Patrząc na ostatnie tygodnie i miejsce w tabeli, spora grupa kibiców uważała, że piłkarze IgnerHome Polonii-Stali Świdnica w wyjazdowym starciu ze Słowianinem Wolibórz, który wszystkie dotychczasowe spotkania wygrywał różnica kilku goli, są skazani na pożarcie. Biało-zieloni pokazali charakter i choć doprowadziliśmy do ostatecznego wyrównania dopiero na początku doliczonego czasu gry, to uczciwie trzeba przyznać, że goście w tym spotkaniu zasłużyli co najmniej na punkt.
Od pierwszych minut na boisku w Woliborzu obserwowaliśmy bardzo mocno zmotywowany świdnicki zespół, była walka o każdą piłkę i zaangażowanie. Spotkanie nie ułożyło się jednak dobrze. Już w 4. minucie gospodarze, którzy tego dnia grali głównie z kontry uruchomili bardzo szybki atak zakończony golem Łukasza Szczepaniaka. Napastnik rywali przyjął piłkę w okolicy 16. metra i precyzyjnym uderzeniem pokonał Bartłomieja Kota. Strata gola nie podziała na świdniczan deprymująco. Podopieczni Grzegorza Borowego ruszyli do ataków i momentami spychali gospodarzy dość mocno na własną połowę. W 17. minucie powinniśmy doprowadzić do wyrównania, lecz brakło skuteczności. W pole karne wpadł Michał Orzechowski, lecz przegrał pojedynek sam na sam z Szymonem Brandlem, a następnie bramkarz rywali górą był przy próbie dobitki. Spotkanie mogło się podobać, toczone było momentami w bardzo szybkim tempie, a akcje potrafiły błyskawicznie przenosić się na drugą stronę boiska. W 20. minucie Bartłomieja Kota na poważnie zatrudnił Alefe Lima Santos. Uderzenie dobrze nam znanego Brazylijczyka zdołał jednak odbić świdnicki golkiper. Kilkadziesiąt sekund później mieliśmy kolejną fantastyczną okazję na wyrównanie. W szesnastce świetnie odnalazł się Robert Myrta, ale z kilku metrów główkował niestety wprost w bramkarza Słowianina. W pierwszej części gry obie drużyny oddały jeszcze po kilka uderzeń z dystansu, lecz wynik się nie zmieniał. Gdy wydawało się, że pierwsza cześć gry może zakończyć się jednobramkowym prowadzeniem przeciwników, nadeszła 44. minuta meczu. Patryk Paszkowski świetnie zacentrował futbolówkę z prawej strony boiska, a głową Szymona Brandla pokonał Patryk Salamon. Już wtedy było wiadomo, że powinno tego dnia być nieźle, bowiem jak na listę strzelców wpisuje się świdnicki kapitan, to drużyna IgnerHome Polonii-Stali Świdnica raczej spotkań nie przegrywa.
Druga połowa mogła rozpocząć się od bardzo mocnego uderzenia przyjezdnych. Z lewej strony pola karnego wkroczył Piotr Kotyla mając przed sobą tylko bramkarza z Woliborza. Nasz pomocnik z dość ostrego kąta uderzył bardzo mocno, ale piłka finalnie przeleciała nad poprzeczką. Kilka minut później przed szansa stanął Alefe Lima Santos, lecz górą był Bartek Kot. W okolicach godziny gry mieliśmy dobry okres, posiadaliśmy inicjatywę i chcieliśmy jak najdłużej utrzymywać się przy piłce. W 65. minucie zostaliśmy znów skarceni. Podczas szybkiego ataku gospodarzy piłka zaadresowana została do Alefe Limy Santosa, który mocnym strzałem zaskoczył świdnickiego golkipera i zrobiło się 2:1. Goście cały czas wierzyli i atakowali, szukając swoich szans na doprowadzenie do wyrównania. W końcowych minutach było coraz mniej gry w piłkę, a coraz więcej teatru na co nabierał się sędzia główny tego spotkania. Piłkarze Słowianina szanowali wynik i próbując kraść cenne sekundy chcieli doprowadzić ten pojedynek do końca. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry po raz drugi musieli jednak wyciągać piłkę z sieci. Na znakomite, ostre dośrodkowanie z rzutu rożnego na krótki słupek zdecydował się Andrii Kozachenko, a Wojciech Sowa idealnie dołożył głowę i trafił na 2:2. W końcówce spotkania działo się jeszcze wiele, chwilę po wyrównaniu drugą w tym meczu wątpliwą żółtą kartkę ujrzał Sebastian Białasik i musiał opuścić boisko. Jego los podzielił też Patryk Paszkowski, choć akurat on drugie „żółtko” dostał już na ławce rezerwowych i nie musieliśmy walczyć na murawie osłabieni kolejnym zawodnikiem. Ostatecznie w kolejnych minutach doliczonego czasu gry nic się nie zmieniło i pojedynek zakończył się podziałem punktów.
Po ostatniej serii kiepskich występów i straconych punktach, to jedno „oczko” wywalczone na boisku lidera (obecnie już wicelidera) rozgrywek wiosny jeszcze nie czyni, ale trzeba je szanować. Cieszy przełamanie, cieszy przede wszystkim lepsza gra, walka, determinacja i wiara w sukces od pierwszej do ostatniej minuty spotkania. Oby tak dalej, bo w Woliborzu z pewnością oglądaliśmy najlepszy mecz IgnerHome Polonii-Stali Świdnica w tym sezonie.
Słowianin Wolibórz – IgnerHome Polonia-Stal Świdnica 2:2 (1:1)
Skład: Kot, Kozachenko, Sowa, Salamon, Moskwa (88′ Dyś), Białasik, Traczyk (77′ Filipczak), Paszkowski (83′ Migas), Kotyla (80′ Wojciechowski), Orzechowski, Myrta.
/MDvR/