Na uciążliwy smród spowodowany rozlanymi na jezdni pozostałościami po myciu pojemników na odpady skarżyli się mieszkańcy kilku ulic w Świdnicy. Po interwencji jednego z miejskich radnych do sprawy odniósł się prezes Zakładu Oczyszczania Miasta. Mówi o incydencie, „który jednak nie powinien mieć miejsca” i zapewnia o podjęciu stosownych kroków.
– W dniu 5 lipca firma zajmująca się myciem pojemników na odpady komunalne wykonywała powyższe czynności między innymi na ulicach Lelewela, Kwiatowej i in. Biorąc pod uwagę fakt, iż temperatury w chwili obecnej osiągają 30, a nawet ponad 30 stopni C, po wykonaniu takich czynności na ulicy, w miejscu gdzie nie ma w pobliżu studzienki odprowadzającej zanieczyszczoną wodę, pozostaje przez kilka godzin bardzo nieprzyjemny zapach – smród nie do zniesienia dla mieszkańców budynku, przy którym odbywa się taka czynność – opisuje radny Wiesław Żurek.
– Należałoby się zastanowić nad zmianą sposobu wykonywania takich prac komunalnych przynajmniej teraz w okresie letnim, w dni upalne. A w przyszłości naprawdę należy się zastanowić czy nie zmienić sposobu mycia tych pojemników, tak aby nie odbywało się to na ulicy, bezpośrednio 2-3 metry przed oknami budynków mieszkalnych – sugeruje Żurek.
– Aby zapewnić odpowiedni stan higieniczno-sanitarny pojemników do selektywnej zbiórki odpadów komunalnych, pojemniki muszą być poddawane systematycznemu myciu zgodnie z zapisami zawartej umowy – tłumaczy Krystian Werecki, wiceprezydent Świdnicy, a do niedawna dyrektor wydziału gospodarki odpadami Urzędu Miejskiego, który odniósł się do interwencji radnego. Pismo w tej sprawie przekazano również do Zakładu Oczyszczania Miasta.
– Pojazd-myjka do pojemników jest profesjonalną konstrukcją, szczelną w zakresie przeciwdziałania jakichkolwiek wyciekom, w tym wody po umyciu pojemnika. Pojazd wyposażony jest w dwa szczelne zbiorniki, jeden z nich na czystą wodę i drugi na wodę pochodzącą z mycia pojemników. Komora, w której odbywa się mycie pojemnika jest dodatkowo zabezpieczona przed wyciekiem. Pojazd odpowiada wszelkim normom, dotyczącym zabezpieczenia przed przedostawaniem się jakichkolwiek substancji na podłoże, zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz z wymogami specyfikacji istotnych warunków zamówienia w przetargach na zadania w zakresie odbioru i zagospodarowania odpadów. Środki, które są używane do mycia i dezynfekcji pojemników są biodegradowalne i posiadają dopuszczenie do użytkowania przez Ministra Zdrowia. W celu wykonania usługi mycia pojemników na jak najwyższym poziomie oraz osiągnięcia najlepszego efektu, pojemniki były myte również od strony zewnętrznej poza pojazdem, przy użyciu myjki ciśnieniowej (podobnie jak ma to miejsce z koszami ulicznymi, które są na stałe przytwierdzone do podłoża) przy użyciu biodegradowalnych środków myjących – wyjaśnia Rafał Żurakowski, prezes Zakładu Oczyszczania Miasta.
– Przypadek, który został opisany potraktowaliśmy priorytetowo. Opisane miejsce zostało przez naszych pracowników uprzątnięte a pracownicy wykonujący mycie pojemników pouczeni o swoich obowiązkach, szczególnie w zakresie bezwzględnego obowiązku uprzątnięcia miejsca, w którym odbywa się mycie lub zasyp odpadów do śmieciarki. Dokonaliśmy wewnętrznej kontroli , która przyniosła spodziewane efekty. Ponieważ w/w opisana interwencja jest jedyną jaka do nas dotarta, traktujemy ją jako incydent, który jednak nie powinien mieć miejsca. Naszą misja jest wykonywanie usług na najwyższym poziomie i dbanie o ochronę środowiska dla dobra społeczności, w której żyjemy i pracujemy – zaznacza Żurakowski.
/mn/