Jacek Szerer, były prezes świdnickiego sądu w latach 2004-2010 i laureat prestiżowej nagrody Sędziego Europejskiego 2014, ponownie stanął na czele Sądu Okręgowego w Świdnicy. Jak chciałby usprawnić pracę sądów i odbudować zaufanie do wymiaru sprawiedliwości? Czy planuje kadrowe zmiany? – W tej chwili się przyglądam aktualnej sytuacji i wszystko analizuję. Jest to wielkie wyróżnienie mojej dotychczasowej pracy. Sędziowie obdarzyli mnie zaufaniem i postaram się ich nie zawieść przez następne 6 lat. Będziemy razem ciężko pracować – deklaruje.
Pana poprzednik został powołany przez ministra sprawiedliwości bez żadnego uzasadnienia i bez konsultacji ze środowiskiem sędziowskim, a decyzję w tej sprawie przysłano do świdnickiego sądu mailem. W pana przypadku procedura wyglądała nieco inaczej.
Tamte czasy minęły bezpowrotnie. Minister Sprawiedliwości profesor Adam Bodnar ma taką politykę, że wysyła pismo do sądu z prośbą o zorganizowanie zgromadzenia wszystkich sędziów i wyłonienie dwóch kandydatów na stanowisko prezesa. Spowodowało to, że wracamy do poprzednich zasad, wedle których kandydat na prezesa musi mieć poparcie sędziów. Na zgromadzeniu stanęły trzy osoby, a Ministrowi przedstawiono wniosek wskazujący dwóch kandydatów. Co ciekawe, oboje jesteśmy cywilistami i oboje dostaliśmy po 20 głosów, z tym, że mam dłuższy staż i miałem większe doświadczenie, ponieważ byłem wcześniej prezesem tego sądu. I chyba to zadecydowało, żeby na te trudne czasy powołać kogoś z doświadczeniem. W tej chwili się przyglądam aktualnej sytuacji i wszystko analizuję. Jest to wielkie wyróżnienie mojej dotychczasowej pracy. Sędziowie obdarzyli mnie zaufaniem i postaram się ich nie zawieść przez następne 6 lat. Będziemy razem ciężko pracować.
Obecnie przygotowywana jest reforma wymiaru sprawiedliwości, która ma na celu między innymi uregulowanie statusu tzw. neosędziów. Czy tacy sędziowie pracują w Sądzie Okręgowym i w dalszym ciągu będą dopuszczeni do orzekania?
W naszym sądzie 40% stanowią sędziowie wadliwie powołani. Błąd polegał na tym, że w pewnym momencie o wyborze członków Krajowej Rady Sądownictwa decydował Sejm, czyli politycy, chociaż część sędziowska tego gremium miała być wybrana przez sędziów. Niestety nie udało się tego naprawić do tej pory. Musimy to przeczekać i pracować ze wszystkimi sędziami. Co dalej będzie z tymi sędziami? Tego nikt dzisiaj nie wie. Minister profesor Adam Bodnar na festiwalu Góry Literatury miał wystąpienie, w którym powiedział, że mamy obecnie tzw. okres tranzycji, czyli okres przejściowy. Sejm prawdopodobnie przygotuje wszystkie, najważniejsze projekty dotyczące zmiany ustawy o ustroju sądów powszechnych, o Krajowej Radzie Sądownictwa, Trybunale Konstytucyjnym czy Sądzie Najwyższym, ale wiedząc, że nie może liczyć na przychylność prezydenta RP, to te wszystkie ustawy będą czekać na podpis nowego prezydenta. To niestety potrwa, a to oznacza, że ten okres przejściowy będzie trwał co najmniej rok albo półtora roku.
W tym okresie musimy się odnaleźć, ponieważ mamy totalny kryzys wymiaru sprawiedliwości. Kryzys ten przejawia się przede wszystkim tym, że jest gigantyczny wpływ spraw, a jest coraz mniej sędziów. Nowych sędziów nie ma. Minister sprawiedliwości nie ogłasza nowych konkursów na wolne stanowiska sędziowskie, ponieważ nie chce kontynuować tej wadliwej procedury. W związku z tym nie mamy możliwości pozyskania nowych sędziów. Ponadto Krajowa Rada Sądownictwa też nam nie pomaga, bo są sędziowie, którzy kończą 65 lat i składają wnioski o dalsze zajmowanie stanowiska sędziego do ukończenia przez nich 70 lat. Ostatnio mieliśmy taki przypadek, że bardzo doświadczonemu sędziemu Krajowa Rada Sądownictwa nie wyraziła zgody na dalsze pełnienie służby, a w uzasadnieniu stwierdzono, że przedłużenie pracy sędziego „nie służy dobru wymiaru sprawiedliwości”. To jest bardzo zła praktyka, ponieważ z jednej strony ci doświadczeni sędziowie nie mogą zostać i pracować jeszcze przez kilka lat, gdyż nowych sędziów niestety nie ma. Musimy sobie radzić. Będziemy robić wszystko, żeby odbudować zaufanie do wymiaru sprawiedliwości i pokazać, że jesteśmy w stanie załatwiać sprawy w rozsądnym terminie, zgodnie z art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Co zrobić, żeby odbudować to zaufanie i przyspieszyć pracę wymiaru sprawiedliwości?
Od sędziów słyszę tylko jedno hasło: „asystenci”. Chodzi o to, żeby osiągnąć taki model docelowy, w którym jeden asystent pomaga dwóm sędziom. Asystenci robią najważniejszą rzecz, czyli piszą projekty uzasadnień. Nasza praca to nie tylko to, że wychodzimy na salę rozpraw, rozstrzygamy sprawy i wydajemy wyroki. Potem na piśmie należy uzasadnić swoje stanowisko, a to jest już bardzo mozolna i czasochłonna czynność. W przypadku, gdyby liczba asystentów była większa, to byłaby możliwość wyznaczenia jeszcze dodatkowych sesji, podczas których mogłyby zapaść rozstrzygnięcia w kolejnych sprawach. Są pewne kategorie spraw, które wymagają szybkiego wzmocnienia asystentami, żeby rozstrzygać te sprawy w jak najszybszym terminie, zwłaszcza te z kategorii życiowych. Druga kwestia to dalsza informatyzacja. Nagrywanie przebiegu rozpraw i posiedzeń, portale umożliwiające stronom dostęp do spraw, które toczą się w sądach z ich udziałem, zawiadomienia za pośrednictwem poczty elektronicznej, prowadzenie rozpraw w formie wideokonferencji, czyli „rozprawy na odległość” – to bardzo usprawniłoby naszą pracę. Po prostu postęp techniczny jest niezbędny i dalsze projekty Ministerstwa Sprawiedliwości, z wykorzystaniem w przyszłości nawet sztucznej inteligencji są niezbędne i oczekiwane.
Kolejną rzeczą, którą można zmienić, jest ograniczenie kognicji sądu, czyli tego, czym sąd się zajmuje. Mam nadzieję, że Pan Minister profesor Adam Bodnar będzie pierwszym ministrem, który to zrealizuje i na przykład przekaże do notariatu rozwody bez orzekania o winie, gdyż w takich rozwodach przychodzą dwie strony i składają tylko zgodne oświadczenie woli. Do tego nie jest potrzebny sąd. Druga sprawa to są nakazy zapłaty, gdzie z góry wiadomo, że dłużnik nie zapłacił długu. Do tego też nie trzeba angażować całej machiny sądowej, bo w takich prostych sprawach nakazy mogą wydawać notariusze. To są rzeczy, które mogłyby w znacznym stopniu odciążyć sąd i spowodować normalne tempo załatwiania spraw.
Czy będą też zmiany dotyczące funkcjonowania sądów okręgu świdnickiego?
Na szczeblu okręgu mogę dzielić tylko tym zasobem, który mam. Czyli, powiem szczerze, jest to dzielenie „polskiej biedy”. Jeżeli asystentów jest za mało, to przesunięcie asystenta z jednego wydziału do drugiego wydziału skutkować będzie niezadowoleniem. Drobne zmiany jestem w stanie przeprowadzić, ale na pewno nic, co by zdecydowanie poprawiło funkcjonowanie Sądu. W tym wszystkim ważny jest jeszcze wizerunek sądu. My musimy dość szybko odbudować pozytywny wizerunek sądu, bez wykorzystania w tym celu billboardów i głośnych haseł. W demokratycznym i praworządnym państwie, będącym członkiem Unii Europejskiej, potrzebny jest niezależny i niezawisły sąd, który nie będzie ulegał żadnym naciskom.
Żeby jeszcze poprawić wizerunek sądu mam pomysł, którym będę starał się zarazić innych sędziów. Mianowicie chciałbym, żeby chociaż raz na pół roku jeden z sędziów udał się do szkoły średniej z lekcją obywatelską, żeby wyjaśnił zasady funkcjonowania demokratycznego państwa oraz czym jest niezawisłość i niezależność sędziego. To bardzo ważne, bo młodzież jest naszą przyszłością. Może w ten sposób zainspirujemy też ich do studiowania prawa i zdobycia zawodu sędziego, który jest koroną wszystkich zawodów prawniczych.
Czy wraz z nowym prezesem do sądów okręgu świdnickiego dotrze kadrowa „miotła”?
Mamy bardzo dobrą kadrę. Wszyscy, którzy piastują funkcje prezesów, przewodniczących wydziałów, są zaangażowani, skupieni na swojej pracy, na swoich zadaniach. W naszym sądzie nie ma żadnego politykowania. Każdy chce dobrze wykonywać swoje zadanie i wszyscy wiemy, że problem, który nas dotyczy – czyli wadliwie powołani sędziowie – nie my sędziowie będziemy rozwiązywać. Czekamy z niepokojem na te projekty i finalne rozstrzygnięcia. Możemy zapewnić naszych mieszkańców, że ich sprawy są w dobrych rękach.
Podczas poprzedniej kadencji na stanowisku prezesa Sądu Okręgowego udało się panu zrealizować szereg inwestycji, w tym remont siedziby Sądu Okręgowego oraz budowę nowego budynku Sądu Rejonowego w Ząbkowicach Śląskich. Obecnie na rozstrzygnięcie czeka przetarg na budowę nowej siedziby Sądu Rejonowego w Świdnicy. Jakie inwestycje są jeszcze w planach?
Ostatnio miałem przyjemność brać udział w spotkaniu w Areszcie Śledczym w Świdnicy z udziałem Ministra profesora Adama Bodnara oraz Wiceministry Marii Ejchart i przy tej okazji miałem możliwość przekazać naszą prośbę, a mianowicie budowę centralnego archiwum na terenach byłego aresztu śledczego w Wałbrzychu. Wniosek został złożony już dwa lata temu. Ten budynek przeznaczony jest do rozbiórki i nie nadaje się do użytkowania, ale w tym miejscu chcielibyśmy wybudować centralne archiwum dla dwóch okręgów: legnickiego oraz świdnickiego. Dodatkowo chcielibyśmy umieścić tam opiniodawczy zespół sądowych specjalistów oraz ośrodek kuratorski. Byłaby to wspaniała inwestycja, dlatego będę apelował do decydentów, żeby dali nam „zielone światło”, bo to w sposób bardzo poważny rozwiązałoby problem gromadzenia akt sądowych, które są bardzo długo przechowywane.
Obecnie prowadzimy remont w Sądzie Okręgowym w Świdnicy, który rozpoczął poprzedni prezes Arkadiusz Rodziewicz. Jego ideą było stworzenie maksymalnej liczby sal rozpraw na parterze, żeby petenci przede wszystkim mieli ułatwiony dostęp zarówno do sal rozpraw, jak i do strefy interesanta, czyli punktów, gdzie bezpośrednio załatwiają swoje sprawy. To dobry pomysł, który niewątpliwie ułatwi im życie.
Rozmawiał Michał Nadolski