10 kwietnia mija 12 lat od największej polskiej katastrofy lotniczej, w której zginęły elity polityczne kraju. O rocznicy przypomną syreny, które zostaną uruchomione w ramach treningu obronności. Czy wszędzie? Niekoniecznie. Świdnicki starosta ostro krytykuje: To straszenie ludzi w dobie wojny!
Jak informuje lokalne samorządy Biuro Wojewody Dolnośląskiego, w niedzielę o 8.41 możliwy jest trening systemu wczesnego ostrzegania. „Trening może odbyć się z wykorzystaniem syren alarmowych (sygnał „Ogłoszenie alarmu”). Możliwy trening będzie jednocześnie doskonałą okazją do uczczenia rocznicy katastrofy smoleńskiej.” – podają służby wojewody.
Moja rekomendacja jest jedna – nie używać syren. Oczywiście trening zostanie przeprowadzony, będą dyzury, ale nie jest konieczne włączanie syren. W niedzielę rano obudzić ludzi syrenami, gdy za wschodnią granicą trwa wojna, jest co najmniej nieodpowiedzialne. Przecież do nas trafili ludzie, którzy kulą się na widok samolotu pasażerskiego! – mówi starosta świdnicki Piotr Fedorowicz. Starosta nie może zakazać użycia syren. – Mam nadzieję, że większość samorządów zrozumie, że to nie zabawka, a element obronności. I uszanują ludzi – dodaje.
Czy syreny zostaną uruchomione w Świdnicy. „Nie, dla włączania jutro syren alarmowych w naszym mieście. Naprawdę w tych trudnym momencie, powodowanie niepotrzebnych niepokojów u naszych gości z Ukrainy, nie spowoduje godniejszego uczczenia Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. Oddajmy cześć tego tragicznego wydarzenia w milczeniu.„ – pisze na portalu społecznościowym przewodniczący Rady Miejskiej w Świdnicy Jan Dzięcielski, apelując do prezydent miasta.
10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem rozbił się samolot z delegacją na obchody rocznicy mordu w Katyniu. Zginęło 96 osób, wśród nich prezydent Lech Kaczyński z małżonką, posłowie, ministrowie, generałowie i cała załoga.
/red./