Od dziesięciu lat w Świdnicy działa Sąd Biskupi, który zajmuje się rozpatrywaniem m.in. pozwów o stwierdzenie nieważności małżeństwa kościelnego. Przy okazji podsumowania dekady funkcjonowania sądu podliczono, ile dotychczas zapadło wyroków, w ilu przypadkach uznano małżeństwa za nieważne, a także przytoczono najczęstszą przyczynę rozwodów.
Diecezja świdnicka została ustanowiona przez papieża Jana Pawła II 25 marca 2004 roku, jednak przez pierwszych dziewięć lat jej istnienia sprawami związanymi z badaniem ważności zawartych małżeństw zajmował się Sąd Biskupi w Legnicy. Dopiero od 25 marca 2013 roku sprawami diecezjan zaczął zajmować się kościelny trybunał w Świdnicy, który powołany został przez biskupa Ignacego Deca.
W minioną sobotę podsumowano dekadę funkcjonowania Sądu Biskupiego w Świdnicy. Sprawozdanie z jego działalności przedstawił oficjał świdnickiego sądu, ks. Włodzimierz Binkowski. Jak przywołuje tygodnik „Gość Niedzielny”, dotychczas „254 sprawy o nieważność małżeństwa zakończyły się wyrokiem. 130 małżeństw uznano za nieważne, najczęściej z powodu niezdolności do podjęcia obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej. W 5 przypadkach małżonkowie uzyskali papieską dyspensę z powodu braku aktów małżeńskich”.
Do wspomnianych „przyczyn natury psychicznej” należą – jak wylicza ks. Krzysztof Młotek w przygotowanym przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego raporcie na temat nieważności małżeństw kościelnych w Polsce – między innymi „alkoholizm, narkomania, schizofrenia, stwardnienie rozsiane, biseksualizm, homoseksualizm, transseksualizm, anoreksja, depresja, narcyzm, uzależnienie od matki, skłonność do oszustw, zelotypia, sadyzm, awersja do drugiej płci, awersja do zrodzenia dziecka, hiperseksualizm, hazard”.
Przy okazji podsumowań dekady istnienia świdnickiego sądu kościelnego, na szczególny aspekt działania tej instytucji zwracał uwagę biskup Marek Mendyk. – Dzisiaj trzeba wielkiej odwagi, aby zawrzeć małżeństwo w czasach, w których żyjemy. Podobnie jest z kapłaństwem. Wszystko jest dobrze, jak jest dobrze. Ale kiedy pojawiają się problemy, do głosu dochodzą różne demony z przeszłości. Oczywiście, małżeństwa nie należy idealizować, jak gdyby istniało ono tylko wtedy, gdy nie ma problemów. Małżonkom trzeba stale przypominać, że Boży plan – jako że został złożony w naszych ludzkich rękach – zawsze jest realizowany w sposób niedoskonały. Ale jednak Pan Bóg nie zostawia człowieka samemu sobie – podkreślał ordynariusz świdnicki, którego słowa przytacza „Gość Niedzielny”.
/Gość Niedzielny, opr. mn/