– „Było ich dwóch, ubrani po cywilnemu. Wyłonili się ze zboża. Najpierw padł jeden strzał, a wtedy milicjant upadł na jezdnię. Dobili go drugim strzałem” – tak miał zginąć Franciszek Biskup, 29-letni milicjant ze świdnickiej komendy. O zagadkowym zabójstwie przypomina granitowa tablica, ustawiona w 1978 roku na skrzyżowaniu niedaleko Witoszowa i Komorowa, w miejscu, gdzie ma powstać rondo.
Skrzyżowanie na krajowej 35 z drogami wiodącymi do Witoszowa Dolnego i Komorowa od lat nazywane jest krzyżówką śmierci. Jest bardzo niebezpieczne, a rosnący ruch sprawia, że dochodzi tu do wielu wypadków. Za dwa lata skrzyżowanie ma zastąpić rondo.
Tuż przy skrzyżowaniu na nadkruszonym postumencie stoi nieociosany granitowy głaz z przytwierdzoną tablicą, na której wyryto napis tej treści: „W XXV rocznicę powstania PRL pamięci poległemu w dniu 1 VII 1948 r. w obronie władzy ludowej milic. Franciszkowi Biskup ur. 1 IX 1919. Społeczeństwo”.
Taka treść w dobie Polski Ludowej nikogo nie dziwiła, ale nawet ze szczątkowych informacji trudno wnioskować, że 29-letni funkcjonariusz MO bronił ludowej władzy. „Na szosie między Słotwiną a Mokrzeszowem został napadnięty i zastrzelony przez nieznanych osobników milicjant Franciszek Biskup, funkcjonariusz Komendy Powiatowej w Świdnicy. Napastnicy zabrali zamordowanemu broń i zbiegli w stronę lasu.” – odnotował w „Kronice miasta Świdnicy” pod datą 13 czerwca 1948 Franciszek Jarzyna, historyk i działacz kulturalny. Czy milicjant zginął 13 czerwca czy 1 lipca? Datę czerwcową podaje autor anonimowych wspomnień, na które natrafił Andrzej Dobkiewicz, redaktor naczelny Świdnickiego Portalu Historycznego.
– Biskup w godzinach popołudniowych 13 czerwca został wysłany na obchód do Mokrzeszowa. Jechał rowerem po drodze, która dzisiaj ma status drogi krajowej nr 35. Około 3 kilometrów za Słotwiną z pola porośniętego zbożem został oddany strzał z pistoletu TT. Milicjant został trafiony pierwszym strzałem, upadł na szosę. Wtedy został dobity drugim strzałem – przywołuje Andrzej Dobkiewicz. Miało być trzech świadków tego morderstwa i dwóch sprawców. – Jeden wysoki, w garniturze. Obaj byli ubrani po cywilnemu. Kiedy zabili Franciszka Biskupa, zabrali mu karabin i przeszukali kieszenie. Mieli też ukraść dokumenty, a potem uciec przez zboże w kierunku Witoszowa.
Zanim zamordowanego zabrano z szosy, a za zabójcami ruszyła obława minęły 2-3 godziny. – Trzeba pamiętać, że wówczas podstawowym środkiem lokomocji milicji były rowery. Samo zorganizowanie transportu zajęło na pewno sporo czasu. Poszukiwania morderców nie przyniosły efektu. Wiązano ich z ludźmi, którzy w tym samym dniu mieli napaść na sklep w jednej z okolicznych wiosek. Pogrzebowi milicjanta towarzyszyła duża manifestacja. Franciszek Biskup został pochowany na cmentarzu przy al. Brzozowej – mówi Andrzej Dobkiewicz i dodaje, że wkrótce na Świdnickim Portalu Historycznym pojawi się szerszy opis wydarzeń związanych ze śmiercią milicjanta. Franciszek Biskup nie był jedynym funkcjonariuszem, który w pierwszych powojennych latach został zamordowany na terenie Dolnego Śląska.
Mimo że tablica upamiętniająca wydarzenie została postawiona ponad 40 lat temu, napis wciąż jest dość dobrze widoczny. Obok postumentu leżą wypalone znicze. Być może ktoś dbał o to miejsce? Osoby, które mogłyby podzielić się informacjami na temat tablicy, prosimy o kontakt na adres [email protected].
Agnieszka Szymkiewicz
[email protected]