Ograniczający wjazd do Rynku słupek wielokrotnie stwarzał kierowcom problemy. Uszkodzone zderzaki, zerwane miski olejowe – tym kończyło się bliskie spotkanie dla tych, którzy nie poznali zasad funkcjonowania ogranicznika. A i sam słupek wielokrotnie był naprawiany, co pociągało za sobą niemałe koszty.
Wysuwający się z pomiędzy kostki brukowej ogranicznik ma zatrzymywać samochody, których właściciele nie mają zezwolenia na wjazd na centralny plac miasta. Słupek systematycznie jest uszkadzany przez zmotoryzowanych, którzy nie znają sposobu funkcjonowania przeszkody. Każdy wjazd „na drugiego” kończy się bolesnym hamowaniem. W przeszłości zdarzały się incydenty z udziałem m.in. policyjnego radiowozu, furgonu bankowego oraz jadącej na sygnale karetki pogotowia.
Właśnie po ostatnim z tych wypadków rozgorzała dyskusja w sprawie likwidacji słupka lub zastąpienia go innym rozwiązaniem. Decyzją prezydent Świdnicy zapora ustawiona od strony ulicy Kotlarskiej pozostała jednak na swoim miejscu. – Doświadczenie wskazuje, że słupek wypełnia przeznaczoną mu rolę tzn. zagrodzić drogę każdemu, kto próbuje bez zezwolenia wjechać do Rynku. Niemniej nieustannie poszukujemy metody, by zagrożenia minimalizować – tłumaczyła prezydent Beata Moskal-Słaniewska.
W 2021 roku zmieniono organizację ruchu na Rynku tak, że wyjazd jest ulicą Grodzką, co poprawiło komunikację. Wcześniejsze naprawy słupka kosztowały miasto blisko 40 tysięcy złotych.
Dzisiaj „strażnik” Rynku doczekał się następcy. Ile kosztowała wymiana? Czekamy na odpowiedź Urzędu Miejskiego w Świdnicy.a
/red./