Strona główna 0_Slider Od marokańskiej herbaty po występ ze znanym zespołem. Świdnickie mażoretki wspominają podróż...

Od marokańskiej herbaty po występ ze znanym zespołem. Świdnickie mażoretki wspominają podróż do Afryki [FOTO]

0

Kuchnia marokańska i amlu w różnych smakach, herbata miętowa, wszechobecne dźwięki bębnów i śpiew czy zwiedzanie parku krokodyli. Mażoretki Prima ze Świdnicy wspominają swój dwutygodniowy pobyt w Maroku. Na kontynent Afryki wybrały się po raz pierwszy, by uczestniczyć w niezwykłym międzynarodowym festiwalu edukacyjno-artystycznym – TARWA ART. To był niezapomniany czas pełen twórczych warsztatów, poznawania kultur i folkloru z różnych stron świata, występów na marokańskich ulicach i nowych wyjątkowych przyjaźni.

Zdjęcia udostępnione przez Annę Trzeciak i Lubomira Szmida, źródło: facebook – mażoretki Prima, fot. Mariusz Barwiński – źródło: Fundacja „EMU”

Świdnickie mażoretki Prima tańczyły w wielu wyjątkowych miejscach na świecie – w tym, chociażby w Chinach, Indiach czy ostatnio w Albanii. Na kontynencie Afryki pojawiły się jednak po raz pierwszy. W składzie 16-osobowym w Maroku miały okazję uczestniczyć międzynarodowym festiwalu edukacyjno-artystycznym – TARWA ART w Taroudant. Uczestnikami drugiej edycji projektu były grupy dzieci i młodzieży z Polski, Estonii, Hiszpanii, Chin, Afryki Subsaharyjskiej, Maroka i Brazylii.

Festiwal w Maroku zrealizowała organizacja YACD Taroudant wraz z głównym partnerem Fundacją EMU, dawniej tworzącą projekt Brave Kids, mający swoje odsłony także w Wałbrzychu i występy w Świdnicy. – Zaproszenie otrzymaliśmy od Magdaleny Sawickiej z Fundacji EMU. Dziękujemy za opiekę i wspaniałe wspólne chwile spędzone w trakcie warsztatów i poza nimi. Program był bardzo bogaty, twórczy i inspirujący dla nas i młodzieży – przyznają świdniccy choreografowie Anna Trzeciak i Lubomir Szmid, którzy wraz ze świdnicką młodzieżą polecieli do Maroka.

Wylądowali w Agadirze i przez dwa lipcowe tygodnie realizowali festiwalowy projekt wymiany doświadczeń kulturowych i artystycznych w Taroudant. – Zatrzymaliśmy się 6 km od miasta w riad, przypominającym rozbudowaną agroturystykę z basenami, ogrodami, budynkami parterowymi przeznaczonymi na noclegi, stołówkę czy sale na zajęcia. Przylecieliśmy kilka dni wcześniej, dzięki czemu mieliśmy okazję się zaaklimatyzować. Temperatura sięgała tam momentami do 47 stopni Celsjusza – opowiadają świdniccy choreografowie.

Już od samego początku spotkali się z wielką gościnnością. – Wzbudzaliśmy zainteresowanie, od kiedy wylądowaliśmy. Dziewczęta już w podróży miały na sobie kapelusze mażoretek – zawsze tak jeździmy, by zaoszczędzić miejsce w bagażach. Stąd od razu zostaliśmy skojarzeni z festiwalem. Cudowne przyjęcie zgotowano nam też na powitaniu uczestników – był drobny poczęstunek – odrobina mleka z figą oraz w prezencie festiwalowa koszulka. Wszystko odbywało się ze śpiewem i w rytm bębnów, bongosów, cong. Te dźwięki towarzyszyły nam niemal nieustannie, nawet w autobusach – relacjonują Anna Trzeciak i Lubomir Szmid.

Marokański festiwal stanowił zupełnie nowe doświadczenie dla świdnickiego zespołu i choreografów. Przedsięwzięcie, choć zawierało pokazy taneczne i muzyczne czy parady na ulicach, opierało się przede wszystkim na twórczych, integrujących warsztatach. Prowadzili je instruktorzy artystyczni z różnych krajów – wśród nich – aktor Creo Kellab i Virginia Martins z Brazylii, Leo Tresten Lau z Hongkongu, Emilia Francuziak oraz Emilia Siczek. – Zgodnie z ideą projektu dzieci uczyły dzieci i w ten sposób otwierały się na świat. Na warsztatach to waśnie one dzieliły się pomysłami i umiejętnościami i wspólnie przygotowywały show. Wszystko pod okiem instruktorów, którzy spełniali rolę reżyserów pokazów – wyjaśniają świdniccy choreografowie. – Instruktorzy uczyli ich też otwartości i wyrażania emocji, wypowiadania się, inwencji twórczej, aktywności. Takie zajęcia mieli też liderzy. Były one prowadzone oddzielnie. Mieliśmy zakaz wstępu tam, gdzie nasza młodzież i dzieci tworzyły, by nie ingerować w ich pomysły czy relacje. Dzieci musiały otworzyć się na inne dzieci. Rozmawiały przede wszystkim w języku angielskim – tłumaczą.

Świdniczanie wspominają też fantastyczną współpracę z marokańskim zespołem Tasuta N-Imal, których muzyka zyskuje fanów na świecie, a teledyski osiągają ponad 4 mln wyświetleń w serwisie YouTube. – To profesjonalny zespół muzyczny. Młodzież miała okazję pracować z marokańskimi artystami, którzy wplatają w muzykę lokalny folklor, w trakcie warsztatów. Razem występowali też na finałowym koncercie, który wypadł barwnie. Na scenie było około 100 uczestników, a show odzwierciedlało różnorodność narodową i kulturową występujących grup. Nasze dziewczyny bardzo się wyróżniały i wypadły znakomicie – chwalą świdnickie tancerki choreografowie.

Opieką uczestników festiwalu otoczyli liczni i niezwykle pomocni wolontariusze. – Byli po prostu wspaniali i towarzyszyli nam wszędzie, gdzie się wybieraliśmy. To ponad 40 niezwykle zaangażowanych młodych ludzi, którzy dbali także o nasze pozytywne nastawienie, energię i samopoczucie. Jesteśmy im ogromnie wdzięczni, za wszystko, co dla nas robili – podkreślają. W podzięce choreografowie obdarowali zarówno wolontariuszy, jak i dzieci licznymi prezentami z Polski.

Przy okazji festiwalowych wydarzeń świdniczanie mieli szansę poznawania marokańskiej kultury, folkloru czy kuchni. – Uczyliśmy się jeść rękami ze wspólnego talerza. Na śniadania najczęściej jedliśmy orzechowe amlu czy dżem z miodem. Wyjątkowy smak dawały potrawy mięsne przyrządzane w glinianych garnkach zwanych tadżin. Mięso, kasze i inne składniki potraw nabieraliśmy okrągłymi chlebkami. Mieliśmy okazję też skosztować makaronu przyrządzanego z rodzynkami, orzechami, cynamonem i cukrem pudrem – mówią o kulinarnych wrażeniach Anna Trzeciak i Lubomir Szmid. Świdniczanom posmakowała także marokańska miętowa herbata. – Była pyszna i miała zupełnie inny smak niż nasza herbata miętowa. Cały rytuał jej podawania też był interesujący. Im z większej wysokości była nalewana, tym większy wyraz szacunku w ten sposób okazywano – tłumaczą.

Świdnickie tancerki z chorografiami znaleźli również chwilę na zwiedzanie. – Wybraliśmy się na dwie wycieczki. W Tiout odwiedziliśmy ogród z piękną roślinnością i basenem publicznych. Młodzież mogła też wejść na wieżę widokową i zobaczyć panoramę miasta. Byliśmy także w Agadirze w przepięknie stworzonym ogrodzie botanicznym Crocoparc. Obserwowaliśmy tam z bliska krokodyle i jeszcze tylu ich na raz w jednym miejscu nigdzie, gdzie dotąd byliśmy na świecie, nie widzieliśmy. Spędziliśmy też wolny czas nad Morzem Adriatyckim – dodają.

Mażoretkom Prima pozostaną nowe doświadczenia, niezapomniane wspomnienia i przyjaźnie. – Na festiwalowym wyjeździe do Maroka zaskoczyła mnie wszechobecność muzyki i śpiewu. Zamysł projektu był wartościowy, rozwijał kreatywność i angażował w próbowanie nowych umiejętności. Dzięki festiwalowi każda z nas miała okazję doświadczyć czegoś nowego np. zwiedzić Crocoparc lub wystąpić u boku najbardziej znanej marokańskiej grupy muzycznej. Była to dla nas szansa, aby poznać nową, wspaniałą kulturę. Myślę, że każda z nas chciałaby ponownie wrócić na festiwal oraz odkryć nowy kraj – dzieli się wrażeniami Zuza, realizująca pasje taneczne w świdnickich mażoretkach Prima.

Wspomnienia z festiwalu Tarwa Art na zawsze pozostaną w moim sercu. Najbardziej ujęli mnie ludzie i ich pozytywne nastawienie do życia. Cudownie było patrzeć, jak w ciągu chwili tworzą muzykę, kreującą piękny klimat w autobusie czy na posiłku. Również gościnność i otwartość Marokańczyków pozytywnie mnie zaskoczyła – podsumowuje wyjazd do Maroka tancerka Emilia, przywołując – kreatywne warsztaty, dający do myślenia koncert galowy z przesłaniem poszukiwania swojego miejsca na świecie, a także nowe doświadczenia, jakie dostarczyły – kuchnia marokańska oraz zwiedzanie Agadiru i Tiout. – Myślę, że cząstka Maroko pozostanie we mnie na zawsze, pokochałam ten kraj, ludzi, klimat oraz różnorodne widoki. Uważam, że jeśli miałabym możliwości, chętnie wróciłabym do rodziny Tarwa Art – dodaje Emilia.

/Tekst: AN/
/Zdjęcia udostępnione przez Annę Trzeciak i Lubomira Szmida,
fot. Mariusz Barwiński – źródło: Fundacja „EMU”/

Poprzedni artykułW sobotę czas na próbę generalną
Następny artykułPrzypominamy… W niedzielę turniej siatkarskich mikstów