– Nie lubię, jak dużo się dzieje w moim życiu, ale w moim życiu się nieustannie dużo dzieje. Najbardziej to bym chciał, by się nic nie działo – stwierdził laureat Nagrody Nike Radosław Rak w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Świdnicy. Pisarz fantastyki, weterynarz z chwilowo zawieszoną praktyką lekarską, swoimi ciekawymi przemyśleniami, nadzwyczajnymi opowieściami, anegdotami o życiu, przyprawionymi błyskotliwym poczuciem humoru, a także planami literackimi dzielił się ze świdnickimi czytelnikami w piątkowy wieczór, 12 maja.
– Tak potoczyło się moje życie, że moje książki zaczęły sprzedawać się na tyle dobrze, że mogłem sobie pozwolić na chwilowe zawieszenie pracy w zawodzie – wyjaśniał pisarz, który jeszcze nie tak dawno łączył literackie sukcesy z pracą weterynarza. Jak przyznał, wpływ na zawieszenie praktyki miały również narodziny jego dziecka i chęć dokończenia książki. Na ten moment pozostały więc nierzadko zabawne wspomnienia z krakowskiej przychodni, gdzie pracował. Do niej należy, chociażby wielowątkowa historia o jednym z jego pacjentów – piesku imieniem Mikuś. – Mikuś był zdrów jak ryba, a opiekunowie przyszli, żeby zobaczyć, jak wygląda autor książek i żebym powiedział im coś mądrego. Akurat nie miałem nic mądrego do opowiedzenia na podorędziu i zajmowałem się Mikusiem. Ostatecznie po popatrzeniu w książeczkę stwierdziłem, że Mikusia trzeba odrobaczyć. Na tym się skończyła wizyta i wszyscy chyba byli nią trochę rozczarowani z wyjątkiem Mikusia, który dostał suszoną rybę – relacjonował z humorem piszący weterynarz.
Laureat wielu nagród literackich, w tym prestiżowej Nike 2020 roku za książkę „Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli” dzielił się ze świdnickimi czytelnikami przyrodniczymi fascynacjami, które odnaleźć można w jego nowej powieści „Agla”. – Zawsze fascynowały mnie przeobrażenia zupełne owadów, czyli to, co przechodzą motyle, ćmy, pszczoły […] Ich postacie larwalne są zupełnie odmienne od postaci dorosłych, czyli od imago. Są zupełnie inaczej zbudowane, inaczej się odżywiają. Są zupełnie innymi stworzeniami – stwierdził autor, wyjaśniając proces na przykładzie motyli. – Kiedy po raz pierwszy obserwowałem wyjście motyla z poczwarki, to było poczucie tak dojmującej obcości. Ten motyl, co wychodzi z poczwarki, jest zupełnie inny od motyla, którym będzie później po kilku godzinach czy dniach – zauważył.
Autor książek wspominał też swoją rodzinną miejscowość Dębicę i jego podróże w głąb siebie. – Największe podróże odbywałem jako młody człowiek, chodząc do lasu bez przerwy przez cały rok w to samo miejsce i obserwując, jak ten las się zmienia i co tam jest nowego. Teraz kiedy wracam do tego lasu, który po 20 latach jest zupełnie odmiennym lasem, również mam wrażenie, że więcej przeszedłem w sobie i że to ja się bardziej zmieniam niż ten las – dzielił się przemyśleniami Radosław Rak i jak przyznał później, to właśnie rodzinne miasto kojarzy mu się ze szczęśliwym miejscem na świecie. – Nie lubię, jak dużo się dzieje w moim życiu, ale w moim życiu się nieustannie dużo dzieje. Najbardziej to bym chciał, by się nic nie działo – stwierdził pisarz. – Uświadomiłem sobie to na przykładzie mojego rodzinnego miasteczka Dębicy, że przez wiele lat, kiedy byłem młodym człowiekiem przeszkadzało mi, że tam się nic nie wydarzyło. Właściwie jedyne wydarzenie historyczne, które z Dębicą się wiąże, to było chłopskie powstanie z 1846 roku i kilka wydarzeń z czasów II wojny światowej. Potem zacząłem sobie uświadamiać, że to musi być naprawdę szczęśliwe miejsce na świecie, skoro się tam nic nie dzieje – przyznał.
Na spotkaniu poruszono wiele ciekawych wątków. Były teologiczno-filozoficzne rozważania na temat gnozy, która ma swoje miejsce w literaturze fantastycznej. Nie zabrakło też opowieści o literackich mistrzach od Tolkiena, Terry’ego Pratchetta po Brunona Schultza i o cenionych polskich pisarzach, w tym Wicie Szostaku. Autor zdradził także najbliższe plany pisarskie. – Muszę dokończyć Aglę, która zaplanowana jest na trzy części. Drugą już napisałam, ale teraz jeszcze muszę napisać trzecią. Jest to dosyć mocno pochłaniające, bo Agla ma rozmiar troszkę anglosaski – wyjaśniał. Drugi tom powieści zapowiadany był początkowo na wiosnę tego roku. – Jest na etapie przepisywania na komputerze, bo ja piszę ręcznie. Nie jestem w stanie skupić się przed ekranem komputera. Potem więc wszystko przepisuję, dość dużo zmieniając. Jeszcze więc nie skończyłem jej przepisywać, ale jestem już bardzo blisko – zapewnił. Premiery książki możemy się spodziewać w październiku tego roku.
/Tekst: AN/
/Zdjęcia: Dariusz Nowaczyński/