– Jeszcze pamiętam, jak zacząłem w Świdnicy pracę po studiach, w 2009, zegar chodził. Pan Roman, jeden z kościelnych, go nakręcał, oliwił, dbał o niego – wspomina ks. Marcin Gęsikowski, od roku proboszcz świdnickiej katedry pw. św. Stanisława i św.Wacława. Jak się okazuje, zegar jest jedynym elementem bezcennego obiektu, który dotąd nie był wpisany do rejestru zabytków. Czy jest nadzieja, że zostanie odrestaurowany i znów zacznie odmierzać czas? Tu wciąż znak zapytania, ale znacznie szybciej, bo już w najbliższych dniach z całą pewnością ruszą pierwsze od wielu lat prace w górnej części 101-metrowej wieży katedralnej.
Budowę świdnickiej katedry rozpoczął w 1330 roku książę Bolko II Świdnicki, a prace trwały aż do roku 1488. Monumentalna kamienna budowla wraz z jej bezcennym wyposażeniem przechodzi niekończący się proces napraw. W ostatnich latach udało się wyremontować dach, nawę główną, zakrystię, chór mieszczański, trwa kolejny etap prac konserwatorskich na ołtarzu.
Prace wykonywane były również na imponującej, jednej z najwyższych wież w Polsce, ale mija od nich już wiele lat. – „W latach 1893-1895 przeprowadzono remont całej wieży. Wtedy to najbardziej uszkodzone szesnastowieczne posągi zastąpiono kopiami. Na północno-wschodniej ścianie oktogonu wieży (obok postaci św. Piotra), zachowała się inskrypcja: W. FIEDEL 1894. Z pewnością została wyryta przez osobę pracującą przy wymianie figur. Zdjęte podczas remontu rzeźby: Chrystusa Zbawiciela, św. Piotra, św. Stanisława i św. Jana Ewangelisty stoją dziś na skarpie przy południowej stronie katedry i widoczne są od strony Alei Niepodległości.” – pisze Marian Twardowski (portal Świdnica Moje Miasto, „Figury w oktogonie świdnickiej katedry”)
„Ks. proboszcz L. Sosnowski w latach 1991-1995 odnowił hełm wieży, pokrycie blachą miedzianą, malowanie wnętrza wieży i renowację tarczy zegarowej. Ks. proboszcz J. Bagiński w 1999 roku przeprowadził remont wieży w części 8-bocznej na wysokości 54-66 m.” – czytamy na stronie parafii katedralnej.
Wkraczają na wieżę
Po 25 latach konserwatorzy znów pojawią się na wieży i to w najwyższej jej partii. W ubiegłym roku parafia katedralna uzyskała dofinansowanie w wysokości 3 mln 430 tys. złotych z Rządowego Programu Odbudowy Zabytków. Środki te mają zostać przeznaczone na wykonanie prac konserwatorskich, restauratorskich i robót budowlanych. Pod koniec czerwca parafia rozpoczęła poszukiwania firm, które zajęłyby się m.in. czyszczeniem i konserwacją kamiennych elementów elewacji oraz detali architektonicznych, dezynfekcją zanieczyszczonych powierzchni, wzmocnieniem powierzchni o osłabionej strukturze, uzupełnieniem ubytków i rekonstrukcją detali, konserwacją elementów wykonanych z piaskowca, w tym detali oraz kolumn z figurami.
– Dopiero w miniony czwartek w Urzędzie Marszałkowskim podpisałem umowę, procedury trwały bardzo długo. Wybrany jest wykonawca i jutro ma się pojawić firma, która postawi rusztowanie. Nie będzie ono wielkie, to tzw. rusztowanie ucieczkowe, które musi zapewniać zejście nie tylko klatką schodową – wyjaśnia proboszcz. – I prace ruszają, jak tylko pozwoli pogoda. Będzie to niewielki etap w stosunku do całej wieży, która jest ogromna i według szacunków z ubiegłego roku na jej odnowienie potrzeba 25 milionów złotych, a obecnie to już pewnie więcej. Tyle kosztowałoby wyczyszczenie i zakonserwowanie okładzin kamiennych i wszystkich elementów. Dotacja wystarczy na fragment na wysokości mniej więcej tarczy zegarowej. To jest część w najgorszym stanie, najbardziej narażona na działanie wiatru, śniegu, deszczu, mrozu. Pilnej naprawy wymagają tzw. sterczyny, ozdobne elementy kamienne, które ważą po 500 kilogramów i nietrudno sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby spadły na plac czy dach katedry.
Prace wykona doświadczona firma z Krakowa, a potrwają do września 2025 roku. – Wiele zależy od pogody. To prace na bardzo dużej wysokości, gdzie na pewno utrudnienie stanowi wiatr – zastrzega ksiądz Gęsikowski. Jednocześnie realizowane jest inne zadanie: trwa pierwszy etap wymiany instalacji przeciwpożarowej na strychu i w wieży.
Zegar śpi od lat, ale…
– Jeszcze pamiętam, jak zacząłem w Świdnicy pracę po studiach, w 2009, zegar chodził. Pan Roman, jeden z kościelnych, go nakręcał, oliwił, dbał o niego – wspomina ks. Marcin Gęsikowski i dodaje, że chciałby, by znów odmierzał czas. – Odkryłem, że mechanizm i tarcze zegarowe, nie były wpisane do rejestru zabytków. Katedra oczywiście jako budynek oraz wyposażenie są wpisane, a zegar nie. Rozpoczynamy procedurę założenia karty zabytku, dokumenty zostały złożone do Wojewódzkiego Konserwatora i czekamy na wpis. To już formalność, bo karta została przygotowana profesjonalnie przez mistrza Adama Mroziuka ze Świebodzic, który ten zegar zna i konserwował go swego czasu. Pan Adam konserwował do tej pory mnóstwo zegarów, ale ten z całą pewnością jest największy, za który mógłby się zabrać.
Jak się okazuje, stan spoczynku dobrze zegarowi zrobił.
Mechanizm zegara. Zdjęcie z archiwum labiryntarium.pl
Po uzyskaniu wpisu kolejnym krokiem będzie pozyskanie środków na odnowienie zegara. – Nie wiem, jakie to mogłyby być koszty. Kosztorys przygotuje pan Adam i będziemy się starać o pozyskanie środków, czy to z ministerstwa kultury, czy od wojewódzkiego konserwatora, czy z Urzędu Marszałkowskiego. Zegar wymaga kapitalnego remontu, choć jakby puściło się go w ruch, na pewno zacząłby chodzić – mówi ksiądz proboszcz. – Pan Adam stwierdził, że to nawet dobrze, że on kiedyś tam stanął i przestał być nakręcany. Dobrze, bo przez te lata odpoczywał.
– Od czegoś trzeba zacząć, po wpisaniu do rejestru wystartujemy z poszukiwaniem środków. Spraw jest mnóstwo, przy takim zabytku ciężko jest coś wybrać, bo i organy należałoby wyremontować, ale to milionowe koszty. Co roku coś się dzieje, ale ile czeka! Nie wystarczy nam życia. Nie załamuję się tym, trzeba szukać środków i po kolei wykonywać prace – podkreśla ks. Gęsikowski. – Nie potrafię powiedzieć, kiedy zegar znów zacznie działać, ale bardzo mi na tym zależy. Myślę, że to się uda.
Agnieszka Szymkiewicz
fot. archiwum