażowaniu transportu Służby Drogowej Powiatu Świdnickiego w feralnych dniach zostało przywiezione 100 tysięcy worków, które mogły odbierać gminy.
Prezydent Beata Moskal-Słaniewska od 18 września nie odniosła się publicznie do sformułowanych w ogólnopolskim programie zarzutów. Nie zrobiła tego również dzisiaj podczas nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej.
Agnieszka Szymkiewicz