„Nie bójmy się tego powiedzieć: Jestem jej utrzymankiem” – tak o fotografii, która z jednej strony daje utrzymanie rodzinie, a z drugiej jest pasją, mówi Mariusz Buczma. Świdniczanin nowoczesne technologie wykorzystuje tylko w pracy. Po fajrancie szuka ukojenia w fotografii analogowej.
„Lubię patrzeć przez matówkę i naciskać spust migawki. Lubię zapach wywoływacza i moment, kiedy z bieli papieru wyłania się obraz, to jest jak narkotyk – uzależnia… Trudno byłoby mi bez tego żyć. Fotografia to AZYL’ – pisze o swojej miłości fotografik, którego wystawę zatytułowaną właśnie AZYL od dzisiaj można oglądać w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Świdnicy.
Widzowie są zaproszeni do wizyty w miejscach, gdzie liczy się detal i światłocień, gdzie miejsca wzruszają, a czasem poruszają brzydotą lub smutkiem. Część fotografii to efekt kolejnej pasji Mariusza Buczmy – wędrówek, w które wyruszają z żoną Katarzyną i córką Gają.
Towarzyszący wystawie katalog zawiera kilka słów od Andrzeja Protasiuka, świdnickiego fotografika i twórcy Świdnickich Dni Fotografii: „Zachęcam do zauważenia miejsc będących nie tylko dostrzeżonym, fascynującym i mistrzowsko uchwyconym kadrem, lecz przepełnionym prostotą i poetyką światem blisko nas”.
Piątkowy wernisaż cieszył się dużym zainteresowaniem, a oprawę muzyczną zapewnił czeski muzyk i fotografik z Hradec-Kralove Jura Tros. Wystawę można oglądać w maju i czerwcu.
/red./
fot. Dariusz Nowaczyński