Istnieją już sześć lat i wciąż się rozwijają. Dzicy chórzyści po raz kolejny pokazali prawdziwą radość wspólnego śpiewania i drzemiącą w nich wielką pasję do muzyki. Były pieśni z całego świata – od polskich ludowych po ghańskie i indiańskie. Nie zabrakło własnych kompozycji i muzycznych niespodzianek. Dziki Chór wystąpił pod batutą Katarzyny Szymko-Kawalec w świdnickim teatrze.
Koncerty lokalnych chórzystów za każdym razem przyciągają tłumnie publiczność. Tak było i tym razem – teatr pękał w szwach. To właśnie dzika energia i mnóstwo pomysłów, jakie drzemią w pasjonatach wspólnego śpiewania, sprawiają, że chętnie się na nie powraca.
Chór, działający przy Świdnickim Ośrodku Kultury, zaprezentował trzecią odsłonę z cyklu dzikich koncertów „Idziemy Dalej”. – Z pewnością jesteśmy w innym miejscu niż zaczynaliśmy śpiewać. Wciąż się rozwijamy i wciąż idziemy dalej – mówiła założycielka chóru, dyrygentka i skrzypaczka Katarzyna Szymko-Kawalec.
Dziki Chór istnieje już sześć lat i tym koncertem także świętował swoje dzikie urodziny. – Jesteśmy zespołem odstającym od klasycznego wyobrażenia chóru. Dlaczego dziki? Bo lubimy robić wszystko niestandardowo, trochę na opak, żywiołowo – wyjaśniała artystka.
Występ stanowił wyjątkową mieszankę muzyki z całego świata. Chórzyści prezentowali wielość stylów i epok. Były polskie pieśni ludowe, angielskie renesansowe, polinezyjskie, ghańskie czy nawet indiańskie. Nie zabrakło też własnych, autorskich kompozycji. Niektóre wykonane utwory wzruszały, inne dawały radość i energię.
Chórzystom towarzyszyli zaprzyjaźnieni instrumentaliści, choć oni sami także zdradzili swoje ukryte muzyczne talenty, grając, chociażby na klarnecie czy ukulele. Publiczność była nieustannie zaskakiwana, a za wszystkie muzyczne niespodzianki i przekazaną pasję śpiewania nagradzała wykonawców brawami.
/Tekst: AN/
/Zdjęcia: Dariusz Nowaczyński/