Gdyby nie dwóch społeczników z Pszenna i pomoc prezesa LZS w Kątkach, ogromnego śmieciowego zatoru na rzece Piławie w Wilkowie tak szybko nie udałoby się usunąć. – Wody Polskie przysłały kilku kompletnie nieprzygotowanych do takiej pracy ludzi, nie było żadnego sprzętu, a skończyło się na pożyczeniu dwóch par woderów, w tym jednej dziurawej – opisuje Waldemar Woźniak, znany z nieprzejednanej walki ze śmieciami.
5 maja informowaliśmy o zatorze śmieciowym, który utworzył się na Piławie Wilkowie. Śmieci zatrzymywały się na zwalonym pniu. Zator wypatrzył Waldemar Woźniak, emeryt z Pszenna, który cały swój czas poświęca na likwidowanie dzikich wysypisk. Zawiadomienie trafiło do Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, które odpowiada za stan rzek. – Nagromadzenie śmieci, odpadków, połamanych konarów drzew i innych nieczystości jest spowodowane spłynięciem dużej ilości wód w stronę ujścia rzeki Piława do Bystrzycy. Pracownicy Nadzoru Wodnego w Dzierżoniowie, którzy administrują tym terenem, przeprowadzili już oględziny tego miejsca i obecnie służby Wód Polskich przygotowują się do usunięcia zatoru w porozumieniu z Urzędem Gminy Świdnica i Kombinatem Rolnym Świdnica z Wilkowa. Prace polegające na usunięciu zanieczyszczenia powinny zostać wykonane najpóźniej w przyszłym tygodniu – zapowiedział Jarosław Garbacz, rzecznik prasowy Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.
Prace rzeczywiście zostały wykonane, ale główny ciężar wzięli na siebie Waldemar Woźniak i Grzegorz Matuła oraz prezes LZS w Kątkach. – Przyjechał kierownik z Wód Polskich, porobił zdjęcia i zostawił kilku ludzi. Dwóch było po chorobie i w ogóle nie mogli tak ciężkich prac wykonywać, pozostali zupełnie się do tego nie nadawali. Jeden wpadł do wody i cały się skąpał. To trudne miejsce i trzeba wiedzieć, jak sobie radzić w takich warunkach – mówi Waldemar Woźniak. – Nie było załatwionego żadnego sprzętu, który był w tym miejscu po prostu konieczny. Poprosiłem o pomoc prywatną osobę, pana prezesa LZS w Kątkach Piotra Dybula, który przyjechał ładowarką i część wyciągał na brzeg sam, a część Grzegorz ładował na łychę. Potem od razu śmieci były wrzucane do kontenera. Większość prac zrobiliśmy we trójkę, Wody Polskie pożyczyły tylko dwie pary woderów, w tym jedne dziurawe. Nawet worków nie dali.
Społecznicy nie tylko wydobyli śmieci, ale także wydostali i pocięli drzewo, które tworzyło zator. – Posprzątaliśmy także drugi zator na tej samej rzece, jeszcze zostało nam do usunięcia drzewo – dodaje Waldemar Woźniak. W sumie zebrało się około 4 ton odpadów.
O sytuację zapytaliśmy rzecznika RZGW we Wrocławiu: „Proszę o udzielenie informacji, dlaczego Wody Polskie skierowały do prac osoby niezdolne do podejmowania wysiłku w trudnym terenie, dlaczego nie zabezpieczyły ciężkiego sprzętu do usuwania odpadów z koryta ani nie pokryły kosztów paliwa osobie, która użyczyła prywatnej ładowarki? Dlaczego Wody Polskie nie zabezpieczyły worków do sprzątania? Proszę o udzielenie informacji, jakim sprzętem i zespołem dysponują Wody Polskie do przeprowadzania akcji czyszczenia koryt rzek na terenie woj. dolnośląskiego?”
Zamiast odpowiedzi na pytania, Jarosław Garbacz przesłał wypowiedź tej treści:
Odpady i śmieci, które znalazły się w rzece bez wątpliwości zostały wytworzone przez mieszkańców i turystów odwiedzających rejon rzeki Piława. Zgodnie z obowiązująca w Polsce ustawą O porządku i czystości w gminach to właśnie gminy są zobowiązane do odbierania odpadów i usuwania ich z ogólnodostępnych terenów rekreacyjnych, do których zaliczają się także tereny nadrzeczne. Zator został usunięty przez pracowników Wód Polskich Zarządu Zlewni w Legnicy przy współpracy z innymi osobami dysponującymi wsparciem sprzętowym, zaś kontener na śmieci został podstawiony przez Urząd Gminy Świdnica. Aby uzyskać odpowiedź w kwestii ostatniej dotyczącej całego terenu województwa dolnośląskiego, można oficjalnie wystąpić do RZGW we Wrocławiu w trybie dostępu do informacji publicznej.
Waldemar Woźniak informuje o jeszcze jednym zatorze śmieciowym na rzece Piławie.
/asz/
fot. archiwum Waldemara Woźniaka