O wejściu na szczyt Kilimandżaro, najwyższej góry Afryki i jednego z najwyższych samotnych masywów na świecie, marzy wielu, ale nie wszystkim się to udaje. Ten cel udało się niedawno osiągnąć mieszkańcowi Świdnicy. – Kosztowało mnie to dużo wysiłku, determinacji i samozaparcia – mówi Mariusz Kubik.
– W języku Masajów Kilimandżaro znaczy: góra, która lśni. Powszechnie wiadomo, że ta góra wygląda jak stożek z jęzorami białych plam śniegu, leży prawie na równiku po stronie półkuli południowej i liczy sobie 5895 m n.p.m. Masyw Kilimandżaro składa się z trzech kraterów: po stronie wschodniej, z piękną koroną, krater Mawenzi o wysokości 5150 m n.p.m: centralnie – krater Kibo z Uhuru Peak (5895 m n.p.m.) – marzenie każdego zdobywcy, i po stronie zachodniej trzeci krater – Shira (3943 m n.p.m.). Na takich wysokościach potencjalnym zdobywcom doskwiera brak tlenu. (…) Wejście na szczyt Kilimandżaro nie jest tak proste, jak jest opisywane w przewodnikach zachęcających do wspinaczki. Ból fizyczny, niezależnie od kondycji, dosięga każdego w drodze powrotnej. Inne dolegliwości występujące u wędrowców zależą od ich odporności na wysiłek, brak tlenu oraz możliwości adaptacyjne organizmu – wskazywał dr Grzegorz Łoś z Politechniki Białostockiej na łamach „Życia Politechniki”.
Pierwszym Polakiem, który zdobył Kilimandżaro był zoolog Antoni Jakubski, który stanął na szczycie w 1910 roku. Od tamtego momentu Polacy niejednokrotnie zdobywali Dach Afryki. Ich śladem postanowili podążyć mieszkaniec Mrowin Marek Madera oraz pochodzący ze Świdnicy Mariusz Kubik. – Od urodzenia jestem świdniczaninem i od dzieciństwa uwielbiam wędrówki po górach. Na początku były to nasze Sudety, lecz z czasem aspiracje były coraz większe i zaczęły się trekkingi poza granicami kraju. Marzenia o zdobywaniu wysokich szczytów zawsze towarzyszyły mi i zaprzątały głowę. Zawsze jednak brakowało czasu i funduszy. Obecna pandemia i praca zdalna w domu pomogły w dojrzeniu tego pomysłu – tłumaczy Mariusz Kubik.
– Początkiem tego roku, wraz z moim dobrym kolegą i towarzyszem w wielu górskich wypraw, postanowiliśmy zrealizować nasze marzenie. 11 września 2021 roku dokonaliśmy wejścia na najwyższy szczyt Afryki, Kilimandżaro – 5895 m n.p.m. – mówi Kubik. – Nie ukrywam, że kosztowało mnie dużo wysiłku, determinacji i samozaparcia. Cel został zrealizowany, a ja czuję się bardzo szczęśliwy. Mam nadzieję, że w przyszłości również będzie mi dane zdobywać szczęśliwie ciekawe szczyty – podkreśla świdniczanin. Dziękuje przy tym swojej żonie – nie tylko za kibicowanie, ale również za cierpliwość, wyrozumiałość i czas, jaki skradł jej będąc w górach.
Z górskim wyzwaniem zmierzył się ostatnio również mieszkaniec Mrowin, który na najwyższym szczycie Afryki wywiesił flagę w barwach gminy Żarów. – Od zawsze fascynowały mnie podróże. Nie potrafię usiedzieć w domu na kanapie. Wyjazd na Kilimandżaro wynikł spontanicznie podczas zimowych szkoleń w Tatrach. Po przejściu wszystkich pasm górskich w Polsce i nie tylko (Karpaty, Ukrainy, Rumuni oraz Kaukaz itd.) wpadliśmy ze znajomym na pomysł, by zdobyć najwyższy szczyt Afryki, Kilimandżaro. Podchodząc z zasadą „uśmiechnij się do świata, a świat uśmiechnie się do ciebie „, stała się ona jedną z wielu ciekawych życiowych doświadczeń. Tamtejsza społeczność okazała się bardzo pomocna, życzliwa, a także gościnna. Ponieważ jestem niespokojnym duchem w mojej głowie rodzą się nowe pomysły na kolejne podróże – mówi Marek Madera.
/mn, UM Żarów/
zdjęcia użyczone; udostępnione przez UM Żarów