Centrum psychiatrii dla dzieci, planetarium, plebiscyt dla ambitnych Świdniczanek, film fabularny o Świdnicy – tak Justyna Gąsior chciałaby promować i rozwijać nasze miasto.
– Planetarium w Świdnicy? film
Justyna Gąsior: – A dlaczego jest w Toruniu? Świdnica ma swojego „Kopernika” – Marię Kunic i warto to wykorzystać. Nadal mało kto słyszał o wybitnej świdnickiej astronomce, która żyła tu w XVII wieku. A to kobieta symbol i inspiracja. Absolutny fenomen jak na XVII w. – ba, do dzisiaj. Wszechstronnie wykształcona z przedmiotów ścisłych i artystycznych, poliglotka – znała 7 języków. Urodziła się w Świdnicy i tu z Kamienicy Pod Złotym Chłopkiem prowadziła obserwacje astronomiczne. Napisała przełomową pracę naukową „URANIA PROPITIA”, w której uprościła matematyczne obliczenia Keplera. Zwrotem w nauce było też to, że napisała to dzieło w ojczystym języku, a nie po łacinie, jak publikowano ówcześnie. Przez to jej praca przybliżyła astronomię szerokiemu gronu. Jestem nauczycielką i feministką, więc niebywale mnie to interesuje. Maria Kunic to dla mnie ikona.
– Zaraz, pisała w rodzimym języku, czyli w jakim?
– Po niemiecku, bo była Ślązaczką ze Schweidnitz. W XVII w. nasz region był pod władaniem Habsburgów. I proszę pamiętać, że pojęcie narodowości, jakie rozumiemy dzisiaj, pojawiło się jakieś 100 lat później. Poza tym… czy Kopernik mówił i pisał po polsku? Kunic to świdniczanka, nasze dziedzictwo, nasz wielki skarb.
– Czy ma Pani inne pomysły na wykorzystanie tego skarbu?
– Mnóstwo. Marzy mi się coroczna impreza jej imienia promująca inspirujące i wyróżniające się kobiety. Taki plebiscyt „Świdniczanka Roku”. Żeby doceniać i motywować wspaniałe dziewczyny i kobiety. Zrobiłam nawet wizualizację ewentualnej statuetki z pomocą AI.
– Czy tak samo było z planetarium?
– Tak. Nie jestem architektką, ale mam wizję obiektu, który nawiązuje, a nie konkuruje z historyczną architekturą miasta. Stąd to drewno na elewacji i bryła odwołująca się trochę do Kościoła Pokoju. Ale to tylko luźna wizja.
– A kto miałby je wybudować?
– Na przykład inwestor we współpracy z miastem. Według mnie, dla miasta to byłby kosmiczny strzał, nomen omen, rzesze turystów, restauracje, imprezy artystyczne i naukowe. Rozwój i sława. Mamy potencjał, który leży, a właściwie siedzi na ławeczce w rynku i czeka. Dlaczego w innych miastach Europy są restauracje „Kepler” z nieboskłonem w wystroju, a u nas nie ma restauracji „Kunitz”? Temat jest bardzo wdzięczny.
– Ma Pani śmiałe pomysły. Nie za odważnie?
– Taka jestem. Już się dawno wyzbyłam strachu przed oceną i kompleksów. Trzeba śmiało wyrażać swoje pomysły i ambicje. Otaczać się wartościowymi ludźmi. Właśnie dlatego zaczarowała mnie historia Marii. Jej „URANIA” jest najstarszą zachowaną pracą naukową napisaną przez kobietę! Jej prywatne życie też było szalenie fascynujące i burzliwe: nietuzinkowi rodzice, 2 mężów, małżeństwo z miłości z nauczycielem, wojna religijna, emigracja. Gdy Maria miała 38 lat, powstawał Kościół Pokoju. Ach, jaki to mógłby być wspaniały film kostiumowy. Dlatego, jeśli wygram w tych wyborach, zobowiązuję się uruchomić różne kontakty, żeby tematem zainteresować twórców filmowych.
– No właśnie, jak jako ewentualna radna Rady Powiatu miałaby Pani zrealizować swoje pomysły? Przecież owa rada ma inne kompetencje?
– Poprzez współpracę z innymi instytucjami samorządowymi. Wielkie, ambitne realizacje tworzą zespoły. Bardzo wierzę w kooperatywę. Tego też uczę swoich uczniów. Jeden urzędnik nie zbuduje sam mostu, ale ktoś musi dać pomysł.
– Dziękuję za rozmowę. Powodzenia w wyborach.
Rozmawiała: Justyna Wolniewicz-Wrabec
/Artykuł sponsorowany/
/Materiał sfinansowany ze środków KKW Koalicja Obywatelska/