Strona główna Sport Piłka ręczna Kolejny horror, tym razem bez happy endu

Kolejny horror, tym razem bez happy endu

0

Bez punktów i z dużym niedosytem wrócili z Nowej Soli pierwszoligowi piłkarze ręczni ŚKPR-u Świdnica. Przetrzebiony kontuzjami świdnicki zespół minimalnie uległ miejscowej Trójce 29:30 (12:14).

W kadrze Szarych Wilków ponownie zabrakło między innymi Bartosza Galika, który przed tygodniem nabawił się urazu mięśniowego. Absencja Dawida Jankowskiego czy Mateusza Redko będzie natomiast dużo dłuższa. Do tego kilku graczy walczyło w ostatnich dniach z infekcjami i drobnymi urazami. Mimo przeciwności losu dotąd świdniczanie skrupulatnie gromadzili punkty i liczono na zdobycz także w Nowej Soli. Niestety, tym razem sztuka ta się nie udała. Najwyraźniej doszło do małego przesilenia. – Zagraliśmy słabiej niż zwykle, przede wszystkim dużo wolniej niż potrafimy. Zabrakło też nieco zadziorności i koncentracji, bo pojawiły się błędy, których dawno w naszej grze nie widziałem. Szkoda tych punktów, bo uważam, że to nie tyle gospodarze wygrali, ile my przegraliśmy – mówił po meczu Arkadij Makowiejew, prezes ŚKPR-u.

Mimo przegranej, nie ma mowy o minorowych nastrojach. Tym bardziej, że były i plusy. Tradycyjnie pierwszą strzelbą okazał się Michał Wojtala (10 trafień). Na parkiecie pokazali się gracze, którzy dotąd grali rzadziej. Aleksander Ingram i Norbert Bal zanotowali pierwsze występy w tym sezonie, a Wiktor Wiciak dał w drugiej połowie bardzo dobrą zmianę okraszoną trzema trafieniami i kilkoma udanymi akcjami w defensywie. Niewątpliwym plusem jest też fakt, że po meczu nikt nie zgłosił kolejnych urazów. – Mamy teraz dwa tygodnie przerwy. To będzie czas, żeby zawodnicy nieco odpoczęli i zregenerowali się przed meczem z Dziewiątką Legnica (13 listopada – hala Zawiszów) – zaznacza Arkadij Makowiejew.

Samo spotkanie w Nowej Soli było bardzo wyrównane. Gospodarze rozpoczęli od mocnego uderzenia i prowadzenia 3:0, ale po kwadransie 7:6 wygrywał już ŚKPR. Potem znów inicjatywę przejęli szczypiorniści z Nowej Soli i do przerwy zeszli z wynikiem 14:12. Początek drugiej połowy był fatalny w naszym wykonaniu. ŚKPR nie rzucił „bramki” przez długich osiem minut i Trójka odskoczyła aż na sześć goli (18:12). W końcu podopieczni Krzysztofa Terebuna przełamali strzelecki impas. W zaledwie cztery minuty zniwelowali straty do dwóch goli (18:16 w 42. minucie). Od tego momentu grano praktycznie gol za gol. W 52. minucie po celnym rzucie Adama Chmiela świdniczanie złapali kontakt (24:23) i tak naprawdę była jeszcze szansa na odwrócenie lub chociaż na doprowadzenie do remisu. Ostatnia akcja przy stanie 30:29 dla Trójki należała do ŚKPR-u. Fortuna w tym dniu nie była jednak przy naszej ekipie…

Trójka Nowa Sól – ŚKPR Świdnica 30:29 (14:12)

Przebieg meczu: 5′ 3:1, 10′ 5:4, 15′ 6:7, 20′ 11:8, 25′ 11:10, 30′ 14:12, 35′ 15:12, 40′ 18:14, 45′ 20:18, 50′ 24:22, 55′ 27:24, 60′ 30:29

ŚKPR: Shupik, Mirga, Wiszniowski – Wojtala 10, Chmiel 6, Wiciak 3, Dębowczyk 3, Wołodkiewicz 3, Etel 2, Pęczar 2, Rzepecki, Ingram, Bal, Jaroszewicz, K. Stadnik, Danis

Kary: Trójka 10 minut, ŚKPR 10 minut

Karne: Trójka 4/3, ŚKPR 1/1

6. kolejka (30-31.10):
Tęcza Kościan – Real Astromal Leszno 24:28 (14:13
Trójka Nowa Sól – ŚKPR Świdnica 30:29 (14:12)
UKS EUCO Dziewiątka Legnica – AZS UZ Zielona Góra 27:28 (13:18)
Grunwald Poznań – Szczypioniak Gorzyce Wielkie 31:24 (19:15)
Zew Świebodzin – Olimp Grodków 30:24 (17:12)
GOKiS Kąty Wrocławskie – Bór Joynext Oborniki Śląskie 21:18 (10:10)

/ŚKPR/

Poprzedni artykułZ Trzebnicą też na zero z tyłu!
Następny artykułWygrały w trzech setach, ale drugi był absolutnie szalony…(!)