Tegoroczny sezon wśród polskich kierowców oraz załóg na światowej scenie motorsportu jest bardzo intensywny. Oprócz juniorów rywalizujących w bezpośrednich przedsionkach F1, czy zespołach z Polakami za kierownicą samochodów GT, do tzw. „zagranicznej kadry” można także zaliczyć świdniczanina, Damiana Lemparta i jego zmiennika Michała Walczaka-Makowieckiego pochodzącego z Raszyna. Kierowcy wkrótce rozpoczną swój pierwszy pełny sezon na legendarnym Nurburgringu Nordschleife.
Mistrzowie Polski Super S Cup Endurance z 2021 roku, którzy w zeszłym roku zdobyli „tylko” trzecie miejsce w poprzednim pucharowym sezonie, wyznaczają sobie kolejny cel przygotowując się do wyzwań w serii RCN Nordschleife. Kierowców ponownie zobaczymy za kierownicą beżowo-czarnego Mini Coopera S pod znakiem marki PorschePana. Kierowcy będą rywalizować jednocześnie w grupie „RS”, w której uwzględnia się wszystkie szerzej zmodyfikowane samochody, włącznie z najmocniejszymi autami klasy TCR, czy GT oraz jednocześnie w swojej klasie pojemnościowej „RS2A”, do której Mini jest regulaminowo przydzielone.
W zeszły weekend, załoga odbyła swoje pierwsze, oficjalne testy na Nurburgringu Nordschleife. Kierowcy jeździli po 24-kilometrowej pętli VLN, która łączy część toru GP z nitką „Zielonego Piekła”. Walczak-Makowiecki i Lempart zrobili razem łącznie około 400 kilometrów w ramach dnia testowego, gdzie oprócz pracy nad jazdą w zmiennych warunkach, przygotowywali się także pod kątem procedur panujących na zawodach RCN.
– Jestem niezwykle usatysfakcjonowany z testów! Z Michałem wykonaliśmy solidną pracę, nie tylko w zakresie tego jak skutecznie jeździć na Nurburgringu, ale także pod kątem procedur organizacyjnych, by być jak najlepiej przygotowanym od pierwszej rundy. Testy miały bardzo niską frekwencję, jak na to, że nie ma zbyt dużej ilości innych treningów w ciągu sezonu, na tyle, że przez większość swoich okrążeń, mieliśmy kompletnie pusty tor. Pomimo tego, że wykonaliśmy bardzo solidną pracę i zebraliśmy sporo materiałów szkoleniowych, z pokorą podchodzimy do tego toru oraz do całkiem nowego dla nas cyklu. Jednak tak jak część osób mnie zna, celem jest nie tylko meta, ale również to, aby od początku pokazywać solidne tempo – wyznaje Damian Lempart.
– Udało się odhaczyć wszystkie punkty z listy. Po pierwsze badanie techniczne które odbyliśmy dobrowolnie dało nam kilka punktów do poprawy w aucie, a te mogłyby nas wykluczyć z pierwszej rundy wyścigowej. Po drugie zapoznanie się ogólnie z obiektem, jak i samym torem i przejechanie jak największej liczby kilometrów w ramach testów. Tu pogoda podarowała nam wspaniały dzień, ponieważ na początku było deszczowo, a poprawiająca się aura dała nam też możliwość potrenowania „suchej nitki”. Po trzecie chcieliśmy sprawdzić i przećwiczyć procedury organizacyjne i komunikacyjne, które będą nam niezbędne podczas walki na tym fantastycznym obiekcie. Podsumowując, tor wywarł na mnie ogromne wrażenie. Nie da się go porównać do żadnego ze znanych mi obiektów i jazda na nim wymaga znacznie szerszego przygotowania i odwagi. Bardzo miłym akcentem było to jak niemała grupa kibiców, nie tylko z Polski zainteresowała się naszym Mini na padoku, aby zobaczyć samochód, czy wymienić parę słów, za co bardzo dziękujemy – dodaje Michał Walczak-Makowiecki.
Pierwszy start załogi jest planowany na 25 marca, również na wariancie toru VLN, który łączy pętlę Nordschleife oraz krótką wersję GP z tzw. „motocyklową szykaną”. Oprócz startów w niemieckiej serii wyścigów długodystansowych, świdniczanin weźmie udział także w Mistrzostwach Polski Endurance, za kierownicą Cupry Leon TCR w zespole SPEC-CAR Racing.
/MDvR, FOTO: użyczone – Kajetan Zorzycki/