Każdego roku ekipa świdnickiego schroniska pomaga setkom zwierzaków, które doznały przemocy, były ofiarami wypadków, szukają nowych domów lub wymagają leczenia. Jak wygląda schronisko? Jak pomagać? O tym można było się przekonać w niedzielę. W placówce przy ulicy Pogodnej odbył się dzień otwarty połączony z kiermaszem dla podopiecznych schroniska.
– Wspólnie z naszymi wolontariuszami, z naszymi pracownikami, zapraszamy wszystkich Państwa do poznania naszej nowej kampanii „Dobra opcja to adopcja”. Będziemy odpowiadać na pytania dotyczące przygarniania zwierząt ze schroniska. Są z nami nasze behawiorystki od psów i kotów, jest z nami nasza lekarz weterynarii, są też pracownicy doświadczeni w wydawaniu zwierząt do nowych domów. Podczas dzisiejszego dnia jest możliwość nie tylko poznać zwierzęta, które z nami mieszkają na Pogodnej. Macie też Państwo możliwość wesprzeć nasze zwierzaki, ponieważ znajdujemy się w dość trudnym czasie i do końca roku będziemy mieć niewystarczające środki na działalność. Potrzebujemy bardzo Waszego wsparcia – wskazuje Adrianna Kaszuba, prezes Fundacji Mam Pomysł.
Schronisko otrzymuje środki z budżetu miasta Świdnicy oraz od gmin, które umieszczają tu swoje bezpańskie zwierzęta, jednak mnóstwo kotów i psów pochodzi z interwencji, za którymi nie idą żadne pieniądze i na ich utrzymanie fundacja musi pozyskiwać środki od darczyńców. – W tej chwili ogłoszonych do adopcji psów prawię setkę, kotów około pięćdziesięciu. Są to wszystko pupile czekające na swoje kochające domy – mówi prezes fundacji. – Staramy się, by każdy czworonóg miał u nas życie na 5 gwiazdek, jednakże rosnące koszty zaczynają odbierać nam możliwości… Według wyliczeń budżetu brakuje nam 20 000 zł miesięcznie do końca bieżącego roku, aby przetrwać. Daje to łącznie 80 000 złotych – wyliczają z kolei pracownicy schroniska.
Niedzielne wydarzenie było zarazem okazją do małego święta. – Fundacja Mam Pomysł, operator świdnickiego schroniska dla bezdomnych zwierząt, obchodzi właśnie swoje siódme urodziny. Schronisko prowadzimy od 2017 roku. Z fundacji, która opiekowała się kilkunastoma psami i kotami w domach tymczasowych, z kilkoma wolontariuszami, powstała organizacja, która dziś pomaga tysiącom zwierząt rocznie. Mamy kilkunastu pracowników oddanych swojej pracy, a także około setki wolontariuszy i darczyńców, którzy stale nam pomagają – dodaje Kaszuba.
/mn/