Nie jest nowicjuszką w polityce, ale właśnie debiutuje w Sejmie i w regionie wałbrzyskim. Aleksandra Leo, warszawianka popierana przez Polskę 2050 Szymona Hołowni niespodziewanie w okręgu nr 2 zdobyła mandat poselski, pokonując m.in. wieloletniego posła SLD, a obecnie Nowej Lewicy Marka Dyducha. Jakie ma plany, jak zamierza łączyć pracę w sejmie, życie rodzinne w Warszawie i pracę w regionie wałbrzyskim? Co chce zrobić dla wyborców, którzy obdarzyli ją tak dużym kredytem zaufania?
Aleksandra Leo łączy wykształcenie prawnicze z historią sztuki, przez 10 lat była związana z mediami ogólnopolskimi (TVN i RMF FM), przez dekadę zajmowała się polityką, współtworząc zwycięską kampanię prezydenta Bronisława Komorowskiego. Była szefową gabinetu Pierwszej Damy, Anny Komorowskiej, a ostatnio dyrektorką gabinetu Szymona Hołowni, lidera Polski 2050. Z regionem wałbrzyskim miała kontakt incydentalny. W kampanii wyborczej postawiła na spotkania z wyborcami, a także przekazała kilkadziesiąt tysięcy złotych na zakup nowoczesnego inkubatora dla szpitala położniczo-ginekologicznego w Wałbrzychu.
Agnieszka Szymkiewicz – 16 661 głosów, takie poparcie uzyskała pani w naszym okręgu, dwa razy więcej niż wieloletni parlamentarzysta Marek Dyduch z Nowej Lewicy, o 5 tysięcy więcej niż poseł dwóch kadencji z PiS Ireneusz Zyska, o 2 tysiące więcej niż poseł KO Katarzyna Izabela Mrzygłocka. Jak pani zareagowała na takie poparcie, zwłaszcza, że jest pani debiutantką i „spadachroniarzem” z Warszawy, który pierwszy raz postawił nogę w regionie wałbrzyskim?
Aleksandra Leo, Polska 2050 Szymona Hołowni – Pierwszy raz pojawiłam się w regionie wałbrzyskim, jako kandydatka do Sejmu, natomiast w regionie bywałam wcześniej podczas wizyt prezydenta Bronisława Komorowskiego w Wałbrzychu czy Dzierżoniowie, gdy podpisywał Kartę Dużej Rodziny. Sześć tygodni kampanii było dla mnie wyzwaniem, dołączyłam stosunkowo późno w porównaniu z innymi kandydatami, którzy mieli dużo więcej czasu na przygotowanie swoich działań, ale była robota do zrobienia i ja tę robotę wykonałam. To była bardzo ciężka praca, od rana do nocy. Głęboko wierzyłam w to, że zdobędziemy tutaj mandat, tak samo mocno wierzyłam w wynik Trzeciej Drogi, który nie będzie taki, jak nam wróżyły niektóre sondażownie jeszcze na chwilę przed wyborami, gdy spychano nas pod próg wyborczy, a w niektórych sondażach mieliśmy zaledwie 6%. W naszych badaniach wychodziło nam poparcie na poziomie 11 – 12%. Szymon mówił, że idziemy po 15% i był bardzo blisko, bo uzyskaliśmy wynik 14,4%. Zwycięstwa opozycji nie byłoby bez silnej Trzeciej Drogi. Mówiliśmy, że silna Trzecia Droga jest gwarantem tego, by nie było trzeciej kadencji PiS-u. I Polacy wybrali silną Trzecią Drogę, co niezmiernie cieszy. Równie mocno cieszy mnie mój wynik, ale jest także ogromnym zobowiązaniem wobec wszystkich moich wyborców, wobec regionu za co dziękuję. I biorę się do pracy!
– I jeszcze jedna liczba. 5 006 – tyle głosów na panią oddali mieszkańcy powiatu świdnickiego i jest to najwięcej spośród wszystkich powiatów składających się na okręg nr 2. Czy Świdnica może liczyć na to, że stanie się, obok Wiejskiej w Warszawie, centrum pani działań jako posła na Sejm?
– Zdecydowanie tak. Mam w planach otwarcie biura poselskiego w Świdnicy i myślę też o filii w Wałbrzychu. Mam poczucie zobowiązania wobec mieszkańców regionu i chcę ich dobrze reprezentować w Sejmie, bo ostatecznie politykę robi się w Warszawie.
– Połączenie wszystkich obowiązków, pracy i domu w Warszawie z biurem poselskim w naszym regionie nie będzie proste…
– Ale mam to już przećwiczone w czasie kampanii! Akurat wtedy mieszkałam tutaj, a gościem byłam w Warszawie. Będę dzielić swój czas, przy czym zamierzam być tutaj regularnie i intensywnie pracować dla regionu. To dla mnie bardzo ważne.
– 24 października w samo południe liderzy demokratycznej opozycji wydali oświadczenie o zamiarze współrządzenia. Liderami są wyłącznie mężczyźni, a przecież tak mocno podkreślano fakt, że o wyniku wyborów przesądziły kobiety. Czy istnieje obawa, że kobiety będą pomijane?
– Bardzo się cieszę, że kobiety zdecydowały się wziąć udział w wyborach, bo to one zadecydowały o wyniku wyborów. Wcześniej dane były zatrważające. Wśród kobiet w wieku od 18 do 29 lat nie głosowała co druga kobieta
– Ale zagłosowały, a tu znów sami panowie…
– Ale jeśli chodzi o nasze ugrupowanie, o Polskę 2050 Szymona Hołowni, mamy 40% pań, które weszły do parlamentu. Mamy też 75% osób, które po raz pierwszy znalazły się w parlamencie, a to jest moim zdaniem kluczowe, żeby do Parlamentu trafiali ludzie, kompetentni, ale młodzi, by parlament przewietrzyć. Istotne dla mnie są kobiety! Zależy mi na tym, by panie, które poszły do wyborów, miały poczucie, że są dobrze reprezentowane i wierzyły w swoją sprawczość. Walczyliśmy nie tylko o silną reprezentację kobiet w Sejmie, ale także o ich udział rządzie, w spółkach giełdowych.
– Liczy pani na to, ze panowie w garniturach przestaną kobietom układać życie?
– Kobiety wzięły sprawy w swoje ręce i to już jest nie do zatrzymania.
– Czym zamierza się pani zajmować w pracy parlamentarnej? A może widzi pani dla siebie także rolę w rządzie?
– Obecnie moim priorytetem są moje nowe obowiązki w Sejmie i praca dla regionu
– Jakie tematy będą panią interesować?
– Na pewno te związane ze sztuką i kulturą. Sztuka od dawna jest moją pasją. Ukończyłam również studia podyplomowe na tym kierunku. Interesuje mnie również Unia Europejską, z jej prawodawstwem, bo z wykształcenia jestem także prawniczką. Tymi tematami chciałabym zajmować się w komisjach sejmowych. Zależy mi również na pracy na rzecz praw kobiet, a przede wszystkim wyrównywaniu szans kobiet z mniejszych ośrodków.
– Czy chodzi o zmiany w prawie, jego udoskonalenie?
– To też, ale także o inwestycje, aktywizację zawodową kobiet, pomoc państwa taka jak tworzenie miejsce w żłobkach. W naszym programie znajduje się postulat stworzenia 100 tysięcy miejsc w żłobkach, tak by kobiety mogły wybrać, czy zostać w domu, czy realizować się zawodowo. Chcemy również przeciwdziałać wykluczeniu komunikacyjnemu. Kobiety z małych miejscowości muszą móc dojechać do pracy, lekarza czy rodziny. By to wszystko zrealizować, niezbędne jest odblokowanie strumienia pieniędzy z KPO i funduszy spójności.
Kolejną kwestią, o którą chcę zadbać to promowanie walorów turystycznych regionu, ze uwzględnieniem miejscowości uzdrowiskowe. To dla mnie istotny temat i tu również potrzebne są środki z KPO. Wiem, że odblokowanie tych środków to priorytet, ale równie istotne jest przedłużenie terminów na wykorzystanie pieniędzy, bo jesteśmy bardzo w tym procesie opóźnieni. Projekty już powinny być realizowane.
– Jeśli już jesteśmy przy pieniądzach, co z samorządami? Przez ostatnie lata ich kompetencje do samodzielnego stanowienia były bardzo ograniczane, a pieniądze rząd rozdawał w znacznej części centralnie.
– Będzie zmiana, zdecydowanie. Trzeba oddać samorządom autonomię. Nie może być tak, jak było do tej pory, że ile i na jakie cele pieniędzy popłynie, decydowała Nowogrodzka. To jest niedopuszczalne. Warto przy tym przypomnieć, że 40% środków unijnych z funduszy spójności to są pieniądze dla samorządów. Ogromne pieniądze, z których możemy finansować „zielony prąd”, edukacje, ochronę zdrowia. Mamy duże możliwości. Samorząd musi zostać wzmocniony.
– Jak pani postrzega nasz region?
– Tu jest po prostu przepięknie! Takie miejsca Zamek Książ, czy zamek Sarny łączą walory odrestaurowanego zabytku ze sceną dla ciekawych wydarzeń kulturalnych. W tym ostatnim mamy Góry Literatury, zainicjowane przez Olgę Tokarczuk. Cieszę się, że będę miała okazję bliżej poznać kulturowe bogactwo tej części Dolnego Śląska. Do tej pory jedynym dniem, w którym mogłam na chwilę zatrzymać się i cieszyć się tym co oferuje region był dzień ciszy wyborczej.
Widzę też, jak rozwija się Wałbrzych i cały region – z postindustrialnego obszaru w obszar nowych inwestycji, co bez wątpienia jest także zasługą Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, ale widzę też, że zdecydowanie potrzebne jest zachęcanie firm zajmującymi się nowymi technologiami, centrami usług wspólnych, aby inwestowały tu na Dolnym Śląsku. Powinniśmy wspierać pracowników, zapewniać warsztaty i kursy umożliwiające doszkolenie oraz przebranżowienie.
Doceniam rozwój tego regionu i jego walory turystyczne. Ważne jest, by dostrzegać i być dumnym z tego, co najlepsze, a także promować, region za granicą.
– Podczas ostatnich lat media publiczne, telewizja, radio, stały się tubami propagandowymi rządu. Znacznie dłużej niż trwały rządy Zjednoczonej Prawicy rynek informacji na swoje potrzeby zawłaszczyli samorządowcy, powołując do życia gazety, portale internetowe, telewizje, współfinansowane z pieniędzy podatników, z reklam spółek gminnych. Z takimi medialnymi „tworami” coraz trudniej konkurować lokalnym, niezależnym wydawcom prasy, telewizji i witryn internetowych. Bez prawnych rozwiązań niezależna informacja na poziomie lokalnym może przestać istnieć. Jakie jest pani zdanie, czy jest pani gotowa wesprzeć niezależne lokalne media?
– Absolutnie tak. Sama po studiach przez ponad dekadę pracowałam w mediach ogólnopolskich. W demokratycznym państwie niezależne media są podstawą, są czwartą władzą. Uważam, że trzeba zrobić porządek zarówno z mediami publicznymi, które są tubą propagandową wciąż funkcjonującej władzy, jak i z lokalnymi, które są szalenie ważne.
– Dziękuję za rozmowę.
Agnieszka Szymkiewicz
[email protected]
fot. Michał Nadolski