– Nie trzeba policzyć co do sztuki każdej istoty, która zginęła, by stwierdzić, że doszło do szkody, którą trzeba naprawić – mówi prokurator rejonowy Marek Rusin. Od czterech lat trwa walka o to, by został wydany administracyjny nakaz naprawienia szkody, wyrządzonej po spuszczeniu wody ze świdnickiego zalewu. Mimo że gołym okiem było widać, co się stało w maju 2020 roku po wypuszczeniu wody z zalewu Regionalny i Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska uznali, że nie jest możliwe stwierdzenie szkody. Wojewódzki Sąd Administracyjny jest innego zdania.
Świdniczanie mimo upływu lat nadal widzą skutki katastrofy ekologicznej, do której doszło w maju 2020 roku. W ciągu kilku dni lustro wody zalewu Witoszówka zostało drastycznie obniżone, a to spowodowało śmierć tysięcy prawnie chronionych małży z gatunku szczeżuja wielka. Zarządca zbiornika, Państwowe Gospodarstwo Wodne „Wody Polskie”, tłumaczył konieczność wypuszczenia wody bardzo złym stanem zapory, co miało grozić zalaniem części Świdnicy. Większość wody została spuszczona, ale nikt nie zadbał o znajdujące się w zalewie ryby i małże. Martwe małże pracownicy „Wód Polskich” zbierali łopatami.
W wyniku śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową w Świdnicy zarzuty w sprawie sytuacji zaistniałej na zalewie Witoszówka usłyszał Apolinary L., były dyrektor Zarządu Zlewni w Legnicy, czyli jednostki Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie” odpowiadającej za zarządzanie świdnickim zalewem. – Pierwszy zarzut dotyczy tego, że jako osoba pełniąca kierownicze stanowisko w instytucji państwowej nie dopełnił obowiązku wynikającego z przepisu prawa budowlanego, to jest obowiązku utrzymywania obiektu w należytym stanie technicznym, a konkretnie chodzi o zaporę czołową zbiornika. Były dyrektor nie wykonał wcześniejszych zaleceń dotyczących niezwłocznej naprawy elementów konstrukcyjnych, a zapora była w takim stanie, że stwarzała zagrożenie dla obiektu i jego użytkowników. Drugi zarzut także dotyczy niedopełnienia obowiązku wynikającego z ustawy o ochronie środowiska w zakresie zapobiegania negatywnemu oddziaływaniu na środowisko – informował w styczniu 2023 roku prokurator rejonowy Marek Rusin. Były dyrektor nie przyznał się do zarzucanych czynów. Przed Sądem Rejonowym w tej sprawie toczy się proces karny.
Równolegle Prokuratura Rejonowa 5 października 2020 roku złożyła wniosek w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o wszczęcie postępowania administracyjnego, którego celem miało być naprawienie szkody przez zarządcę lub osobę odpowiedzialną za doprowadzenie do dewastacji ekologicznej. – Prowadząc postępowanie karne doszliśmy do wniosku, że nasze dowody jednoznacznie wskazują na to, że doszło do szkody, ale jednocześnie chcieliśmy, by zostało to stwierdzone w postępowaniu administracyjnym. Jeśli zostałoby to stwierdzone w postępowaniu administracyjnym, wówczas osoby, które zawiniły lub właściciel, zarządca, byłyby zobligowane do podjęcia działań zapobiegawczych i naprawczych, co ma już wymiar konkretny – wyjaśnia prokurator Rusin. – Kierując wniosek przekazaliśmy część naszych materiałów ze śledztwa, jak również uzyskaliśmy bardzo ważną opinię Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach, z której wynikało, że wyginęło tysiące małży, zwłaszcza z objętego ochroną gatunku szczeżui wielkiej. Biegli jasno określili, że doszło do znacznych zniszczeń w świecie zwierzęcym.
12 kwietnia 2021 roku Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska we Wrocławiu oddalił wniosek i umorzył postępowanie, wyjaśniając, że nie jest możliwe stwierdzenie szkody w środowisku. Prokuratura 4 maja 2021 odwołała się do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Warszawie. Dopiero 12 września 2023 roku GDOŚ podjął decyzję. Nie uwzględnił odwołania i utrzymał w mocy decyzję RDOŚ o umorzeniu.
18 października 2023r. Prokuratura Rejonowa w Świdnicy skierowała skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. – 2 lutego tego roku odbyła się rozprawa. Wziął w niej udział prowadzący postępowanie prokurator Grzegorz Pańków i domagał się uchylenia obu decyzji. Przedstawił argumentację, że w oparciu o zgromadzone przez nas dowody można szkodę ustalić, oszacować i podjąć działania naprawcze. Sąd w całości podzielił nasze racje i uchylił obie decyzje, zarówno RDOŚ, jak i GDOŚ – mówi Marek Rusin. – Wskazaliśmy przed WSA, że postępowanie dowodowe, przeprowadzone w postępowaniu administracyjnym, było nieprawidłowe i doszło do wadliwego wniosku, że nie można ustalić szkody w środowisku. WSA podzielił nasze racje, odwołał się też do tego, że zgromadzone przez prokuratora dowody, a w szczególności opinia Państwowego Zakładu Weterynarii w Puławach dawała podstawę do oszacowania szkody. Dyrektor Ochrony Środowiska, jeśli się z tym nie zgadzał, mógł podjąć własne postępowanie dowodowe, a tego nie uczynił.
Prokurator podkreśla, że to rozstrzygnięcie jest bardzo istotne dla wielu podobnych postępowań, dotyczących zniszczeń w środowisku naturalnym. – Organy administracyjne umarzają postępowania, bo uważają, że nie można w sposób precyzyjny określić szkody w środowisku. Orzeczenie WSA mówi jasno – nie trzeba wyliczyć szkody co do każdej istoty, która zginęła, wystarczy oszacowanie. Nie trzeba przeprowadzać inwentaryzacji. Sąd odwołał się do sprawy Odry, gdzie nikt przecież nie liczył co do sztuki każdej padłej ryby – wyjaśnia świdnicki prokurator.
W dalszym ciągu postępowanie administracyjne będzie się toczyć. – Jeżeli organ wyda decyzję, że doszło do szkody, wówczas podmiot odpowiedzialny będzie zobowiązany do przywrócenia stanu poprzedniego oraz do podjęcia działań zapobiegawczych na przyszłość. One mogą mieć konkretny skutek dla funkcjonowania akwenu. To może być także dodatkowy dowód w postępowaniu karnym – podkreśla Rusin.
– Sprawa zalewu jest dla nas priorytetowa. Dotyczy wszystkich mieszkańców Świdnicy, my to robimy dla miasta, dla ludzi. Prokurator jest rzecznikiem interesu publicznego, prowadzi postępowania karne, ale jest też zobligowany do podejmowania działań poza karnych, przystępujemy do postępowań rodzinnych, cywilnych, z zakresu prawa pracy i administracyjnych. W naszej prokuraturze są dwaj prokuratorzy, którzy zajmują się sprawami poza karnymi. Często na kanwie spraw karnych podejmujemy działania administracyjne, bo one mogą przynieść wymierne skutki. W tej konkretnej kwestii – zalewu – jesteśmy zdeterminowani, bo doszło do poważnej szkody – podkreśla Marek Rusin.
Do dzisiaj poziom lustra wody nie został podniesiony do poziomu sprzed maja 2020 roku.
Agnieszka Szymkiewicz
[email protected]