Ostatnie lata przynoszą coraz więcej informacji o niekorzystnej, by nie powiedzieć „dramatycznej”, sytuacji, jaka odbywa się w świecie owadów. Wpływ człowieka na środowisko nie ominął również tych małych istot, które z każdym rokiem mają się gorzej. Potwierdzonym naukowo faktem jest zjawisko wymierania owadów. Oznacza to, że nieustannie zmniejsza się ich liczebność ogółem (populacja) oraz liczba samych gatunków. To zjawisko może w prosty sposób przełożyć się na cały ekosystem – nie wyłączając z tego ludzi.
Znaczenie zapylaczy
Zapylaczom zawdzięczamy pożywienie. Dosłownie. Według szacunków naukowców około 80% roślin uprawnych na terenie Polski wymaga zapylania, aby plonować. W skali świata jest to zaś co trzecia łyżka jedzenia. Bo zapylacze odpowiadają przecież za plony, które trafiają następnie do ludzi albo są pożywieniem dla zwierząt hodowlanych. Nie będzie więc przesady w stwierdzeniu, że jeśli zabraknie zapylaczy, to nasze stoły zostaną w drastyczny sposób zubożone i znikną z nich dziesiątki gatunków warzyw i owoców. Może nie ze wszystkich – najbogatsi nadal będą sobie mogli pozwolić na taki rarytas, jak jabłka czy truskawki, ale dla przeciętnych konsumentów pozostaną głównie produkty bazujące na zbożach i ziemniakach, które nie wymagają zapylania. Dieta, którą trudno uznać za zdrową i zachęcającą… To oczywiście nie wszystko. Malejąca populacja zapylaczy oznacza również, że brakuje pożywienia dla żywiących się nimi ptaków czy innych zwierząt. I to by się zgadzało, by one również są spotykane coraz rzadziej i w mniejszej liczbie gatunków, niż jeszcze 30 czy 50 lat temu. Czy jesteśmy w sytuacji bez wyjścia? Ciężko powiedzieć. Na terenie UE obowiązuje nowy plan pomocowy dla owadów zapylających, jednak nie ma pewności, jak dalece okaże się skuteczny. Poprzedni na pewno taki nie był… Wielu specjalistów podnosi, że jednym ze sposobów na zatrzymanie wymierania owadów jest zwiększenie społecznej świadomości ich wagi. Wdrażanie nie tylko rozwiązań systemowych, ale też codziennych zachowań i aktywności, które mogą zmienić postępującą degradację środowiska oraz być wsparciem dla owadów zapylających – a także innych istot.
Na własną rękę
Co można zrobić, będąc „zwykłym, szarym człowiekiem”? Poszerzać wiedzę o wpływie człowieka na środowisko i wdrażać zachowania, które je zmniejszają. Zatrucie środowiska, za którym idzie wymieranie owadów i nie tylko ich, jest winą człowieka. Często taką, której można uniknąć, jak nadmierna konsumpcja czy brak przestrzegania podstawowych zasad oszczędzania wody i energii. Świat rozwija się, ale można to robić w sposób bardziej „zielony”, przyjaźniejszy dla środowiska, w którym przecież wszyscy żyjemy i żyć będą nasze dzieci czy wnuki. Dobrze by było, gdyby świadomość tych faktów stała się powszechna, a osoby, które zdają sobie z nich sprawę, włączały się do działań edukacyjnych i nagłaśniających.
Na własną rękę, w zaciszu ogrodu czy nawet balkonu, również można sporo zrobić, by zwiększyć bioróżnorodność. Postawić na nasadzenia, które dają tzw. pożytki, czyli nektar i pyłek, będący pożywieniem dla owadów zapylających. Odejść od popularnych tui na rzecz roślin, które kwitną i żywią, a po sezonie zapewniają schronienie. W połączeniu z roślinami pożytkowymi wprowadzić do ogrodów domki dla owadów. Te nie muszą mieć formy popularnych budek z wywierconymi kawałkami drewna czy rurkami bambusa (chociaż są one bezapelacyjnie skuteczne i pomocne). Równie dobrze sprawi się zostawiony samopas kawałek ogrodu, z – dosłownie – stertą gałęzi czy kamieni. Doskonałą pomocą będzie zrezygnowanie z pragnienia trawnika jak spod igły i zastąpienie go chociaż wyższym koszeniem, jeśli już nie łąką kwietną lub rabatami. Wsparciem dla owadów – i środowiska – będą bardziej przemyślane zakupy, stawianie na lokalne i sezonowe produkty rolne, unikanie nadmiernej konsumpcji, próby życia w sposób bardziej eko. Nawet na niedużą skalę i małymi kroczkami, bo każdy z nas może coś zmienić.
Artykuł przygotowała Fundacja Ekologiczna Pszczoła Musi Być – www.pszczolamusibyc.pl.
/Artykuł sponsorowany/