Smród, biegają tam głodne szczury i pełno much – o wysypisku śmieci, które nieustannie tworzy się wokół kubła na terenie ogrodu działkowego zaalarmowali działkowcy z Jaworzyny Śląskiej. Problem stert śmieci na działkach i wokół ogrodów dotyczy praktycznie każdej miejscowości.
– Walczymy z tym problemem od kilku lat. Chodzi o to, że koło naszych ogródków postawiono śmietnik, mimo tego że w naszej alejce nie chce nikt tego kosza, ale nasza pani prezes sobie postanowiła, że tam ma stać i koniec, i w taki sposób mamy wysypisko śmieci, gdzie widać na dołączonym zdjęciu. Latem nie da się siedzieć na działkach, taki smród, biegają tam głodne szczury i pełno much – zaalarmował w swoim imieniu i sąsiadów działkowiec z ogrodu „Pod różą” w Jaworzynie Śląskiej.
– Teraz zaczyna się okres letni, gdzie byśmy chcieli spędzić miło czas na swojej działce, ale najpierw trzeba przejść przez te śmieci a potem czuć tą zgniliznę. Prosiliśmy o przestawienie koszy, aby nie stał w przejściu. Żadne nasze prośby nie były brane pod uwagę. Dlaczego my płacąc za działkę nie możemy z niej korzystać w miły sposób? Śmieci są porozwalane po całej alejce. Pani prezes miała swoją działkę w naszej alejce, ale chyba przeszkadzał jej ten bałagan i zmieniła na inny teren, bo po co na to patrzeć – dodaje działkowiec.
– Dzieje się dokładnie to samo, co na wszystkich ogrodach. Działkowcy wyrzucają wszystko, co tylko się da do śmietników, które są przeznaczone tylko na odpady bieżące. Niestety, wyrzucane są trawy, gałęzie. Mało tego. Tam, niestety, okoliczni mieszkańcy też podrzucają swoje śmieci – mówi prezes ROD Urszula Gruca. – Nie mamy możliwości ustawienia kubła w innym miejscu. Kiedyś stał gdzie indziej, ale to z kolei było za blisko domów mieszkalnych, musieliśmy je przenieść. Kubły są opróżniane zgodnie z deklaracją złożoną w urzędzie miasta raz w tygodniu, w poniedziałki, natomiast my dodatkowo zamawiamy transporty i sprzątamy miejsce w miarę możliwości i otrzymywanych informacji. W tym przypadku do nas nikt informacji ani zdjęć nie wysłał.
Jak dodaje prezeska ogrodu, najpierw stawiane były małe kubły, a skończyło się na pojemności 1100 l. – I działkowcy jeszcze więcej śmieci dorzucają. Jako zarząd nie jesteśmy w stanie stać i pilnować, kto, kiedy i co wyrzuca. Mimo naszych apeli, próśb nic się nie zmienia. Tam nawet i wersalki, i opony są wyrzucane. Proszę mi wierzyć, my też nie dajemy sobie z tym rady – mówi, a pytana o zbudowanie zamykanej wiaty wyjaśnia, że nie ma tam dość terenu i wiązałoby się to z koniecznością zabrania komuś części działki.
– My jesteśmy największym grodem w Jaworzynie i co za tym idzie, największy problem jest u nas, ale dotyczy on wszystkich ogrodów. Tak samo jest w Szczawnie Zdroju, w Świdnicy, w Wałbrzychu – wylicza. – Żeby nie płacić więcej u siebie na posesji, to przywożą na działki, a działki wiadomo, że i tak sprzątną, i tak sprzątną.
Kubeł jest wystawiany od początku kwietnia do końca września, w pozostałych miesiącach odpady nie powinny być składowane. – Ale nawet jak nie ma koszy, to i tak znoszą i zwożą, nawet w zimie. Mamy cały rok śmieci i wywozimy je w miarę możliwości. Mamy w siedmiu częściach Jaworzyny i w Piotrowicach ogrody i nie jesteśmy w stanie stać w każdym i pilnować. Niestety, nie mamy prądu na działkach i nie mamy możliwości monitorowania – rozkłada ręce Urszula Gruca.
W Jaworzynie działkowcy płacą jednorazową opłatę za sezon w wysokości 25 złotych. – I potrafią powiedzieć, że jak płaci, to ma prawo wyrzucać. Nie mam możliwości sprawdzania i egzekwowania tego, żeby wyrzucali to, co wolno – mówi prezeska i dodaje, że w każdej miejscowości są problemy z nielegalnym wyrzucaniem odpadów. – Nie wiem, od czego to zależy. W Jaworzynie dwa razy w tygodniu dostępny jest Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów i można za darmo przywieźć, w środę i sobotę. Ale po co będzie jechał, jak może na działki wyrzucić – dodaje z żalem.
To, że śmieci są wyrzucane stale i dosłownie wszędzie, pokazuje niekończąca się praca społeczników, Waldemara Woźniaka z Pszenna i Krzysztofa Szpilki ze Świdnicy. Obaj systematycznie zbierają śmieci także w okolicach ogrodów. Bywa jednak i tak, że odpady z działek trafiają na ulice.
– Na spacerze zauważyłem worki przy dwóch śmietnikach na ulicy generała Andersa (w Świdnicy, przyp. red.). Nie są to „zwykłe” śmieci, tylko najprawdopodobniej sporą ilość śmieci wygenerowali działkowicze. Te śmietniki miejskie zdecydowanie nie są miejscem do wyrzucania takich śmieci i na ROD-ach są śmietniki. Niestety, jak widać nie każdy to rozumie – napisał na początku maja jeden z czytelników. Interwencja została przekazana straży miejskiej. Jak poinformował zastępca komendanta SM Edward Świątkowski, nie udało się ustalić, kto wyrzucił odpady przy koszach ulicznych, ale zostały one uprzątnięte na zlecenie Urzędu Miejskiego.
Nielegalne składowiska odpadów można zgłaszać w urzędach miast i gmin, na policji lub do straży miejskiej (w Świdnicy na numer 986). Do informowania służy także interaktywna Krajowa Mapa Zagrożeń.
Agnieszka Szymkiewicz
[email protected]